Hałas, tumany kurzu i wielkie wkurzenie - goście muzeum Powstania Warszawiskiego i pracownicy okolicznych biur alarmują, że rozbiórka dawnej fabryki imienia Róży Lubsemburg zatruwa życie i zdrowie. Burzenie zakładów potrwa jeszcze kilka miesięcy. Uspokajać ma fakt, że elementy zawierające rtęć wywieziono dużo wcześniej.
Z obawą na przebieg prac rozbiórkowych spogląda wielu naszych widzów. Sygnały w tej sprawie od kilku dni docierają na mailową skrzynkę Miejskiego Reportera.
- Pracuję w pobliskim budynku i wszyscy w biurze kaszlą z powodu przenikającego przez wentylację pyłu. Nie wiadomo, czy nie jest to niebezpieczne dla zdrowia, ponieważ w latach 90. przerwano modernizację tego obiektu właśnie wskutek stwierdzenia zbyt dużego stężenia rtęci - niepokoi się Sebastian. Nie tylko on.
Muzeum Powstania się niepokoi
Dyrekcja Muzeum Powstania Warszawskiego już w listopadzie ubiegłego roku zamówiła badania Sanepidu. Ich wynik brzmi: rozbiórka nie powoduje zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi.
- To nie zmienia faktu, że ten dyskomfort jest i na co dzień pracownicy muzeum, którzy mają okna wychodzące właśnie na teren rozbiórki, na pewno czują dyskomfort - mówi Anna Kotonowicz, rzeczniczka Muzeum Powstania Warszawskiego. Narzekają też zwiedzający.
Burzenie do kwietnia
Hałas i pylista atmosfera będą obecne w tym rejonie jeszcze przez trzy i pół miesiąca.
Do wyburzenia i wywiezienia jest aż 30 tysięcy ton materiału. Z elementów zawierających groźną rtęć budynek wypatroszono już wcześniej.
- Wywieźliśmy 60 transportów tynków i okładzin z powierzchni poziomych i pionowych na składowisko materiałów niebezpiecznych, na Śląsk - informuje Krzysztof Fordoński, kierownik prac rozbiórkowych.
Co powstanie w miejscu fabryki? Deweloper chce na tym terenie budować apartamentowce.
Przemysław Wenerski
mz