W południowoindyjskim stanie Karnataka trwają przygotowania do lokalnych wyborów. Tamtejsza komisja wyborcza, przewidując szczególnie poważne zagrożenie, postanowiła poprosić o pomoc Departament Lasów. Ma on zapewnić idącym na głosowanie ochronę przed atakiem... słoni.
Dziennik "The Hindu" pisze, że - jak twierdzi komisja wyborcza - konflikt pomiędzy ludźmi i słoniami jest "znaczący" w Karnatace, a miasta: Alur, Arkalgud, Sakleshpur są szczególnie narażone na ataki słoni. Właśnie dlatego Departament Lasów ma eskortować autokary wiozące wyborców na 21 trasach. Wojsko będzie monitorować sytuację w całym regionie.
Słonie i demokracja
Tygodnik "Time" wyjaśnia, że nie jest tak, że słonie mają coś przeciwko demokracji. Chodzi o dynamiczny rozwój hinduskiej gospodarki i karczowanie lasów.
- Problem polaga na tym, że słonie pamiętają swój zasięg terytorialny i nie zmienią go nawet wtedy, gdy nie ma na nich lasu, albo kiedy te tereny uprawia jakiś rolnik - powiedziała w wywiadzie dla "Wall Street Journal" dr Sushant Chaudhary z Indyjskiego Instytutu Dziekiej Przyrody.
Według "Times of India" słonie zakłócają przebieg wyborów od lat 90. W tym roku Departament Lasów przygotował dla władz i policji specjalną listę, zawierającą w punktach ssoby postępowania z dzikimi słoniami. W przeszłości ministerstwo zwracało się z prośbą o pomoc do lokalnych plemion i używało oswojonych przez nich zwierząt, żeby przepędzić te dzikie.
Czczone zwierzę
Jak pisze "Wall Street Journal", każdego roku słonie zabijają w Indiach około 400 osób. Hindusi otaczają zwierzęta religijną czcią, dlatego zwykle nie wyrządzają im krzywdy. W ostatnim czasie rośnie jednak liczba otruwanych zwierząt. Co roku ginie z tego powodu ok. 100 słoni, otrutych przez broniących swoich ziem rolników.
Autor: js,pk/mj / Źródło: The Time, Wall Street Journal
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock