- Dopiero po 11 latach rządów Hanna Gronkiewicz-Waltz sporządziła audyt. Przyszła refleksja, żeby może zobaczyć co w tej reprywatyzacji się dzieje - powiedział na piątkowej konferencji prasowej Sebastian Kaleta, członek komisji weryfikacyjnej. I ocenił, że audyt wskazuje na "systemowy chaos", który panował w ratuszu.
Chodzi o wewnętrzny audyt przeprowadzony przez ratusz "własnymi siłami" przez Biuro Kontroli. Jego wyniki prezydent Warszawy ogłosiła w połowie października.
Kuratorzy, reaktywowane spółki
W piątek do audytu odniósł się Sebastian Kaleta. Według niego, audytorzy nie pozostawili "suchej nitki" na ratuszu i sądach między innymi w kwestii kuratorów. Ocenił, że dzika reprywatyzacja byłaby blokowana, gdyby nie "skandaliczne orzeczenia" sądów co do kuratorów, na co miasto - jak dodał - nie reagowało, mogąc być aktywne w takich sprawach.
Kaleta dodał, że w audycie jest też mowa o reaktywowanych spółkach sprzed wojny. Jedna z nich - jak powiedział - została reaktywowana "na jedną akcję". Podkreślił, że miasto zwróciło tak reaktywowanej spółce 17 milionów złotych, w tym była pracownica Ministerstwa Sprawiedliwości Marzena K. dostała około 14 milionów.
Według Kalety, audyt dowodzi też, że Hanna Gronkiewicz-Waltz była informowana o szczegółach w sprawie reprywatyzacji podczas posiedzeń tzw. "zespołu koordynującego" władz miasta (czyli zarząd: prezydent, wiceprezydenci, skarbnik i sekretarz).
26 lat, 175 adresów
Rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk pytany o ocenę Kalety powiedział, że prezydent stolicy przedstawiając w październiku wyniki audytu sama przyznała, że część urzędników odpowiadająca za reprywatyzację popełniła błędy. - Czy to były błędy intencjonalne, czy to były błędy przez zaniechanie, na to pytanie powinny odpowiedzieć służby, przede wszystkim prokuratura - dodał.
Podkreślił też, że część byłych urzędników ratusza zwolnionych przez Gronkiewicz-Waltz, jak tylko zaczęły wychodzić na jaw możliwe nieprawidłowości, ma już postawione zarzuty. - To tylko potwierdza, że decyzja pani prezydent o zwolnieniu urzędników i przeprowadzeniu audytu była decyzją słuszną. Była też szybką i dobrą reakcją na te informacje [o reprywatyzacji], które w ubiegłym roku ujrzały światło dziennie - powiedział Milczarczyk.
O audycie ratusza informowaliśmy na naszym portalu. Objął lata 1990-2016 i wziął pod lupę 175 adresów.
PAP/kw/b