Poroniła, sąd skazał ją na 30 lat więzienia. Uniewinniona w powtórzonym procesie


Gdybym wiedziała, że jestem w ciąży, oczekiwałabym narodzin z dumą i radością - powiedziała 21-letnia Evelyn Hernandez z Salwadoru, która w 2017 roku została skazana za zabójstwo nowo narodzonego dziecka. W poniedziałek, w powtórzonym procesie, sąd oczyścił ją z zarzutów morderstwa. Obrońcy praw kobiet w kraju słynącym z restrykcyjnych przepisów antyaborcyjnych mają nadzieję na przełom.

Kobieta zeznała, że jako 18-latka została zgwałcona przez członka gangu, ale nie zdawała sobie sprawy, że jest w ciąży. Tłumaczyła, że towarzyszące ciąży objawy brała za zwykły ból brzucha, tym bardziej że w tym czasie od czasu do czasu krwawiła, co wzięła za miesiączkę.

- Gdybym wiedziała, że jestem w ciąży, oczekiwałabym narodzin z dumą i radością - podkreślała.

6 kwietnia 2016 roku odczuwała silny ból brzucha i mocno krwawiła, po czym poszła do toalety znajdującej się za domem, gdzie - jak twierdzi - zemdlała. Matka zabrała ją do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili niedawny poród. Hernandez została aresztowana, gdy w ubikacji znaleziono ciało noworodka.

Skazana za zabójstwo nowo narodzonego dziecka

Początkowo prokuratura oskarżyła ją o dokonanie aborcji, później jednak zmieniła zarzut na zabójstwo kwalifikowane, zagrożone karą co najmniej 30 lat więzienia, twierdząc, że kobieta celowo ukrywała ciążę i zaniedbała opiekę w okresie przedporodowym.

W 2017 roku sąd uznał Hernandez za winną zarzucanych jej czynów i skazał ją na 30 lat więzienia. Jej prawnicy odwołali się od wyroku, powołując się na wyniki badań kryminalistycznych, z których wynikało, że noworodek zmarł na tzw. zespół aspiracji smółki. Wskazywano, że to powikłanie może wystąpić, gdy dziecko znajduje się jeszcze w macicy matki, podczas samego porodu lub zaraz po nim, co - zdaniem obrońców kobiety - dowodziło, że dziecko zmarło z przyczyn naturalnych, a nie na skutek aborcji.

W lutym sąd najwyższy Salwadoru anulował poprzedni wyrok i nakazał powtórzenie procesu z innym sędzią. Oskarżonej, która do tego czasu zdążyła odsiedzieć prawie trzy lata z zasądzonego w pierwszej instancji wyroku, pozwolono czekać na powtórzony proces na wolności. Proces rozpoczął się w lipcu. Prokuratura tym razem domagała się dla niej 40 lat więzienia. Wyrok uniewinniający zapadł w poniedziałek.

Salwador leży w Ameryce Środkowej mapy Google

Surowe kary za aborcję

Salwador ma jedno z najbardziej restrykcyjnych praw antyaborcyjnych na świecie. Aborcja jest nielegalna bez względu na okoliczności. Kobietom uznanym za winne jej przeprowadzenia grozi od dwóch do ośmiu lat pozbawienia wolności, jednak w wielu przypadkach zarzut zmienia się na zagrożone surowszą karą zabójstwo.

Sprawa Evelyn Hernandez wzbudziła wielkie zainteresowanie w Salwadorze i na świecie. Był to też pierwszy proces tego typu, w którym sąd najwyższy zarządził jego powtórzenie. W przeszłości kobiety skazywane na 30 lat więzienia mogły liczyć na skrócenie kary, ale nie na unieważnienie wyroku.

Obrończy praw człowieka liczą na przełom

Obrońcy praw człowieka w Salwadorze mają nadzieję, że przypadek Hernandez stanie się precedensem, który pozwoli kobietom odbywającym kary za aborcję na podważenie wydanych w ich sprawach wyroków. Nadzieje na złagodzenie prawa antyaborcyjnego wiąże się z urzędującym od czerwca prezydentem kraju Nayibem Bukele, który w kampanii wyborczej sprzeciwiał się aborcji, ale wyraził współczucie dla kobiet po poronieniu, podejrzewanym o aborcję.

Amnesty International oceniła wyrok uniewinniający Hernandez jako "wielkie zwycięstwo dla praw kobiet w Salwadorze" i wezwała rząd tego kraju do zakończenia "dyskryminującego traktowania kobiet jak przestępców". W przeszłości o złagodzenie przepisów antyaborcyjnych apelowało także biuro Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka (UNHCHR).

Autor: akw,ft\mtom / Źródło: PAP