W kończącym się roku we Włoszech odnotowano ponad 350 ekstremalnych zjawisk pogodowych. To, jak zaznaczyli eksperci, sześć razy więcej niż dziesięć lat temu, co jest wyraźnym potwierdzeniem zmian klimatu i ich skutków.
Włochy nękała susza, zwłaszcza na Sycylii i na Sardynii na południu, a także powodzie na północy, w tym drugi rok z rzędu w Emilii-Romanii. Region ten najbardziej spośród wszystkich ucierpiał z powodu żywiołów. Najwięcej groźnych zjawisk wystąpiło w północnej części kraju, gdzie było ich prawie 200.
Z ogłoszonej przez Obserwatorium Klimatu włoskiej Ligi Ochrony Środowiska statystyki wynika między innymi, że 134 razy doszło do zalania terenów w wyniku intensywnych opadów deszczu, 46 razy rzeki wystąpiły z brzegów, 62 razy odnotowano szkody z powodu huraganowego wiatru.
Ponadto na liście skutków ekstremalnej pogody są 34 przypadki poważnych strat w rezultacie przedłużającej się suszy, a 30 razy szkody zostały wywołane przez gwałtowne gradobicia.
Lato 2024 roku było we Włoszech pełne rekordowych upałów, w trakcie których tygodniami utrzymywał się w niektórych rejonach najwyższy poziom alertu z powodu zagrożenia dla zdrowia dla całej populacji.
W opracowanym raporcie pogodowym wymieniono przypadki szkód na kolei, w infrastrukturze, a także uszkodzeń zabytków. Ich liczba wzrosła znacznie w porównaniu z poprzednim rokiem. W klasyfikacji wielkich miast na pierwszym miejscu jest Rzym, gdzie zanotowano osiem ekstremalnych zjawisk pogodowych. Na kolejnych miejscach są Genua i Mediolan.
"Włochy nie były przygotowane"
W mijającym roku odnotowano sześć razy więcej ekstremalnych zjawisk niż dziesięć lat temu. Jak zaznaczyli specjaliści, to wyraźne potwierdzenie postępujących zmian klimatycznych i ich konsekwencji.
- W 2024 roku Włochy zostały zaatakowane przez nową falę ekstremalnych zdarzeń pogodowych i po raz kolejny nie były na nie przygotowane - oświadczył prezes Ligi Ochrony Środowiska Stefano Ciafani. Zarzucił on rządowi, że nie przygotował strategii prewencji i działań celowych. To zaś jego zdaniem pozwoliłoby zaoszczędzić 75 procent wydatków, ponoszonych potem na pokrycie strat.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/FABRIZIO ZANI