Motorniczowie warszawskich swingów skarżą się, że obrazu z zamontowanych w pojazdach kamer monitoringu nie da się odtworzyć. A mógłby być cennym dowodem, na przykład w trakcie ustalania przyczyn kolizji na torach. Jak donosi miesięcznik wydawany przez związkowców Tramwajów Warszawskich, "Przecinak", planowana jest wymiana wszystkich urządzeń.
- W ostatnich dniach po kolizji tramwaju typu Swing próbowano bezskutecznie odtworzyć nagranie z kamer. Niestety żadnego obrazu nie zarejestrowało. Takie sytuacje zdarzają się bardzo często, przez co motorniczy traci najbardziej wiarygodnego świadka, jedynego bezstronnego obserwatora zdarzenia - zapis z obiektywu kamery - piszą związkowcy w najnowszym numerze gazety "Przecinak", wydawanej przez związek zawodowy "Sierpień 80".
Z krótkiej notki wynika, że to właśnie działacze zwrócili uwagę na powtarzający się problem.
Testują nowe kamery
I dodają, że o problemie poinformowali zarząd Tramwajów Warszawskich. Cytują nawet odpowiedź: problem jest znany i stał się przedmiotem reklamacji, zgłoszonej do producenta.
- Producent systemu monitoringu dokonywał już kilkakrotnie zmian w budowie rejestratorów, które poprawiły początkowy stan, ale nie przyniosły jednak zadawalającego efektu - czytamy w zeskanowanym piśmie, sygnowanym przez Krzysztofa Karosa i członka zarządu Wojciech Pęsika.
W lutym 2012 roku w dwóch wagonach miały zostać zamontowane dwa nowe urządzenia. Jeśli pozytywnie przejdą testy (mają trwać powyżej 30 dni), producent wymieni wszystkie w tramwajach 120 Na.
"Mamy wysokie wymagania"
- Cały czas testujemy nowe rozwiązanie. Największych problemów przysparzają nie same kamery, a archiwizacja zapisu. Postawiliśmy producentowi wysokie wymagania, zapis ma być przechowywany na twardych dyskach przez 30 dni, a inne miasta nie oczekują więcej niż 7 dni – tłumaczy Michał Powałka, rzecznik Tramwajów Warszawskich.
Przekonuje, że niedziałające kamery to przypadki sporadyczne, a poniedziałek ma sprecyzować ich liczbę. - Wielokrotnie przekazywaliśmy policji nagrania z tramwajów. Dotyczyły one głównie spraw o kradzież kieszonkową. Widziałem takie zapisy, są w pełni czytelne – informuje Powałka.
Ale dodaje, że wszystkie awarie są szybko zgłaszane bydgoskiemu producentowi, a pełną sprawność system osiągnie "w ciągu kilku miesięcy”.
Ze 186 zamówionych w bydgoskiej fabryce pojazdów, do Warszawy dotarła już ponad setka.
roody/par//mz