15 minut płynęli do tonącego, nie powiadomili WOPR-u

[object Object]
15-latek nie żyje UWAGA! TVN
wideo 2/3

Dlaczego 15-letni Filip - mimo że wezwano telefonicznie pomoc - utonął? Dlaczego zmarnowano cenne minuty, kiedy dziecko miało jeszcze szansę na uratowanie? Odpowiedzi szukał Krzysztof Spiechowicz, reporter programu "Uwaga!" TVN.

Do tragedii doszło w okolicach Nowego Dworu Mazowieckiego, na północ od Warszawy na początku sierpnia. 15-letni Filip tonął na oczach młodszej siostry i rówieśników. Dzieci, które tego feralnego dnia były nad Wisłą, tuż po wypadku opowiedziały jego matce, że Filip na ich oczach walczył o życie.

- Prawdopodobnie dzieci bawiły się na plaży. Filip wszedł do wody - pokazuje miejsce tragedii Jacek Kolanko z Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Nowym Dworze Mazowieckim. Domyśla się, że chłopakowi nogi osunęły się z podwodnej skarpy i przez to stracił równowagę, spanikował i zaczął się topić. 15-latka nie udało się uratować. Czemu służby nie dotarły do topiącego się dziecka na czas?

Nie wiedziała, że jadą do jej syna

Agnieszka Kraśniewska, matka Filipa, wspomina, że jej syn nie potrafił pływać i dlatego miał zakaz wchodzenia do wody w miejscach, których nie znał.

- Wiedział, że może brodzić w wodzie do pasa, nie więcej. Zabronione miał chodzenie nad Wisłę - mówi. O tym, jak zdradliwa to rzeka, pani Agnieszka przekonała jeszcze w czasach młodości, kiedy pracowała w WOPR-ze i pływała po okolicznych akwenach. - Wisła jest potworną rzeką - nie ma wątpliwości.

Jak mówi, feralnego dnia słyszała syreny ochotniczej straży pożarnej, ale nie spodziewała się, że strażacy ruszają ratować jej syna. Pomoc dotarła jednak za późno.

Teraz pani Agnieszka nie może zrozumieć, dlaczego do ratowania jej dziecka nie zostały zmobilizowane wszystkie służby, jakie działają w okolicy. Skutecznej pomocy chłopcu mogły udzielić policja wodna, specjalna jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej RW, czyli ratownictwo wodne, oraz jednostka Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

"Łódź pojawiła się na wodzie"

Specjalizująca się w ratownictwie wodnym jednostka OSP, która była najbliżej miejsca tragedii, zjawiła się jednak na miejscu dopiero po kilkunastu minutach. Dlaczego zajęło to tak dużo czasu? Powodem jest brak łodzi gotowej do udzielenia natychmiastowej pomocy z wody. Trzy miesiące temu wodnym strażakom z Nowego Dworu Mazowieckiego skradziono bowiem silnik z łodzi ratowniczej. Od tego czasu muszą docierać do tonących na Narwi i Wiśle droga lądową, a nie wodną.

- Łódź dotarła na miejsce i na wodzie się pojawiła. Stwierdzenie, że nie mamy zdolności ratowniczej, nie mamy gotowości operacyjnej do podjęcia działań, a mamy tę gotowość z uwzględnieniem opóźnienia, to jest zasadnicza różnica - tłumaczy Tomasz Wołoszyn, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Dworze Mazowieckim i przyznaje, że jednostka OSP RW czeka na nowy silnik.

Na miejscu tragedii jako pierwsi pojawili się rzeczni policjanci. Byli kilka minut od zgłoszenia, które otrzymało pogotowie ratunkowe. Pół godziny później, gdy matka Filipa dotarła nad Wisłę, widziała, że w akcji brały udział jeszcze trzy strażackie łodzie. Według pani Agnieszki to za mało, żeby uratować topiącą się osobę. - Nie na takim akwenie. To jest za duża szerokość wody - mówi.

"Nikt mnie nie powiadomił"

Według pani Agnieszki, jeżeli ktokolwiek miał szansę pomóc jej synowi, byli to WOPR-owcy. - WOPR dysponuje bardzo szybkim sprzętem. Mogli dotrzeć w miarę szybko, mogli dziecko uratować - ocenia. - Oni mają sprzęt, wiedzą, jak to robić. Dwie łodzie, sieci i ściągają wszystko, co płynie - mówi.

Problem w tym, że na miejscu ratowników WOPR-u z oddalonej o cztery kilometry od miejsca tragedii bazy w ogóle nie było. Jak się okazało, nie zostali wezwani na pomoc.

- Mnie nikt nie powiadomił ani dyżurny straży pożarnej, ani koledzy z innej organizacji ratowniczej mówi - Jacek Kolanko z WOPR w Nowym Dworze Mazowieckim i szacuje, że dotarcie na miejsce zajęłoby jego ratownikom 2-3 minuty. - Jeżeli czytam na oficjalnej stronie OSP RW, że oni wyjechali, dojechali, a dostaję informację od osób, które wzywały pomocy, że pierwsi ratownicy z brzegu pojawili się po 20 minutach, to coś jest nie tak - zauważa. I dodaje: - Zgłoszenie o tym, że tonie człowiek, powinno być przekazane wszystkim jednostkom ratowniczym w danym miejscu.

Jak tłumaczy Tomasz Wołoszyn, PSP nie wzywała WOPR-u, bo nie dostawała od ratowników informacji o gotowości do działania. - Dyżurny stanowiska kierowania, jeżeli dostaje zgłoszenie o zagrożeniu zdrowia i życia ludzkiego, w pierwszej kolejności ma obowiązek dysponować własne zasoby ratownicze - twierdzi. - Na chwilę obecną z naszego punktu widzenia dyżurny operacyjny w ramach dysponowania systemowego swoich obowiązków dopełnił - dodaje.

Gdy reporter "Uwagi!" pokazuje mu konkretny przepis, na podstawie którego WOPR jest podmiotem uprawnionym do wykonywania ratownictwa wodnego, rzecznik komentuje: - Problem polega na tym, że jest to osobna regulacja, nieumieszczona sztywno w systemie ratownictwa, jeśli chodzi o PSP i OSP.

"Działamy na tym, co mamy"

WOPR nie jest połączone z numerem alarmowym, a przepisy nie mówią jasno, czy powinien brać udział w akcjach wraz ze strażą pożarną. Mimo to strażacy i WOPR-owcy w różnych regionach Polski współpracują ze sobą na mocy specjalnych porozumień. Od 2005 roku takie porozumienie jest też zawarte między Państwową Strażą Pożarną z Nowego Dworu Mazowieckiego a lokalnym WOPR-em. Jednak gdy tonął Filip, straż pożarna z tej umowy nie skorzystała.

- Stało się to, co się stało: nieuwaga młodych ludzi, którzy kąpią się nie w takim miejscu, w którym powinni - ocenia Mariusz Torbus z OSP RW Nowy Dwór Mazowiecki. Przyznaje, że jego jednostka od chwili kradzieży silnika ma "utrudnione zdolności ratownicze", a łódź znajduje się na przyczepie. - Wiem, że nasze powiadomienie było, że jest człowiek pod wodą i jest sytuacja związana z akcją znalezienia go, nie ratowania, bo się topi, tylko że już go nie ma - tłumaczy.

Zaznacza, że przez 120 minut od zgłoszenia akcja jest akcją ratowniczą, nie poszukiwawczą.

Jak twierdzi, możliwości wypożyczenia motorówki od WOPR-u nie było. - Działamy na tym, co mamy, co jest nasze, co wiemy, że jest sprawdzone, ćwiczymy na tym, wiemy, czego się mamy od tego sprzętu spodziewać - mówi. Według niego jednostka OSP RW jest w stanie ratować ludzi, ale "przestawiła się na inny system działania". - Nie jesteśmy na wodzie, jesteśmy przy wodzie - dodaje.

"Dlaczego nie zostały wezwane najważniejsze służby?"

Dopiero kilka dni po tragicznej śmierci piętnastolatka, a trzy miesiące po kradzieży silnika z łodzi ochotniczej straży - nowodworskie służby ratownicze uznały, że ustalą zasady współpracy. Od tej pory WOPR będzie informował straż pożarną, że jego ratownicy są gotowi do akcji, a strażacy będą mieli z ratownikami stały kontakt.

Komendant nowodworskiej Państwowej Straży Pożarnej nie chciał z nami rozmawiać. Za funkcjonowanie straży pożarnej w tym rejonie odpowiada od dwóch miesięcy. - Ja bym chciała się tylko dowiedzieć, dlaczego nie zostały wezwane najważniejsze służby - podsumowuje Agnieszka Kraśniewska.

ZOBACZ CAŁY MATERIAŁ UWAGI

Krzysztof Spiechowicz, "Uwaga!" TVN

kz/pm/jb

Pozostałe wiadomości

Sporo zmian szykuje się dla pasażerów Szybkiej Kolei Miejskiej od czerwca. Pociągi niektórych linii pojadą z większą częstotliwością, inne wrócą na swoje stałe, dłuższe trasy.

Dobre wieści dla pasażerów SKM: więcej pociągów i wydłużone trasy

Dobre wieści dla pasażerów SKM: więcej pociągów i wydłużone trasy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek w alei Niepodległości spłonął samochód elektryczny wart około milion złotych. Jego kierowca chciał uniknąć zderzenia z innym autem, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w słup. Auto zajęło się ogniem. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy nagranie, na którym widać moment uderzenia.

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt 24

Do pożaru samochodu elektrycznego doszło na skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego. Auto zajęło się ogniem po tym, jak kierowca uderzył w słup.

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszwa.pl

Przy skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego w Warszawie spłonął elektryczny lucid air. Auto, którego wartość w Polsce szacuje się na nawet milion złotych, to rzadkość na europejskich drogach. Dlaczego jest wyjątkowe?

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

Centralne Biuro Śledcze Policji opublikowało nagranie z akcji zatrzymania dwóch Polaków podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę Leonida Wołkowa, współpracownika Aleksieja Nawalnego. Obaj mężczyźni byli poszukiwani na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania przez stronę litewską.

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek rano na terenie zakładu piekarniczego w Nowym Dworze Mazowieckim doszło do wycieku amoniaku. Dwie osoby trafiły do szpitala.

W zakładzie piekarniczym wyciekł amoniak. Dwóch pracowników zabrano do szpitala

W zakładzie piekarniczym wyciekł amoniak. Dwóch pracowników zabrano do szpitala

Źródło:
PAP

W Wypędach koło Pruszkowa zderzyły się trzy samochody. Dwie osoby trafiły do szpitala.

Zderzenie trzech aut, lądował śmigłowiec ratowniczy

Zderzenie trzech aut, lądował śmigłowiec ratowniczy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jeden z policjantów biorących udział w wypadku radiowozu w podwarszawskich Dawidach Bankowych, miał stanąć w piątek przed sądem. Prokurator nie odczytała jednak aktu oskarżenia, ponieważ potrzebna będzie zmiana sędziego. Wobec drugiego z policjantów postępowanie zostało wcześniej umorzone.

Wieźli nastolatki, rozbili radiowóz. Były policjant stawił się w sądzie, ale aktu oskarżenia nie odczytano

Wieźli nastolatki, rozbili radiowóz. Były policjant stawił się w sądzie, ale aktu oskarżenia nie odczytano

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Dwoje nastolatków odpowie za zniszczenie pszczelich uli znajdujących się na terenie Muzeum Pałacu Króla III w Wilanowie. Chcieli spróbować świeżego miodu i rozbili gaśnicami pięć uli. Mieszkało tu 20 pszczelich rodzin.

Policja już wie, kto zniszczył muzealne ule. To dwoje nastolatków

Policja już wie, kto zniszczył muzealne ule. To dwoje nastolatków

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W południe w Warszawie zawyły syreny w 81. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Przed Pomnikiem Bohaterów Getta rozpoczęły się jednocześnie oficjalne uroczystości, gdzie złożono wieńce i upamiętniono bohaterów zrywu. Na niedzielę, 21 kwietnia zaplanowano Marsz Modlitwy Szlakiem Pomników Getta Warszawskiego.

Bohaterski zryw był wyrazem sprzeciwu wobec pogardy dla ludzkiego życia

Bohaterski zryw był wyrazem sprzeciwu wobec pogardy dla ludzkiego życia

Źródło:
tvnwarzawa.pl, PAP

Incydent podczas piątkowych uroczystości upamiętniających 81. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Zakapturzony mężczyzna stanął przy Pomniku Bohaterów Getta, trzymając flagę Palestyny. Nagranie otrzymaliśmy na Kontakt 24.

Z palestyńską flagą przy Pomniku Bohaterów Getta

Z palestyńską flagą przy Pomniku Bohaterów Getta

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl, PAP

W chwili wybuchu granatnika w gabinecie ówczesnego komendanta policji generała Jarosława Szymczyka nie było innych osób. To nowe ustalenia śledczych po incydencie z grudnia 2022 roku. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna w Warszawie.

Nowe fakty w sprawie wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji

Nowe fakty w sprawie wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji

Źródło:
RMF RM, tvnwarszawa.pl

Kierująca peugeotem uderzyła w bok karetki, która jechała do wezwania. Do zdarzenia doszło na ulicy Broniewskiego. Policja poinformowała o jednej poszkodowanej osobie.

Uderzyła w bok karetki, która jechała do wezwania

Uderzyła w bok karetki, która jechała do wezwania

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek przed południem na Pradze Południe doszło do potrącenia kobiety jadącej na hulajnodze. Poszkodowana została przewieziona do szpitala.

Jechała na hulajnodze, została potrącona

Jechała na hulajnodze, została potrącona

Źródło:
tvnwrszawa.pl

Cztery samochody osobowe zderzyły się na trasie S8 przed węzłem Konotopa. Policja przekazała, że nikomu nic się nie stało. Są jednak utrudnienia w kierunku Poznania.

Zderzenie czterech aut na S8

Zderzenie czterech aut na S8

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Wspominamy walki, śmierć, również ogromną, bardzo żywiołową, różnorodną społeczność żydowską, która mieszkała w Warszawie przez wieki - mówiła w programie "Wstajesz i wiesz" dr Justyna Majewska z Żydowskiego Instytutu Historycznego, zaznaczając, że każda rocznica obchodów powstania w getcie warszawskim jest bardzo ważna.

"Bojowcy dzięki swoim czujkom wiedzieli, że coś się wokół murów dzieje i byli przygotowani"

"Bojowcy dzięki swoim czujkom wiedzieli, że coś się wokół murów dzieje i byli przygotowani"

Źródło:
TVN24

Na Kontakt 24 otrzymaliśmy informację o pożarze domu w zabudowie szeregowej na Mokotowie. Strażacy podali, że jedna osoba ewakuowała się przed ich przyjazdem.

Pożar szeregowca na Mokotowie

Pożar szeregowca na Mokotowie

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl

Dzielnicowy brał udział w lekcji w szkole podstawowej w Lutocinie pod Żurominem na Mazowszu. W pewnym momencie nauczycielka zaczęła dziwnie się zachowywać. Kobieta straciła zdolność mowy, a następnie zemdlała. Policjant początkowo przypuszczał, że dostała udaru. Symptomy i urządzenie do monitorowania parametrów wskazywały jednak na cukrzycę. Życie kobiety było zagrożone.

Policjant prowadził lekcję, nauczycielka nagle zemdlała

Policjant prowadził lekcję, nauczycielka nagle zemdlała

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pracownik, który na zlecenie administracji jednego z domów na Grochowie prowadził prace na terenie plenerowej siłowni i placu zabaw, zostawił otwartą skrzynkę elektryczną oraz niezabezpieczony dół z ostrymi krawędziami ciętego metalu.

Na placu zabaw zostawił groźną pułapkę

Na placu zabaw zostawił groźną pułapkę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Królik błąkał się na jednym z osiedli na warszawskich Bielanach. Znalazł go jeden z mieszkańców, ale nie mógł zatrzymać. Zwierzaka przejął Ekopatrol stołecznej straży miejskiej. Do domu zabrała go jedna ze strażniczek miejskich. Zostanie tam na stałe, chyba że zgłosi się po niego prawowity właściciel.

Zagubiony Bugs "miał w oczach coś takiego", że zauroczył strażniczkę i zamieszkał w jej domu

Zagubiony Bugs "miał w oczach coś takiego", że zauroczył strażniczkę i zamieszkał w jej domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W jednym z dużych sklepów w Piasecznie mężczyzna wziął z półki różne rodzaje cukierków. Przy kasie samoobsługowej słodkości zważył jako... marchewkę. I choć kwota, na którą 32-latek oszukał sklep, jest niewielka, kara za przestępstwo może być znacznie dotkliwsza. Mężczyźnie grozi nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Cukierki zważył jako marchewkę. Grozi mu nawet osiem lat więzienia

Cukierki zważył jako marchewkę. Grozi mu nawet osiem lat więzienia

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zabezpieczono monitoring, przesłuchano pierwszych świadków. Prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie zatrucia w jednej z podwarszawskich szkół. Ucierpiało tam 41 osób.

Zatrucie w podwarszawskiej szkole, kilkadziesiąt osób ucierpiało. Prokuratura o pierwszych ustaleniach śledztwa

Zatrucie w podwarszawskiej szkole, kilkadziesiąt osób ucierpiało. Prokuratura o pierwszych ustaleniach śledztwa

Źródło:
tvnwarszawa.pl