Legia Warszawa w hicie 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy wygrała z Ruchem Chorzów 2:0, czym znacznie przybliżyła się do mistrzostwa. Na pięć kolejek przed końcem ligi stołeczna drużyna ma cztery punkty przewagi nad drugim w tabeli, zespołem z Chorzowa. Kibice bramki oglądali dopiero po przerwie.
Druga połowa przyniosła ożywienie na boisku. Legia nieco przycisnęła, a Ruch starał się przeprowadzać kontry. Niemniej stuprocentowych okazji dla "niebieskich" nadal nie było.
Dopiero w 53. minucie Jankowski wychodził sam na sam z Kuciakiem, ale szybko został osaczony przez obrońców Legii. Napastnik "niebieskich" nic sobie z tego nie zrobił i minął kolejno Żewłakowa oraz Kiełbowicza. Ostatecznie jego strzał został obroniony przez bramkarza gospodarzy. Cztery minuty później Legia przeprowadziła kolejną akcję. Radović zagrał prostopadle do Kucharczyka, który w sytuacji sam na sam z Peskoviciem się nie pomylił i dał prowadzenie stołecznej drużynie. Po stracie gola goście ruszyli do ataku. Jednak drogę do bramki skutecznie zastępował im dobrze dysponowany tego dnia Kuciak. W 69. minucie najskuteczniejszy w chorzowskiej drużynie w tym sezonie Arkadiusz Piech również nie znalazł recepty na słowackiego bramkarza.
Ruch zmieniał, Legia strzeliła
W 71. minucie trener przyjezdnych Waldemar Formalik wprowadził trzeciego napastnika. Do Piecha i Jankowskiego dołączył Paweł Abbott. Obraz gry Ruchu nie uległ zmianie i ten pierwszy został zastąpiony przez Andrzeja Niedzielana. Legia w ostatnim kwadransie skupiała się na utrzymywaniu przy piłce, aby zyskać cenne sekundy. W 82. minucie Ljuboja strzelił z dziesiątego metra drugą bramkę dla Legii. Przy tym golu dużą pracę wykonał Kiełbowicz, który przedarł się lewą stroną, a następnie dograł do strzelca drugiej bramki. Ruch nie zdołał się podnieść, a dodatkowo w 89. minucie sędzia wyrzucił z boiska za drugą żółtą kartkę Marka Szyndrowskiego. Już w doliczonym czasie gry Legia mogła podwyższyć prowadzenie, ale Novo nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Peskoviciem.
I połowa
W pierwszych pięciu minutach Ruch nieznacznie przeważał na boisku. Jednak pierwszą groźną akcję przeprowadzili legioniści. Radović wyłuskał piłkę na 30 metrze, zagrał do Ljuboji, a ten dośrodkował do Wolskiego, jednak piłka ostatecznie nie trafiła do siatki gości.
Przez kolejne minuty gra toczyła się przeważnie w środku pola.
W 14. minucie Ljuboja wywalczył rzut wolny z boku pola karnego tuż przy linii końcowej. Kiełbowicz dośrodkował niezbyt precyzyjnie i piłka ostatecznie trafiła w ręce bramkarza Ruchu. Chwile później sędzia Hubert Siejewicz przerwał na chwilę mecz ponieważ kibice z "żylety" odpalili race.
W 20. minucie chorzowianie wykonywali rzut wolny z około 25. metra, jednak dośrodkowanie pewnie złapał Kuciak.
Legia przejęła inicjatywę
Cztery minuty później tuż przed polem karnym piłkę ustawił Ljuboja, jednak trafił w mur. Do piłki dopadł Wolski, jednak defensywa "Niebieskich" poradziła sobie z jego strzałem. Dwie minuty później Ljuboja dostał prostopadłe podanie, jednak bardzo dobrze zachował się wychodzący z bramki Pesković. W kolejnej akcji z piłką prawą stroną popędził Serb, dograł do Kucharczyka, jednak piłka po jego "główce" minęła bramkę Ruchu. W ostatnich minutach Ruch stworzył sobie nieco lepsze okazje. W 33. minucie wywalczył rzut wolny w okolicach pola karnego gospodarzy. Do futbolówki podszedł Zieńczuk, jednak warszawska obrona poradziła sobie z jego dośrodkowaniem. Na dwie minuty przed przerwą sprzed pola karnego tuż koło słupka strzelał Straka.
mps/iga/k,gak