Mieszkańcy Mokotowa zablokowali przejście dla pieszych na rogu ul. Miączyńskiej i Etiudy Rewolucyjnej. To popularny objazd, wykorzystywany przez pracowników biurowego Służewca. Mieszkańcy mają dość korka na wąskiej, osiedlowej uliczce. Domagają się przebicia ul. Woronicza do Żwirki i Wigury.
Protestujący spotkali się o 17, a więc w samym środku popołudniowego szczytu. Ulica, która służy pracownikom służewieckich biur za objazd Wołoskiej, natychmiast się zakorkowała.
- Kilkadziesiąt osób w maseczkach chodzi w kółko przejściem dla pieszych. Mają transparenty z napisami informującymi "300 metrów Woronicza brak korków i nasze zdrowie". Kierowcy na razie zachowują spokój - relacjonował po 17.00 Mateusz Szmelter, reporter tvnwarszawa.pl.
Mieszkańcy domagają się szybkiego połączenia ulic Woronicza ze Żwirki i Wigury. - Poziom desperacji naszego kompletnie zakorkowanego osiedla jest odwrotnie proporcjonalny do zaangażowania władz Warszawy w tę inwestycję. Po Nowym Roku otworzą poszerzoną ul. Wołoską, która zapewne przejmie część ruchu z naszego osiedla. Ale zaraz potem zacznie się przebudowa ul. Marynarskiej. Którędy w czasie tego remontu będą jeździć kierowcy w kierunku Ochoty i Woli? Nasze uliczki nie mogą być komunikacyjnym ściekiem dla Mordoru! - alarmuje Stowarzyszenie Wyględów.
Chodzi im o wybudowanie 300-metrowego odcinka ulicy Woronicza. Byłoby to nowe połączenie Mokotowa z Ochotą. Apelują o to od czerwca.
"Smog jak w Krakowie"
"Sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna. Nasze uliczki bywają całkowicie zakorkowane już od godz. 14. Cierpią też ci, którzy nie korzystają z aut - strach otworzyć okno, bo w powietrzu wisi smog niczym w centrum Krakowa! Do biurowców dołączają teraz apartamentowce. Dlaczego miasto i dzielnica godzą się na kolejne inwestycje, nie zapewniając potrzebnej infrastruktury drogowej przy marnym transporcie publicznym? Dlaczego planowanie dróg pozbawione jest głębszej refleksji urzędników - powstaje szeroka ul. Wołoska, a brakuje kilku milionów na krótką ulicę z jedną jezdnią, która pozwoli rozładować gigantyczne korki i połączy dwie dzielnice" - napisali wtedy.
Ich obawy potwierdzają wyniki badań przeprowadzonych przez Badania Instytutu Geofizyki PAN.
- Toksycznych metali ciężkich (ołowiu, niklu, kobaltu, chromu, tytanu i in.), organizm ludzki (ani zwierzęcy) nie jest w stanie usunąć. Odkładają się więc przed długie lata (w szpiku kostnym, śledzionie, w nerkach), co grozi poważnymi chorobami - czytamy w komunikacie stowarzyszenia prezentującym wynik próbek pobranych na rogu ul. Miączyńskiej i ul. Etiudy Rewolucyjnej.
Jak przekazał Szmelter, pikieta zakończyła się po godz. 18.00.
kś/r