Związkowcy nadal nie mogą porozumieć się z władzami miejskich spółek w sprawie bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską. Strajk ostrzegawczy wisi w powietrzu, ale decyzji jeszcze nie ma. -Zapadnie w poniedziałek - mówi tvnwarszawa.pl Leszek Grzechnik z Międzyzwiązkowego Komitetu Strajkowego.
Od 1 września pracownikom miejskich spółek komunikacyjnych zostaną odebrane przywileje, dzięki którym autobusami, metrem czy tramwajami mogą jeździć za darmo. Tak zdecydowali pod koniec maja radni miasta.
Czas negocjacji
To jednak nie koniec, bo koszty utrzymania darmowych przejazdów mogłyby przejąć stołeczne spółki komunikacyjne: Miejskie Zakłady Autobusowe, Tramwaje Warszawskie, Metro Warszawskie i Szybka Kolej Miejska. Tego przynajmniej chcą związkowcy.
- Przedstawiliśmy nasze żądania władzom spółek, a 18 czerwca upłynął 7-dniowy termin, kiedy mieli nasze żądania przyjąć lub odrzucić. Odrzucili te, z których wynika, że darmowe przejazdy mamy wpisane do umowy o pracę – mówi tvnwarszawa.pl Leszek Grzechnik. - Z naszej perspektywy, wstąpiliśmy w spór zbiorowy z pracodawcami. A to oznacza, że teraz w ciągu 14 dni prowadzimy negocjacje dotyczące finansowania przejazdów. Jeżeli nie będzie rezultatu, to na podstawie Ustawy o Rozwiązywaniu Sporów Zborowych, dojdzie do strajku ostrzegawczego - zapowiada.
Dodatkowy koszt
Według niego, spółki złożyły propozycję pokrycia połowy kosztów przejazdów pracownika i jego dzieci, drugą połowę ma pokryć zatrudniona osoba. - Nam chodzi o to, żeby spółki w całości finansowały bilety. Patrząc na to ze strony pracowników, którzy na przykład w MZA zarabiają ok. 2,7 tys. zł netto, to dodatkowe finansowanie biletu, który dzisiaj jest bezpłatny, jest dla niego kosztem - wyjaśnia Grzechnik.
- Decyzja o tym, czy będzie strajk w komunikacji zapadnie w poniedziałek - zaznacza związkowiec. - Naszym celem nie jest jednak strajk, bo zdajemy sobie sprawę, że to działanie na niekorzyść pasażerów. Dla nas najważniejsze jest odpowiednie porozumienie z władzami spółek - przekonuje.
Na dwie godziny?
Jeżeli jednak do strajku ostrzegawczego dojdzie, to odbędzie się pomiędzy 2 a 4 lipca. Może potrwać około dwóch godzin. - Jeżeli moi koledzy do niego dołączą, to będzie oznaczało, że stanie komunikacja w całym mieście. Nie wiadomo jeszcze w jakich godzinach - mówi związkowiec.
SWOJE NIEZADOWOLENIE ZWIĄZKOWCY OKAZYWALI JUŻ W MAJU PODCZAS PROTESTU PRZED RATUSZEM:
ran/par
Źródło zdjęcia głównego: Dawid Krzysztofiński / tvnwarszawa.pl