W czwartek przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia zapadł wyrok w sprawie Władysława Frasyniuka. Działacz opozycji w czasach PRL obwiniany był o to, że w czerwcu ubiegłego roku podczas kontrmiesięcznicy smoleńskiej wprowadził w błąd policjanta, mówiąc, że nazywa się Jan Józef Grzyb. Sąd uznał, że Frasyniuk jest niewinny, bo jego zachowanie nie nosiło znamion przestępstwa. Policja domagała się tysiąca złotych grzywny.
Stołeczny Sąd Rejonowy uniewinnił w czwartek Władysława Frasyniuka, który był obwiniony o wprowadzenie w błąd policjanta "co do tożsamości własnej osoby" w czerwcu zeszłego roku. Jednocześnie sąd ocenił, że występowanie z oskarżeniem "nie było celowe".
Jak wskazał w uzasadnieniu orzeczenia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia sędzia Łukasz Biliński, z analizy dowodów w sprawie, w tym zeznań policjantów oraz wyjaśnień samego obwinionego, nie wynika, aby Frasyniuk w ogóle miał zamiar wprowadzić policjanta w błąd.
- Nie da się przyjąć, żeby ktokolwiek racjonalny mógł liczyć na to, że funkcjonariusze uwierzą w to, co mówi obwiniony - stwierdził sędzia Łukasz Biliński.
Czwartkowe orzeczenie jest nieprawomocne.
Pseudonim z czasów opozycji
Była to kolejna z rozpatrywanych spraw, która dotyczyła obchodów miesięcznicy smoleńskiej z 10 czerwca 2017 roku. Jak informowała policja, zakłóciło ją kilkadziesiąt osób, które na Krakowskim Przedmieściu usiadły na jezdni, na trasie przemarszu uczestników obchodów przed Pałac Prezydencki. Wśród kontrmanifestantów, których usunęli wtedy policjanci, był między innymi Frasyniuk.
Opozycjonista z czasów PRL poproszony wówczas przez funkcjonariusza o podanie imienia i nazwiska, odpowiedział: "Jan Józef Grzyb". Jak wyjaśniał potem, był to jego pseudonim używany w czasach, kiedy działał w antykomunistycznej opozycji.
Frasyniuk został obwiniony o wykroczenie polegające na umyślnym wprowadzeniu w błąd funkcjonariusza co do tożsamości własnej osoby.
Tysiąc złotych grzywny
23 sierpnia policja zawnioskowała przed sądem o tysiąc złotych grzywny dla Frasyniuka.
- Wszyscy są równi wobec prawa. (...) Niezależnie, czy ktoś się nazywa Jan Kowalski czy Władysław Frasyniuk, musi być tak samo traktowany - mówiła wtedy reprezentująca policję aspirant Judyta Prokopowicz.
Z kolei zdaniem obrońcy Frasyniuka, mecenasa Piotra Schramma, policjanci nie zostali wprowadzeni w błąd, bo "wiedzieli, z kim mają do czynienia".
- Formalizm nie może przekraczać granicy śmieszności - podkreślał adwokat.
Inne zarzuty za kontrmiesięcznicę
W końcu kwietnia w związku z wydarzeniami z 10 czerwca 2017 roku sąd rejonowy umorzył sprawę 22 osób - w tym Frasyniuka - obwinionych o blokowanie tak zwanego marszu smoleńskiego. Sąd wskazał wtedy, że działanie obwinionych nie wypełniło znamion wykroczenia.
- Z prawem do demonstracji w każdym demokratycznym kraju jest ściśle związane prawo do kontrdemonstracji - podkreślał sąd, dodając, że zachowanie obwinionych należy ocenić "przez pryzmat konstytucyjnej wolności wyrażania swych poglądów". Wtedy też sąd wyłączył do odrębnego postępowania sprawę zarzutu wobec Frasyniuka dotyczącego wprowadzenia w błąd policjanta podczas tej kontrmanifestacji.
W czerwcu Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Frasyniukowi w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej dwóch umundurowanych policjantów na służbie. W tej sprawie Frasyniukowi grozi do trzech lat pozbawienia wolności. Ten akt oskarżenia także ma związek z wydarzeniami z 10 czerwca zeszłego roku. Sąd nie wyznaczył jeszcze terminu rozprawy.
Frasyniuk się nie przyznaje
- Władysław F. stawiał gwałtowny opór, wierzgał nogami, krzyczał i reagował agresywnie. W trakcie wynoszenia go poza trasę przemarszu kopał jednego z policjantów, naruszając jego nietykalność cielesną. Zachowywał się agresywnie także po przeniesieniu ze środka ulicy, wyrywając się policjantom, którzy próbowali go wylegitymować. Funkcjonariusza, który wzywał go do zachowania zgodnego z prawem, gwałtownie popchnął, naruszając także jego nietykalność cielesną - wyliczał rzecznik prasowy warszawskiej prokuratury okręgowej, prokurator Łukasz Łapczyński.
Frasyniuk nie przyznaje się do tego zarzutu. - Mamy dziś do czynienia z państwem bezprawia, państwem opresyjnym, które niszczy każdego obywatela stającego w obronie państwa prawa - mówił.
Autor: ads, jt//now, adso / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24