Pierwszy pożar wybuchł ponad tydzień temu, w niedzielę 24 czerwca wieczorem niedaleko Buckton Vale w hrabstwie Greater Manchester. Strażacy zdołali go ugasić, ale kolejne ognisko - z powodu wysokiej temperatury - rozszalało się we wtorek rano. Rozprzestrzenianiu się ognia sprzyjał wiatr.
Pożary kolejnych wrzosowisk
Jak donoszą brytyjskie media, wrzosowiska zapłonęły także w sąsiednim hrabstwie Lancashire. W niedzielę, według BBC, z pożarem walczyło tam około 100 strażaków z całego kraju. Ogień określono jako "agresywny i szybko rozprzestrzeniający się".
W hrabstwie Greater Manchester w niedzielę z płonącymi wrzosowiskami w Tameside i Bolton walczyło około 120 strażaków, w akcję włączone jest też wojsko. Na nagraniu z drona widać, jak ogień trawi zielone tereny Anglii. Nie ma doniesień o rannych. Przewiduje się, że pożar może nękać te tereny jeszcze do końca tego tygodnia.
Wielka Brytania przez ostatnie dni zmagała się z falą upałów, co utrudniało gaszenie pożarów. Nadzieję daje to, że po niezwykle gorącym okresie, kiedy miejscami temperatura przekraczała 30 stopni Celsjusza w cieniu, nastąpi ochłodzenie. Na przykład dla Tameside przewidywana jest w tym tygodniu temperatura do 25 st. C.
"Jakby ktoś smażył makrelę"
- Wyszedłem na zewnątrz na kilka minut i moje oczy dosłownie płonęły - opowiadał o życiu w pobliżu nieustających pożarów Stephen Harrop, mieszkający w Calico Crescent. Dodał, że zapach dymu był nie do zniesienia. Było go czuć w domu, nawet przy zamkniętych oknach.
- Było tak, jakby ktoś smażył makrelę - tłumaczył Anthony Leach, który mieszka w Carrbrook. Dodał, że zapach dymu było czuć "w każdym pokoju".
"Ludzie w takich sytuacjach potrafią się zjednoczyć"
- Nigdy nie widziałem w naszym hrabstwie takiego pożaru. Jest on dla nas bardzo dużym wyzwaniem. Musimy się zmierzyć z wiatrem, wysoką temperaturą i trudnym terenem. Sporym problemem jest także transport strażaków na miejsce pożaru. Ich bezpieczeństwo jest dla nas najważniejsze - mówił w połowie ubiegłego tygodnia Dave Keelan z lokalnej straży pożarnej.
Zagrożenie zjednoczyło lokalną społeczność. Mieszkańcy zaangażowali się w próbę okiełznania żywiołu. Wspomagają służby w trudnej akcji gaśniczej.
- Ludzie w takich sytuacjach jak ta potrafią się zjednoczyć i zaoferować swoją pomoc. To coś wspaniałego. Mieszkańcy przygotowują strażakom herbatę, a lokalne sklepy przekazują im artykuły spożywcze. Chciałbym wszystkim za to podziękować - dodał Andy Burnham, burmistrz Greater Manchester.
Czy tylko upały?
Do przyczyn wybuchu pożaru służby zaliczają między innymi falę upałów, z jakimi zmaga się Wielka Brytania. Jednak - jak sądzi Guy Shrubsole, brytyjski działacz na rzecz ochrony środowiska - miejsca, w których pojawiły się pożary, ściśle korelują z terenami, na których odbywają się polowania na ptaki: głuszce, cietrzewie i pardwy szkockie. Te ostatnie są atrakcją dla lokalnych myśliwych.
Często te polowania wiążą się z osuszaniem podmokłych gruntów, a także ścinaniem i paleniem tamtejszej roślinności w celu utrzymania monokultury niskiego wrzosu. Jak zauważa brytyjska Komisja Leśnictwa, takie tereny są wysoce podatne na pożary.
Komentarzy 0