Klimat kaprysi. W Arktyce cieplej, na kontynentach chłodniej - 25-09-2017
Mroźne powietrze ucieka znad ocieplającej się Arktyki, a my marzniemy. Naukowcy badający to zjawisko doszli do nowych wniosków. czytaj dalej
Raport przygotowała Światowa Organizacja Meteorologicznej (WMO), którą jest wyspecjalizowaną w tym kierunku agendą ONZ.
Badania wykazały, że średnia temperatura przy powierzchni ziemi w 2017 roku wynosiła o 1,1 stopnia Celsjusza więcej, niż za czasów preindustrialnych. Według Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO) rok 2017 był "najcieplejszym rokiem bez El Nino" uwzględniając dane od końca XIX wieku.
- Temperatura powietrza przy ziemi wzrosła o jeden stopień. Cztery stopnie to jest różnica między tym, co mamy teraz, a epoką lodowcową - powiedział w programie "Czarno na Białym" fizyk atmosfery, profesor nauk o Ziemi Szymon Malinowski.
Wartości temperatury w latach 2015 i 2016 były zawyżone przez wpływ zjawiska El Nino na Oceanie Spokojnym, które występuje co kilka lat. Może zakłócać temperaturę na całym świecie poprzez uwalnianie ciepła do atmosfery z tropikalnych wód Pacyfiku.
WMO podało również, że od 2000 roku zarejestrowano 17 z najcieplejszych 18 lat w historii zapisów, które rozpoczęto w XIX wieku.
- Znajdujemy się w długookresowym trendzie ocieplania klimatu, który - pomijając chwilowe wahania -utrzymuje się, patrząc na zapisy roczne, a nawet zapisy z całych dekad - powiedział Gavin Schmidt z NASA, którego badania są wykorzystywane przez WMO.
- Kiedy nawet "zimniejsze" lata zamieniają się w jedne z cieplejszych w rejestrze temperatury, wiemy, że mamy problem - stwierdził profesor Dave Reay z Uniwersytetu w Edynburgu.
- Od 1900 roku do 1980 nowy rekord temperatury odnotowywany był średnio co 13,5 roku. Jednak od 1981 okres ten się skrócił i wynosi 3 lata - stwierdza NOAA.
- Od początku epoki przemysłowej do stanu 25 lat temu wyemitowaliśmy tyle, co od 25 lat temu do dziś - zaznaczył Malinowski mówiąc o gazach cieplarnianych.
- Mówi się, że żyjemy w antropocenie. Dlaczego? Bo każdy jeden system, który działa na Ziemi, jest już przekształcony przez człowieka - powiedział w Czarno na Białym geograf Michał Brennek.
Wartość porozumienia wydanego podczas Konferencji Narodów Zjednoczonych osłabła ze względu na plan amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, który podważa obecne odkrycia naukowe, mówiące, że w dużej mierze ocieplenie klimatu związane jest z emisją gazów szklarniowych przez człowieka.
Trump chce wspierać rozwój produkcji amerykańskich paliw kopalnianych, w zaprzeczeniu do postanowień z 2015 roku o emisji związanej z eksploatacją węgla, ropy i gazów między 2050 a 2100 rokiem.
W wyniku spalania paliw kopalnych powstaje energia, której Ziemia nie jest w stanie pochłonąć. Musi ją gdzieś uwolnić - w postaci ekstremalnych zjawisk pogodowych.
Klimatolodzy obawiają się, czy nie brakuje już skali dla zniszczeń spowodowanych przez huragany.
Wśród zdarzeń pogodowych zeszłego roku warto pamiętać o niszczycielskich huraganach na Karaibach i w Stanach Zjednoczonych, Arktyce, która zakończyła 2017 rok z najmniejszą pokrywą lodową, jaką odnotowano (w połowie zimy), czy tropikalnych rafach koralowych, które cierpiały w wyniku wyższej niż zwykle temperatury wody.
- Arktyczne ciepło było szczególnie wyraźne i będzie miało głębokie i długotrwałe reperkusje dla wód oraz wpływ na zachowania pogody w innych częściach świata - oświadczył sekretarz generalny WMO Petteri Talaas.W samych Stanach Zjednoczonych katastrofy związane z pogodą i klimatem przyniosły w 2017 roku koszta wynoszące w przybliżeniu 306 miliardów dolarów. Najbardziej kosztowne były pożary na zachodzie oraz huragany Harvey, Maria i Irma - oświadczyło NOAA.
Jak wspomniał Malinowski, coraz częstsze są również problemy z wodą. Z dwóch stron - zarówno z jej nadmiarem (powodzie), jak i niedoborem (susze). Brennek przewiduje, że woda stanie się zakwaszona, "ocean za chwilę będzie przypominał wodę sodową".
Malinowski oznajmił również, że jeżeli stopnieją wszystkie lodowce poziom wód na Ziemi wzrośnie o 70 metrów. - To jest Płock, Zielona Góra, miasta portowe - zaznaczył. - Już teraz mamy praktycznie jak w banku wzrost poziomu morza o jeden metr do końca wieku. To jest zalanie terenów zamieszkałych przez kilkaset milionów ludzi - przestrzegł profesor.
Nie wszyscy pamiętają o tym, że słodka woda nie jest dobrem, które się nie wyczerpie. Oczywiście, można odsalać wodę morska, jednak jest to bardzo kosztowne i czasochłonne.
- Amerykańska agencja wywiadu wojskowego opublikowała raport, że zmiana klimatu jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego ponieważ zaczną się wojny o wodę - podkreślił Brennek.- Tempo wymierania gatunków jest takie, że my ich nie nadążamy odkrywać - stwierdził Brennek. Możliwe, że na przykład wśród roślin, których nigdy nie odkryjemy znalazłyby się takie, które stanowiłyby lekarstwo na raka. Malinowski prognozuje, że przy takich zmianach klimatu "cała roślinność, do której jesteśmy przyzwyczajeni, przestanie rosnąć".
Robert Glasser określił tempo zmian klimatycznych jako "zagrożenie dla istnienia naszej planety", które wymaga "drastycznej reakcji".
Malinowski twierdzi zaś, że koniec ludzkości czy konieczność poszukiwania nowej planety do zamieszkania to "realne opcje", a nie filmowa fikcja. - Oczywiście może być tak, że to będzie koniec tylko naszej cywilizacji, a nie koniec ludzkości - podkreślił.
Badania zostały wykonane przez NASA, NOAA, Met Office oraz Uniwersytet Wschodniej Anglii. Wcześniej raport na ten temat opublikował Copernicus Climate Change Service.
Naukowcy prognozują, że temperatura w 2018 roku będzie dalej niebezpiecznie rosnąć.
Zobacz cały materiał "Czarno na białym":
Źródło: Reuters, TVN Meteo, Czarno na Białym
Autor: amm, ao/aw
Z przyczyn technicznych logowanie tymczasowo niedostępne.
Dziękujemy za wyrozumiałość
Zostań Reporterem 24 - wyślij nam swój materiał przez Kontakt24 lub kontakt24@tvn.pl!
Polska jest pod wpływem wyżu Nicole znad Rumunii. Napływa do nas ciepłe powietrz...
Nastała astronomiczna wiosna. Jednak patrząc na piątkową pogodę, zimowa aura nie...
Komentarzy 10