Po raz pierwszy polska reprezentacja zagrała na Stadionie Narodowym i zanotowała cenny remis 0:0 z bardzo mocną Portugalią. W drugiej połowie podopieczni Smudy mieli lekką przewagę, ale zabrakło im skuteczności. Za 100 dni, na tym samym obiekcie, rozpoczniemy mistrzostwa Europy.
Takiego meczu w Polsce nie było chyba nigdy - supernowoczesny stadion, 56 tysięcy widzów na trybunach, a na przeciwko biało-czerwonych naszpikowany gwiazdami rywal.
Trener Paulo Bento między słupkami postawił Rui Patricio z lizbońskiego Sportingu, który zatrzymał ostatnio ofensywę Legii w Lidze Europejskiej. W defensywie straszył nieobliczalny Pepe z Realu Madryt, główny "wróg" Leo Messiego. Nominalnym napastnikiem był tylko doświadczony Hugo Almeida, ale najważniejsi byli oczywiście dwaj piłkarze ustawieni za nim - Cristiano Ronaldo z Realu i Nani z Manchesteru United. Początek był chaotyczny, zarysowała się w nim przewaga gości. W piątej minucie piłka trafiła do Naniego. Strzelił mocno z narożnika pola karnego, ale Szczęsny wybił piłkę na rzut rożny.
Po "setce"
Polacy próbowali strzelać z dystansu. Próba Obraniaka była jednak bardzo niecelna. Od 17. minuty Portugalia powinna była prowadzić - efektownym slalomem w pole karne wpadł Nani. Tym razem strzelił w krótki róg, ale znający jego uderzenia z Premier League Szczęsny nie dał się zaskoczyć. W 39. minucie formę golkipera Arsenalu sprawdził sam Ronaldo. Z bliska powinien był trafić, ale znowu górą był Polak. Końcówka 1. połowy była piorunująca. Najpierw rywale stracili piłkę, a sam na sam z Patricio stanął Jeleń. Zwlekał za długo, próbował go mijać, i w końcu piłka poleciała obok bramki. Po chwili Portugalia wyprowadziła błyskawiczną kontrę "pięciu na trzech". Sam na sam wyszedł Nani, ale strzelił obok słupka.
Druga połowa rozpoczęła się tak jak pierwsza - od niecelnego podania do osamotnionego Ireneusza Jelenia. Potem było jednak lepiej. W roli głównej wystąpił Obraniak. Najpierw pognał środkiem pola i uderzył tuż sprzed pola karnego. Patricio z najwyższym trudem sparował piłkę na "róg". Chwilę potem wpadł w pole karne, niczym Nani w 1. połowie, ale znowu to golkiper Sportingu był górą. Nerwy Ronaldo Widać było, że Portugalia nie odpuściła tego spotkania - Ronaldo wściekał się, gdy odgwizdywano mu spalonego, potem Mereiles starł się z faulowanym przez siebie Perquisem. Polacy przeważali, a w końcówce rozruszał ich jeszcze wprowadzony na boisko Mierzejewski. Pomocnik Trabzonsporu najpierw dograł Peszce tak, że nie wypadało nie trafić (a tak się stało), a potem groźnie strzelał. Podział punktów był jednak sprawiedliwy. Portugalia na pewno nie zagrała na 100 procent, ale na równo sto dni przed Euro 2012 pozwoliła nam z optymizmem spojrzeć w przyszłość. Polska: Wojciech Szczęsny - Łukasz Piszczek, Marcin Wasilewski, Damien Perquis, Jakub Wawrzyniak - Dariusz Dudka, Eugen Polanski - Jakub Błaszczykowski, Ludovic Obraniak, Maciej Rybus - Ireneusz Jeleń Portugalia: Rui Patricio - Joao Pereira, Bruno Alves, Pepe, Fabio Coentrao - Raul Meireles - Joao Moutinho, Miguel Veloso - Nani, Cristiano Ronaldo - Helder Postiga. tvn24.pl//kcz