Plac Tahrir znów wypełniony po brzegi. Protesty nie ustają


Wiele tysięcy ludzi pozostawało w niedzielę na placu Tahrir w Egipcie. Manifestanci drugi dzień z rzędu protestowali przeciwko wyrokom, wydanym w sobotę w procesie, w którym sądzono byłego prezydenta Hosniego Mubaraka (dostał dożywocie) i innych obwinianych o śmierć demonstrantów sprzed roku. Demonstranci domagali się kary śmierci dla byłego prezydenta i jego ludzi.

Wiele osób w Egipcie przyjęło wyroki jako dowód na to, że klan Mubaraka wciąż trzyma stery władzy - pisze agencja Reutera.

- To nie był uczciwy wyrok i stąd masowe odrzucenie orzeczenia sądu - powiedział jeden z demonstrantów Amr Magdy. Według niego "w Egipcie jedynym sposobem na to, by wyegzekwować sprawiedliwość, jest protest, bo wszystkie instytucje są wciąż kontrolowane przez osoby z otoczenia Mubaraka".

Dożywocie zamiast kary śmierci

Były prezydent Mubarak i były minister spraw wewnętrznych Habib al-Adli zostali w sobotę skazani w tym samym postępowaniu na kary dożywotniego więzienia za współudział w zabójstwie kilkuset demonstrantów. Sędzia uniewinnił jednak sześciu przedstawicieli władz policyjnych, powołując się na brak dostatecznych dowodów. W niedzielę prokurator generalny Egiptu złożył odwołanie od uniewinnienia sześciu wyższych oficerów policji, oskarżonych o spowodowanie śmierci ok. 850 demonstrantów podczas społecznej rewolty przeciwko rządom Mubaraka. Sobotni werdykt wywołał wielotysięczne demonstracje w wielu miastach, w tym na placu Tahrir. Niektórzy ich uczestnicy domagali się kary śmierci dla Mubaraka i jego ludzi, wyrażali obawy, że brak stanowczości prokuratury umożliwi Mubarakowi wygranie postępowania odwoławczego.

Autor: dp/k / Źródło: PAP