Protestują od miesięcy, chcą dymisji premiera. "Jego rezygnacja nie podlega negocjacjom"


Albańska opozycja od tygodni domaga się ustąpienia premiera Ediego Ramy oraz rozpisania nowych wyborów. Zwolennicy Ramy chcą z kolei odwołać prezydenta. Do ostatniej odsłony antyrządowych manifestacji doszło w sobotę. Protestujący starli się z policją, użyli petard i flar. Funkcjonariusze odpowiedzieli działkami wodnymi i gazem łzawiącym.

Trzymając transparenty z napisał "Rama odejdź", kilka tysięcy demonstrantów powitało aplauzem słowa lidera Demokratycznej Partii Albanii Lulzimy Bashy, który przekazał, że dekretem prezydenta odwołane zostały wybory lokalne, które wcześniej opozycja zbojkotowała.

Prezydent Ilir Meta zapowiedział krótko przed rozpoczęciem protestów, że podjął decyzję o odwołaniu wyborów lokalnych, które miały odbyć się 30 czerwca, ze względu na to, że narastanie kryzysu "zniweczy wszystkie szanse na rozpoczęcie rozmów akcesyjnych Albanii do Unii Europejskiej".

- Będziemy kontynuować walkę do czasu, aż Edi Rama ustąpi - powiedział Basha. - Jego rezygnacja nie podlega negocjacjom - dodał.

W odpowiedzi na ruch prezydenta rządząca Partia Socjalistyczna zapowiedziała, że złoży wniosek o odwołanie go ze stanowiska, wyjaśniając, że jego sobotnia decyzja o odwołaniu wyborów samorządowych jest niezgodna z konstytucją.

Rzeczniczka partii Elisa Spiropali ogłosiła, że głosowanie odbędzie się na czwartkowym posiedzeniu parlamentu.

Albańska konstytucja przewiduje możliwość odwołania prezydenta ze stanowiska, jeśli dopuści się on poważnego pogwałcenia konstytucji lub popełni poważne przestępstwo. Aby odwołać prezydenta socjaliści potrzebują co najmniej 94 głosów, jednak nie mają wystarczającej liczby mandatów w 140-osobowym parlamencie. Meta jest obecnie bezpartyjny, ale na urząd prezydenta został wybrany jako kandydat Socjalistycznego Ruchu na rzecz Integracji (LSI) - ugrupowania powstałego w wyniku rozłamu w Albańskiej Partii Socjalistycznej, które ma w parlamencie 19 deputowanych.

Kryzys w Albanii i nagrania, które obciążają rząd

Antyrządowe demonstracje trwają w Albanii od połowy lutego. Do ostatniej fali doszło kilka dni po tym, jak niemiecka prasa ujawniła treść nagrań między znanym przestępcą narkotykowym a członkami rządzącej partii socjalistycznej. Mężczyzna zapowiadał w nich pomoc w zdobywaniu głosów dla partii.

Nagrania potwierdzają to, o czym od miesięcy mówi opozycja, która oskarża socjalistyczny rząd premiera Ramy o korupcję i powiązania z przestępczością zorganizowaną. Ekipa rządząca odrzuca te oskarżenia.

Na początku maja podczas wizyty w Albanii sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wezwał wszystkie strony konfliktu politycznego do "rozstrzygnięcia sporów na drodze dialogu i w ramach procesu politycznego oraz do osiągnięcia politycznego konsensusu koniecznego dla kontynuowania euroatlantyckiej integracji".

O unikanie przemocy i rozpoczęcie rozmów, których celem miałoby być zakończenie politycznego impasu, apelowały także wcześniej UE i USA.

Opozycja rezygnuje z mandatów

Postkomunistyczna Albańska Partia Socjalistyczna premiera Ramy jest skłócona z Demokratyczną Partią Albanii od czasu upadku komunizmu w Albanii przed prawie trzema dekadami. Konflikt zaostrzył się jeszcze bardziej w połowie lutego tego roku.

Od 2009 roku Albania jest członkiem NATO, a od roku 2014 ma status kandydata do UE. Jednak negocjacje akcesyjne mają rozpocząć się najwcześniej pod koniec bieżącego roku z powodu opieszałości władz albańskich we wdrażaniu niezbędnych reform.

Autor: ft\mtom / Źródło: reuters, pap