Turyści powrócą przed oblicze Sfinksa?
W rok po obaleniu dyktatora Mubaraka egipski rynek turystyczny powoli staje na nogi. Hotelarze, restauratorzy i kupcy liczą, że 2012 rok ponownie wypełni ich sakwy spora dawką gotówki.
Wokół Sfinksa i pramid w Gizie zbiera się coraz więcej turystów. To dobry znak dla Egipcjan, którzy wciąż liżą rany po ubiegłorocznej rewolucji.
- Obserwuję, że ludzie są bardziej przybici niż rok temu - mówi agencji Reuters rezydentka z Danii, Lena.
Nic dziwnego, w zeszłym roku do kraju przybyło o jedną trzecią mniej turystów niż w latach ubiegłych, podają rządowe źródła. A turystyka to jedna z najważniejszych gałęzi gospodarczych tego kraju. Stanowi ponad 11,3 proc. PKB i zatrudnia 4 mln obywateli.
Nowa władza przeszkodzi turystyce?
Co więcej mieszkańcy żyjący z turystyki obawiają się, że konserwatywne islamskie Bractwo Muzyłamńskie, ktore zdobyło większość w parlamencie, wprowadzi w kraju zmiany, które znacząco przeobrażą sektor turystyczny.
Były już propozycje wprowadzenia zakazu picia piwa na plaży czy opalania się w bikini. Na szczęście nie potraktowano ich poważnie.
- Żaden odpowiedzialny egipski polityk ani siła polityczna nie zrobi żadnego ruchu godzącego w turystykę - uspokaja egipski Minister Turystyki Mounir Fakhry Abd ElNour.
Egipcjanie liczą na to, że turyści masowo napłyną znowu do ich kraju. W 2010 r. ich liczba dochodziła do 15 milionów, a w 2011 (roku rewolucji) było ich zaledwie 10 mln.
Autor: mm/mj / Źródło: Reuters TV
Podziel się
Podziel się
- Podziel się
- Tweetnij
- Wyślij znajomemu