Legia Warszawa pokonała Lecha Poznań na Stadionie Narodowym i wywalczyła Puchar Polski. Bohaterem tego emocjonującego meczu został nominalny rezerwowy Marek Saganowski.
"Sagan" w tym sezonie nie był podstawowym napastnikiem mistrzów Polski. W sobotnim finale trener Henning Berg postanowił jednak wystawić doświadczonego piłkarza w podstawowym składzie i dzięki jego bramce zatriumfował w rozgrywkach.
Przyszli po swoje
Mecz na na Stadionie Narodowym obejrzało ponad 45 tysięcy kibiców. Fani Legii przybyli na stadion w koszulkach i bluzach z napisem „Przyszliśmy po swoje”. Na początku meczu to jednak fani Kolejorza czuli się znacznie lepiej. W pierwszej połowie Lech miał zdecydowaną przewagę. Podopieczni trenera Macieja Skorży 14 razy strzelali na bramkę rywali, w tym sześciokrotnie celnie. Po raz pierwszy zagrozili bramce Legii w 12 minucie. Rzut wolny zza linii pola karnego egzekwował Barry Douglas, a jego strzał otarł się o poprzeczkę. W kolejnej akcji Dawid Kownacki wyprzedził Jakuba Rzeźniczaka, ale jego strzał z kilku metrów obronił Dusan Kuciak.
Reprezentant Polski z samobójem
Lech nadal atakował i dopiął swego w 20 minucie. Wtedy to rzut wolny z prawej strony wykonywał Douglas. Do górnej piłki skoczyli Tomasz Jodłowiec i Zaur Sadajew. Pomocnik Legii interweniował tak pechowo, że futbolówka odbiła się od tyłu jego głowy i wpadła do bramki. Legioniści nie otrząsnęli się jeszcze po golu samobójczym, a już mogli przegrywać 2:0. Tym razem Sadajew urwał się fatalnie interweniującemu Rzeźniczakowi, znalazł się w sytuacji sam na sam z Kuciakiem, ale bramkarz Legii doskonale obronił.
Gol po strzale udem
Mimo że Lech nadal przeważał, warszawiakom niespodziewanie udało się wyrównać. Ponownie w pierwszoplanowej roli wystąpił Jodłowiec. Tym razem jednak pomocnik reprezentacji Polski wpakował piłkę do właściwej bramki. Gol dla Legii padł po rzucie rożnym. Mocno bita piłka przez Kucharczyka trafiła Jodłowca w udo, a następnie poszybowała do bramki. Za tego gola można winić bramkarza Lecha, Macieja Gostomskiego, który źle obliczył lot piłki i się z nią minął. Końcówka połowy należała da miejscowych. Najpierw Ondrej Duda w dobrej sytuacji posłał piłkę wysoko nad poprzeczką. Na koniec niepewnego Gostomskiego próbował pokonać Kucharczyk.
Całkowita zmiana sytuacji
Druga połowa zaczęła się bardzo spokojnie. Była to jednak cisza przed burzą. W 55 minucie legioniści przeprowadzili bowiem akcję na wagę zdobycia Pucharu Polski. Radość kibicom miejscowych dał Marek Saganowski, który wpakował piłkę do pustej bramki, po wcześniejszym strzale Tomasza Brzyskiego. W 68 minucie „Sagan” mógł już dobić rywali, ale tym razem z kilku metrów minimalnie chybił. O ile w pierwszej połowie to Lech był lepszy, to po zmianie stron Legia zdominowała wydarzenia na boisku. Po zdobyciu gola warszawiacy grali bardzo rozsądnie. Dzięki agresywnemu pressingowi daleko od własnej bramki, nie pozwolili rozkręcić się przeciwnikom.
Mimo kolejnym próbom poznaniacy do końca nie potrafili już poważnie zagrozić bramce legionistów. Było im tym trudniej, że w ostatnich minutach grali bez Douglasa, który opuścił boisko po drugiej żółtej kartce.
Mecz oglądało tysiące kibiców Legii. Zobacz, jak przemaszerowali na Stadion Narodowy:
dasz