Pierwsza godzina demonstracji "Nie ma Elby bez ognia" przebiegała spokojnie, ale kiedy marsz dotarł do ronda de Gaulle'a odpalono race i petardy. - Pokaz wyglądał na zaplanowany. Trwał krótko. Ludzie spokojnie poszli dalej - relacjonował Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl. Marsz zakończył się na placu Konstytucji.
W marszu przeszło około tysiąca osób. Wielu z nich miało maski na twarzach albo kaptury na głowach. Część przyszła w przebraniach. Wiele osób trzymało transparenty. Widać było też hasła Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
Zebrani przed 18.00 wyruszyli z placu Bankowego w stronę Krakowskiego Przedmieścia. Na czele demonstracji jechał samochód, z którego płynęła muzyka.
Towarzysząca demonstracji policja systematycznie zamykała odcinki ulic, którymi podążało zgromadzenie.
TU BYŁY UTRUDNIENIA
18.00 Kiedy marsz skierował się na Senatorską, po drodze zatrzymał na chwilę tramwaje na placu Bankowym.
19.00 Zanim marsz dotarł do ronda de Gaulle'a, policja zamknęła zjazd z ronda w Nowy Świat i przejazd Alejami Jerozolimskimi w kierunku centrum. W korku stanęli kierowcy, jadący od mostu Poniatowskiego.
Przed godziną 20.00 manifestanci doszli na plac Konstytucji. W tym rejonie nie powodowali większych utrudnień w ruchu. Lekki zator utworzył się tylko na jezdni od centrum w stronę metra Politechnika.
- Uczestnicy manifestacji rozwiesili wielkie płótno i próbowali wyświetlić film o squatach, ale niewiele było widać - informował Lech Marcinczak, reporter tvnwarszawa.pl.
Po godzinie 20.00 manifestujący zaczęli się rozchodzić.
- Nie odnotowaliśmy żadnych incydentów. Demonstracja przebiegała spokojnie - podsumowało biuro prasowe Komendy Stołecznej Policji.
Tak przebiegała trasa marszu z placu Bankowego: Senatorską, Miodową, Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, Mysią, Nowogrodzką, Kruczą i Hożą na plac Konstytucji.
Elba alternatywą
Uczestnicy marszu podkreślali, że nie wyobrażają sobie likwidacji squatu.
Demonstrację zainicjowali obrońcy squatu Elba. Jak mówią, chcą zwrócić uwagę na problemy wykluczonych, problemy lokalowe w stolicy i potrzebę kultury alternatywnej.
"ELBA jest odpowiedzią na istniejący od lat w W-wie problem mieszkaniowy, który zaczyna się na braku jakiejkolwiek wizji władz miasta w kwestii polityki lokalowej, a kończy bandyckimi procesami gentryfikacji" - napisali w zapowiedzi marszu jego organizatorzy.
"Warszawa jak każde miasto na świecie potrzebuje przestrzeni kultury alternatywnej. Elba jest taką przestrzenią i miastu nie wolno zignorować kulturotwórczego i społecznego potencjału jej działalności. Próba zamknięcia Elby jest próbą zniszczenia jednego z największych zagłębi kultury alternatywnej w Polsce. Ten proces należy powstrzymać!" - ogłosili.
Czego oczekują demonstanci? - Nie jest prawdą, że musimy coś dostać. Do tej pory sami dawaliśmy sobię radę i dalej będziemy - mówił przed marszem Andrzej Grzybowski, jeden ze squatersów. - Nie oczekujemy zastępczego budynku, oczekujemy konkretnej rozmowy o problemach. Nie będziemy stowarzyszeniem. Nie wejdziemy na drogę administracyjną, ponieważ ona nam nie odpowiada - dodał.
Likwidacja Elby
Likwidacja squatu przy Elbląskiej 9/11 zaczęła się 16 marca przed godziną 11.00. W obecności dzierżawcy terenu pojawili się pracownicy ochrony Skrzecz. Doszło do przepychanek. Policja użyła gazu. Squatersi zabudowania przy ulicy Elbląskiej zajmowali od 2004 roku. Właścicielem terenu jest Stora Enso Poland. Spółka pod koniec stycznia tego roku teren wydzierżawiła firmie Euro-Top-Kol.
bf/mz