Kierowca taksówki na aplikację jest podejrzany o zgwałcenie kobiety. Według śledczych, wykorzystał fakt, że 30-latka była pod wpływem leków oraz alkoholu. Został aresztowany.
Do zdarzenia doszło w nocy z soboty na niedzielę na Białołęce. 30-letnia kobieta zamówiła taksówkę przez jedną z popularnych aplikacji.
- 17 listopada, w pojeździe, w którym była świadczona usługa transportowa, po zakończeniu jej realizacji, kierowca wykorzystał bezradność kobiety, będącej w stanie zmęczenia fizjologicznego związanego z zażyciem leków oraz alkoholu - przekazał Norbert Woliński, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Jak dodał, mężczyzna doprowadził pokrzywdzoną "do obcowania płciowego". 30-latka sprawę zgłosiła na policję.
Nie przyznał się, trafił do aresztu
Postępowanie przygotowawcze nadzoruje Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Północ. Podejrzanym w sprawie jest 42-latek. - Mężczyzna jest podejrzany o popełnienie czynu z artykułu 198 Kodeksu karnego, czyli o "doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego przy wykorzystaniu bezradności tej osoby" - opisał rzecznik.
Pokrzywdzona kobieta została przesłuchana przed sądem. - Zebrany materiał dowodowy dał podstawy do wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów obywatelowi Gruzji - powiedział Norbert Woliński.
42-latek nie przyznał się do winy. - Po zakończeniu przesłuchania prokurator skierował do sądu wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu dla podejrzanego, sąd wniosek uwzględnił - podał przedstawiciel prokuratury. Podejrzany trafił za kratki na trzy miesiące.
Pierwsza sprawę opisała "Gazeta Stołeczna".
Wykorzystują nietrzeźwość kobiet
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie podkreślił w ubiegłym roku, że zjawisko dotyczące przestępstw popełnionych przez kierowców zaczęło występować w większej skali na początku 2021 roku, choć pojedyncze przypadki odnotowano także w 2020. Opisywał "modus operandi" sprawców, który - według śledczych - jest zawsze podobny.
- Każdorazowo do zdarzeń dochodziło w porach nocnych bądź też wczesnoporannych. Kierujący zmieniali trasę kursu, jadąc w odludne miejsca, w uliczki, które nie były uczęszczane nie tylko z uwagi na porę. Tam przesiadali się na tylne siedzenia samochodu. Mając na uwadze, że pokrzywdzone często znajdowały się w stanie nietrzeźwości, po użyciu alkoholu bądź też po prostu były zmęczone, możliwości ich reakcji na zachowania sprawców były ograniczone i często też nieadekwatne - tłumaczył ówczesny rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie Marcin Saduś.
Źródło: tvnwarszawa.pl, "Gazeta Stołeczna"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock