Anatomia śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej. 10 lat błędów i poszukiwań zabójcy

Źródło:
"Superwizjer" TVN
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty Brzeskiej
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty BrzeskiejTVN24
wideo 2/8
Piotr Ciszewski o sprawie Jolanty BrzeskiejTVN24

Prokuratorzy są przekonani, że Jolanta Brzeska została zamordowana. To jedyny pewnik w tej sprawie. Wciąż nie mają dowodów, by wskazać zabójcę i jego potencjalnych zleceniodawców. Po latach postępowania i wielu błędach popełnionych na jego początku śledczym dopiero niedawno udało się odtworzyć przebieg tragicznej śmierci warszawianki. Od 10 lat ewentualny morderca jest nieuchwytny.

Mężczyzna spacerujący 1 marca 2011 r. po Lesie Kabackim zobaczył dym. Pomyślał, że ktoś zostawił niedogaszone ognisko. Wszedł w leśną gęstwinę. Zobaczył przerażający widok - tlące się ludzkie ciało. Zaalarmował policję.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO >>>

"Przy zwłokach ujawniono osmalone fragmenty stopionego szkła i stopionego plastiku. Ujawniono także okulary leżące na ziemi oraz torebkę materiałową. W torebce znajdował się zegarek, siedem sztuk kluczy, fragmenty gazet, wieczko od napoju" - napisał później w komunikacie rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Przy ciele nie było żadnych dokumentów. Śledczy wiedzieli jedynie, że ofiara jest kobietą.

Policja zorientowała się, że ofiarą z lasu jest Jolanta Brzeska, dopiero sześć dni później. - W mieszkaniu pusto. Na stole gazety, w lodówce mięso na obiad. Jakby zaraz miała wrócić. Zostawiła dokumenty i portfel, co mnie zdumiało. Zawsze to nosiła przy sobie - wspominała później córka tragicznie zmarłej autorce reportażu "Jolanta i ogień", który ukazał się w "Gazecie Wyborczej".

Jolanta Brzeskaarchiwum TVN

Brzeska była wtedy w Warszawie znaną osobą. Dała się skutecznie we znaki "czyścicielom kamienic", czyli handlarzom reprywatyzowanymi przedwojennymi nieruchomościami. Była jedną z założycielek Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, które walczyło z dziką reprywatyzacją. Stołeczne kamienice bowiem często nie trafiały w ręce ich przedwojennych właścicieli czy nawet spadkobierców, lecz stawały się własnością ich "następców prawnych", czyli właśnie handlarzy - biznesmenów i prawników, którzy odkupowali roszczenia do nieruchomości od żyjących właścicieli lub ich rodzin.

"Do śmierci przyczyniły się osoby trzecie"

Pierwsza ekipa śledcza z Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów założyła, że Brzeska popełniła samobójstwo. To był największy błąd w tej sprawie. Przez to policja nie zabezpieczyła między innymi miejskiego monitoringu, na którym byłoby widać drogę kobiety do Lasu Kabackiego. Dzięki niemu można by sprawdzić, czy ktoś ją śledził, czy nie. Albo czy nie została tam siłą zawieziona. Sprawę potraktowano rutynowo, choć zasługiwała na to, by potraktować ją szczególnie.

Później postępowanie przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie.

"Wiele poszlak wskazuje, iż do śmierci przyczyniły się osoby trzecie, lecz mimo istniejących wątpliwości część ujawnionych okoliczność nie pozwala także kategorycznie odrzucić wersji z zamachem samobójczym. Aczkolwiek wydaje się to mało prawdopodobne" - napisali prokuratorzy w 2013 r., umarzając śledztwo.

Po pierwszych wygranych przez Zjednoczoną Prawicę wyborach zapadła decyzja, że postępowanie ruszy od nowa. "Z uwagi na wydźwięk takich spraw i ogromne pieniądze, podejmowane w tych sprawach działania J. Brzeskiej, ale niekoniecznie związane tylko z jej mieszkaniem, ale ogólnie dotyczące spraw lokatorów w przejmowanych przez właścicieli mieszkaniach komunalnych, mogły zostać odebrane jako stanowiące zagrożenie dla tego procederu dla określonej 'grupy interesu', co mogło skłonić do podjęcia próby jej 'uciszenia', poprzez zastraszenie, groźby, które wymknęły się spod kontroli i skutkowały jej śmiercią czy też wprost do zabójstwa" - brzmiała konkluzja specjalnej analizy sprawy śmierci Brzeskiej przeprowadzonej przez Prokuraturę Krajową w 2016 roku.

- Zebrane dowody wskazują, że było to zabójstwo. Niepojęte jest, jak można było w tej sprawie rozważać samobójstwo. Sprawa jest ekstremalnie trudna, bowiem błędy popełnione w początkowym okresie śledztwa w 2011 r. spowodowały nieodwracalną utratę wielu ważnych dowodów. Udało nam się jednak dotrzeć do nowych dowodów wskazujących, że za tą zbrodnią może stać mafia reprywatyzacyjna. Sprawa ta pokazuje, że tak zwana niezależna prokuratura całkowicie wówczas zawiodła - argumentował Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny.

W 2016 roku sprawę dostała do prowadzenia Prokuratura Regionalna w Gdańsku. Podstawą podjęcia sprawy była m.in. analiza przeprowadzona przez Prokuraturę Krajową.

Jolanta Brzeska miała 64 lataTVN24

Naprawianie błędów

Co kolejnej już ekipie śledczej udało się zrobić przez ostatnie pięć lat? Przede wszystkim prokuratorzy podjęli próbę naprawienia popełnionych wcześniej błędów:

- bazując na informacjach z protokołów oględzin zwłok Brzeskiej i z miejsca, gdzie spłonęła, przygotowali trójwymiarową symulację jej ostatnich chwil, chodziło o ustalanie, co się mogło zdarzyć tuż przed wybuchem ognia, jak było ułożone jej ciało, jak rozprzestrzeniał się ogień i łatwopalny płyn, którym została oblana; - teren, gdzie zmarła, zbadali jeszcze raz wykrywaczami metalu; - zdobyli zdjęcia satelitarne Lasu Kabackiego z 1 marca 2011 roku; - odzyskali część monitoringu miejskiego, który wcześniej został przez poprzednie ekipy zbagatelizowany, dzięki tym danym zrobili tzw. analizę geoprzestrzenną - z niej dowiedzieli się, jakimi autobusami i w jakim czasie Brzeska podróżowała z mieszkania w kamienicy przy ul. Nabielaka w centrum Warszawy do Lasu Kabackiego; - zlecili opinie biegłych z tak różnych dziedzin, jak m.in. medycyna sądowa, genetyka sądowej, antropologia, badania fizykochemiczne i mikrośladów, daktyloskopia (odciski palców), traseologia (odciski stóp, butów i opon), mechanoskopia i pożarnictwo, fonoskopia (analiza zapisów głosów), informatyka i teleinformatyka, badanie pisma ręcznego i zapisów wizualnych, w tym monitoringu, a także balistyka; - otrzymali około 50 specjalistycznych ekspertyz, w tym specjalistyczną opinię biegłego pożarnika wyjaśniającą, jak mogło dojść do podpalenia, jaką substancją Brzeska została oblana; - do sprawy zaangażowali specjalistów - policjantów z Archiwum X Komendy Głównej Policji i z Zarządów Centralnego Biura Śledczego Policji w Warszawie i w Gdańsku; - Instytut Ekspertyz Sądowych opracował kilka opinii dotyczących profilu psychologicznego ewentualnego sprawcy.

Rzecznik gdańskiej Prokuratury Regionalnej podkreśla też, że śledczy przesłuchali 250 świadków, także za granicą. Ustalenia prokuratorów obecnie zajmują 40 tomów i około 3 000 kart załączników, w tym materiałów tajnych.

Prokuratorzy nie zdradzają, jak długo jeszcze potrwa postępowanie i czy uda się kogoś oskarżyć w związku z tragiczną śmiercią społecznej działaczki.

Maciej Duda o śledztwie w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Maciej Duda o śledztwie w sprawie śmierci Jolanty BrzeskiejTVN24

Przegapione dowody

A jakie najważniejsze błędy popełniono na początku śledztwa? Było ich całkiem sporo:

- na miejsce tragicznej śmierci wysłano niedoświadczonych śledczych, którzy zignorowali dowody, świadczy o tym na przykład fakt, że ponad miesiąc później przypadkowa osoba znalazła w miejscu śmierci Jolanty Brzeskiej kawałki nadpalonego ubrania, które policjanci i prokuratorzy wcześniej przegapili; - z materiałów śledztwa zniknęły bilingi, z których mogło wynikać, z kim telefonicznie kontaktowała się Brzeska w dniu śmierci; - za późno zwrócono się o monitoring miejski, dzięki któremu udałoby się od razu sprawdzić, w jaki sposób kobieta dostała się do Lasu Kabackiego, część nagrań utracono bezpowrotnie; - dopiero kilka dni po śmierci policjanci przyszli przeszukać mieszkanie kobiety, nie było już w nim żadnych śladów i dowodów - córka tragicznie zmarłej wcześniej posprzątała; - od początku prokuratorzy i policjanci uznali, że Brzeska popełniła samobójstwo; - dopiero we wrześniu 2011 r. - po blisko siedmiu miesiącach postępowania - oskarżyciele sporządzili plan śledztwa. "W mojej ocenie niezwłoczne i prawidłowe sporządzenie takiego planu 'zmusiłoby' prowadzącego postępowanie do głębokiej analizy okoliczności zdarzenia, doprowadziło do przyjęcia wszystkich możliwych wersji oraz zaplanowania wszystkich możliwych i planowanych na dany moment czynności. Ten brak spowodował według mojej oceny niezbyt sprawne prowadzenie postępowania, na co wskazuje szereg zapisów na kartach wewnętrznego nadzoru służbowego, zawierający szereg poleceń wykonania konkretnych czynności procesowych" - uznał prokurator, który pięć lat później przeanalizował błędy w śledztwie; - w tym planie śledztwa jako pierwszy punkt wersji do sprawdzenia dalej widniało samobójstwo z powodu problemów z mieszkaniem (Brzeska zalegała z czynszem), do którego opuszczenia zmuszana była Brzeska przez "czyścieli kamienic" lub z powodu jej problemów ze zdrowiem. "Wersja ta wydaje się w zasadzie nieprawdopodobną, której przeczy szereg dokonanych w tamtym czasie ustaleń. Pokrzywdzona wcześniej nikomu nie sygnalizowała w jakikolwiek sposób zamiaru popełnienia samobójstwa. Nie zostawiła listu pożegnalnego. Krytycznego dnia pokrzywdzona była na poczcie, uczestniczyła w zajęciach Uniwersytetu III Wieku, była w banku wypłacić pieniądze. Z tych czynności, które zdołano wykonać, wynika, iż zachowywała się zwyczajnie. Miejsce zdarzenia jest znacznie oddalone od miejsca jej zamieszkania, brak zatem jakiegokolwiek racjonalnego powodu, aby aż tak daleko udała się celem odebrania sobie życia" - ocenił śledczy analizujący akta; - skoro Brzeska miałaby popełnić samobójstwo, to byłoby ono bardzo trudne do przeprowadzenia właśnie taką metodą. "Samopodpalenie niesie ze sobą ogromny ból i cierpienie, zaś samobójca szuka raczej szybkiego sposobu na odebranie sobie życia. Taki sposób kojarzy się raczej z jednoczesną próbą zamanifestowania czegoś, zaprotestowania przeciwko czemuś, nadania jakiegoś wydźwięku swojej śmierci (np. podpalenie się swego czasu osoby protestującej przed kancelarią premiera). Tu brak takich okoliczności" - czytamy w analizie.

Sprawa śmierci Jolanty Brzeskiej pozostaje niewyjaśnionaTVN24

- Wersji o samobójstwie przeczy też to, że Brzeska nie miała przy sobie niezbędnego do sprawnego, codziennego funkcjonowania aparatu słuchowego. Nie było go ani w jej domu, ani w miejscu, w którym zginęła, co wskazuje, że albo został przez kogoś zabrany, albo jej wypadł, gdy była siłą przewożona; - śledczy pominęli wersję, że za zabójstwem mogły stać osoby z najbliższej rodziny Brzeskiej, które z powodu jej działalności popadły w poważne kłopoty finansowe. "Okoliczność sprawy, fakt pozostawienia przez J. Brzeską w mieszkaniu dokumentów, pieniędzy, torebki, z jednoczesnym brakiem jakichkolwiek śladów walki, penetracji w jej mieszkaniu, może wskazywać, że dobrowolnie udała się jedynie na chwilę z osobą, którą znała, do której miała zaufanie" - wynika z analizy z 2016 r. Oceniający błędy w śledztwie prokurator zauważył, że nie sprawdzono alibi najbliższych osób, nie przesłuchano nawet świadków, którzy opowiedzieliby o relacjach Brzeskiej z jej najbliższymi, a także, czy najbliższe osoby Brzeskiej nie poszły na jakąś ugodę z "czyścicielami kamienic"; - dopiero w listopadzie 2011 r. - dziewięć miesięcy po śmierci Brzeskiej - przesłuchano "czyścicieli kamienic", dla których Brzeska była problemem. Otwarcie z nimi walczyła, nagłaśniała ich działalność, a przede wszystkim nie chciała się wyprowadzić z reprywatyzowanej kamienicy przy ul. Nabielaka w Warszawie; - "czyścicieli kamienic" tylko przesłuchano, bez weryfikowania ich ewentualnego alibi w dniu śmierci Brzeskiej. Nie przesłuchano ewentualnych świadków, nie sprawdzono miejsc, w których "czyściciele kamienic" mieli przebywać 1 marca 2011 r. Przesłuchiwani po siedmiu miesiącach nie potrafili kategorycznie podać, co robili krytycznego dnia, gdzie i w jakim czasie przebywali; - nie zbadano samochodów "czyścicieli kamienic" ani ich współpracownika pod kątem tego, czy mogły być w ich autach ślady pozostawione przez Jolantę Brzeską, to mógłby być dowód, że została przewieziona do Lasu Kabackiego; - nie założono podsłuchu "czyścicielom kamienic", zamiast nich rozpracowywano inną osobę, którą błędnie podejrzewano o przyczynienie się śmierci kobiety.

Błędów w sprawie śmierci warszawskiej aktywistki popełniono o wiele więcej. Co się wydarzyło przed 1 marca 2011 roku? Jak działali "czyściciele kamienic"? O tym szerzej opowiedzieliśmy w Magazynie TVN24 w reportażu "Poszła na pocztę, wzięła pieniądze z banku. Spłonęła w lesie".

Autorka/Autor:Maciej Duda

Źródło: "Superwizjer" TVN

Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN

Pozostałe wiadomości

Policjanci przetransportowali wątrobę, na którą czekał 49-letni pacjent. Organ został pobrany od dawcy w litewskim szpitalu. Krzysztof Zając z Centralnego Szpitala Klinicznego w Warszawie podkreśla, że o losie pacjenta decydowały minuty.

Wątroba z Litwy była ostatnią szansą dla pacjenta warszawskiego szpitala

Wątroba z Litwy była ostatnią szansą dla pacjenta warszawskiego szpitala

Źródło:
tvn24.pl

Ubiegająca się o funkcję rektora Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Agnieszka Cudnoch-Jędrzejewska nie może kandydować, bo została ukarana karą dyscyplinarną - przekazał w piątek rektor uczelni prof. Zbigniew Gaciong. Jednocześnie poinformował, że sam wycofuje się z ubiegania o reelekcję. Cudnoch-Jędrzejewska stwierdziła, że może dalej ubiegać się o najważniejsze stanowisko na uczelni, bo decyzja o nałożonej na nią karze nie jest prawomocna.

Rektor ogłosił, że rywalka nie może startować, a sam się wycofuje. Zamieszanie na Uniwersytecie Medycznym

Rektor ogłosił, że rywalka nie może startować, a sam się wycofuje. Zamieszanie na Uniwersytecie Medycznym

Źródło:
PAP

Pasażerowie podróżujący samolotem z Nowego Jorku do Warszawy mieli nieplanowany postój. Maszyna lądowała na Islandii.

Samolot z Nowego Jorku do Warszawy lądował na Islandii

Samolot z Nowego Jorku do Warszawy lądował na Islandii

Źródło:
PAP

W bloku przy rondzie Wiatraczna wybuchł pożar. Ogień zajął mieszkanie na 10. piętrze. Strażacy ewakuowali z balkonu jedną osobę. Trafiła do szpitala.

Pożar mieszkania na 10. piętrze. Strażacy ewakuowali jedną osobę z balkonu

Pożar mieszkania na 10. piętrze. Strażacy ewakuowali jedną osobę z balkonu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W nocy z piątku na sobotę po raz pierwszy od 1973 roku tramwaj skręcił z ulicy Puławskiej w Goworka. To testowy przejazd, w drugiej połowie maja z otwartej po latach drodze z Dolnego na Górny Mokotów będą mogli skorzystać pasażerowie.

Z ulicy Puławskiej w Goworka. Powrót tramwajów, na razie testowy, po 50 latach

Z ulicy Puławskiej w Goworka. Powrót tramwajów, na razie testowy, po 50 latach

Źródło:
tvn24.pl

Śródmiejscy policjanci zatrzymali na gorącym uczynku trzech mężczyzn w wieku od 42 do 59 lat. Dwaj z nich usłyszeli zarzuty za rozbój oraz zostali tymczasowo aresztowani. Ofiara bójki też usłyszała zarzuty za czyn, którego dopuściła się jesienią 2022 roku wobec kolegi jednego z tymczasowo aresztowanych. Powodem konfliktu miał być kot.

"Dał jednemu ze sprawców kota, po czym mu go zabrał". Pobili go młotkiem

"Dał jednemu ze sprawców kota, po czym mu go zabrał". Pobili go młotkiem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci w gminie Nasielsk zlikwidowali nielegalną uprawę konopi indyjskich. Rosły one w doniczkach i wiadrach. Z kolei w słoikach i torbach ukryty był susz roślinny. Na miejscu zastali też plantatora.

Sadzonki konopi w doniczkach i wiadrach, susz w słoikach i torbach

Sadzonki konopi w doniczkach i wiadrach, susz w słoikach i torbach

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Grójcu jeden z kierowców zauważył niebezpiecznie poruszający się samochód. Wezwał policję i zajechał drogę toyocie. Okazało się, że jej kierowca był pijany. Jak podała policja, miał blisko trzy promile alkoholu. Kierujący stracił prawo jazdy i pożegnał się z samochodem.

"Zajechał drogę podejrzanemu i nie pozwolił mu uciec". Obywatelskie zatrzymanie pijanego kierowcy

"Zajechał drogę podejrzanemu i nie pozwolił mu uciec". Obywatelskie zatrzymanie pijanego kierowcy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci interweniowali na peronie w Górze Kalwarii, gdzie na gorącym uczynku zatrzymano dwóch młodych mężczyzn podejrzanych o pomalowanie wagonu pociągu farbą w spreju.

Pomalowali wagon, przy sobie mieli 22 puszki farby

Pomalowali wagon, przy sobie mieli 22 puszki farby

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Sporo zmian szykuje się dla pasażerów Szybkiej Kolei Miejskiej od czerwca. Pociągi niektórych linii pojadą z większą częstotliwością, inne wrócą na swoje stałe, dłuższe trasy.

Dobre wieści dla pasażerów SKM: więcej pociągów i wydłużone trasy

Dobre wieści dla pasażerów SKM: więcej pociągów i wydłużone trasy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek w alei Niepodległości spłonął samochód elektryczny wart około milion złotych. Jego kierowca chciał uniknąć zderzenia z innym autem, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w słup. Auto zajęło się ogniem. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy nagranie, na którym widać moment uderzenia.

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Najpierw dym, po kilku sekundach żywy ogień. Moment uderzenia w słup i pożar luksusowego elektryka

Źródło:
tvnwarszawa.pl, Kontakt 24

Do pożaru samochodu elektrycznego doszło na skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego. Auto zajęło się ogniem po tym, jak kierowca uderzył w słup.

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Chciał uniknąć kolizji, uderzył w słup. Elektryczne auto doszczętnie spłonęło

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszwa.pl

Przy skrzyżowaniu alei Niepodległości z ulicą Madalińskiego w Warszawie spłonął elektryczny lucid air. Auto, którego wartość w Polsce szacuje się na nawet milion złotych, to rzadkość na europejskich drogach. Dlaczego jest wyjątkowe?

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

W Warszawie spłonął lucid air o wartości nawet miliona złotych. Prawdopodobnie jedyny taki w Polsce

Źródło:
tvn24.pl

Centralne Biuro Śledcze Policji opublikowało nagranie z akcji zatrzymania dwóch Polaków podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę Leonida Wołkowa, współpracownika Aleksieja Nawalnego. Obaj mężczyźni byli poszukiwani na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania przez stronę litewską.

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Policja pokazała nagranie z akcji zatrzymania mężczyzn podejrzanych o napaść na rosyjskiego opozycjonistę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek rano na terenie zakładu piekarniczego w Nowym Dworze Mazowieckim doszło do wycieku amoniaku. Dwie osoby trafiły do szpitala.

W zakładzie piekarniczym wyciekł amoniak. Dwóch pracowników zabrano do szpitala

W zakładzie piekarniczym wyciekł amoniak. Dwóch pracowników zabrano do szpitala

Źródło:
PAP

W Wypędach koło Pruszkowa zderzyły się trzy samochody. Dwie osoby trafiły do szpitala.

Zderzenie trzech aut, lądował śmigłowiec ratowniczy

Zderzenie trzech aut, lądował śmigłowiec ratowniczy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jeden z policjantów biorących udział w wypadku radiowozu w podwarszawskich Dawidach Bankowych, miał stanąć w piątek przed sądem. Prokurator nie odczytała jednak aktu oskarżenia, ponieważ potrzebna będzie zmiana sędziego. Wobec drugiego z policjantów postępowanie zostało wcześniej umorzone.

Wieźli nastolatki, rozbili radiowóz. Były policjant stawił się w sądzie, ale aktu oskarżenia nie odczytano

Wieźli nastolatki, rozbili radiowóz. Były policjant stawił się w sądzie, ale aktu oskarżenia nie odczytano

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Dwoje nastolatków odpowie za zniszczenie pszczelich uli znajdujących się na terenie Muzeum Pałacu Króla III w Wilanowie. Chcieli spróbować świeżego miodu i rozbili gaśnicami pięć uli. Mieszkało tu 20 pszczelich rodzin.

Policja już wie, kto zniszczył muzealne ule. To dwoje nastolatków

Policja już wie, kto zniszczył muzealne ule. To dwoje nastolatków

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W chwili wybuchu granatnika w gabinecie ówczesnego komendanta policji generała Jarosława Szymczyka nie było innych osób. To nowe ustalenia śledczych po incydencie z grudnia 2022 roku. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Regionalna w Warszawie.

Nowe fakty w sprawie wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji

Nowe fakty w sprawie wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji

Źródło:
RMF RM, tvnwarszawa.pl

Kierująca peugeotem uderzyła w bok karetki, która jechała do wezwania. Do zdarzenia doszło na ulicy Broniewskiego. Policja poinformowała o jednej poszkodowanej osobie.

Uderzyła w bok karetki, która jechała do wezwania

Uderzyła w bok karetki, która jechała do wezwania

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek przed południem na Pradze Południe doszło do potrącenia kobiety jadącej na hulajnodze. Poszkodowana została przewieziona do szpitala.

Jechała na hulajnodze, została potrącona

Jechała na hulajnodze, została potrącona

Źródło:
tvnwrszawa.pl

Cztery samochody osobowe zderzyły się na trasie S8 przed węzłem Konotopa. Policja przekazała, że nikomu nic się nie stało. Są jednak utrudnienia w kierunku Poznania.

Zderzenie czterech aut na S8

Zderzenie czterech aut na S8

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na Kontakt 24 otrzymaliśmy informację o pożarze domu w zabudowie szeregowej na Mokotowie. Strażacy podali, że jedna osoba ewakuowała się przed ich przyjazdem.

Pożar szeregowca na Mokotowie

Pożar szeregowca na Mokotowie

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl

Dzielnicowy brał udział w lekcji w szkole podstawowej w Lutocinie pod Żurominem na Mazowszu. W pewnym momencie nauczycielka zaczęła dziwnie się zachowywać. Kobieta straciła zdolność mowy, a następnie zemdlała. Policjant początkowo przypuszczał, że dostała udaru. Symptomy i urządzenie do monitorowania parametrów wskazywały jednak na cukrzycę. Życie kobiety było zagrożone.

Policjant prowadził lekcję, nauczycielka nagle zemdlała

Policjant prowadził lekcję, nauczycielka nagle zemdlała

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W jednym z dużych sklepów w Piasecznie mężczyzna wziął z półki różne rodzaje cukierków. Przy kasie samoobsługowej słodkości zważył jako... marchewkę. I choć kwota, na którą 32-latek oszukał sklep, jest niewielka, kara za przestępstwo może być znacznie dotkliwsza. Mężczyźnie grozi nawet do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Cukierki zważył jako marchewkę. Grozi mu nawet osiem lat więzienia

Cukierki zważył jako marchewkę. Grozi mu nawet osiem lat więzienia

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zabezpieczono monitoring, przesłuchano pierwszych świadków. Prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie zatrucia w jednej z podwarszawskich szkół. Ucierpiało tam 41 osób.

Zatrucie w podwarszawskiej szkole, kilkadziesiąt osób ucierpiało. Prokuratura o pierwszych ustaleniach śledztwa

Zatrucie w podwarszawskiej szkole, kilkadziesiąt osób ucierpiało. Prokuratura o pierwszych ustaleniach śledztwa

Źródło:
tvnwarszawa.pl