Chikungunya występuje głównie w południowej Azji i wschodniej Afryce. W języku Makonde, grupy etnicznej zamieszkującej południowo-wschodnią Tanzanię i północny Mozambik, nazwa choroby oznacza "ta, przez którą zwijają się z bólu". Choroba, na którą jak dotąd nie wynaleziono leku, może powodować trwające latami bóle i zapalenia stawów.
- Kiedyś chikungunya występowała wyłącznie w Afryce i Azji. Od 2004 roku, za sprawą globalnego ocieplenia, choroba się rozprzestrzenia. Zdążyła sięgnąć Włoch, teraz spodziewamy jej się w Nowym Jorku - mówi Laura Harrington z Cornell University.
Komarów coraz więcej w USA
W jaki sposób globalne ocieplenie odpowiada za pojawienie się chikungunya w takich miejscach jak Nowy Jork? Otóż chorobowy wirus jest roznoszony wyłącznie przez azjatyckie komary tygrysie, które w USA pojawiły się w połowie lat 80-tych XX wieku. Przywieźli je ze sobą, zupełnie nieświadomie, Amerykanie podróżujący m.in. po Czarnym Lądzie.
Temperatura na Wschodnim Wybrzeżu, którego klimat jest przecież skrajnie różny od azjatyckiego, okazała się wystarczająco wysoka, żeby owady miały odpowiednie warunki do rozmnażania się, a złożone przez nie jaja - do przetrwania zimy. Od tego czasu azjatyckich komarów tygrysich w coraz to cieplejszych USA wciąż przybywa.
80 proc. z nich może być groźnych
Harrington, wraz z uniwersyteckimi kolegami, przyjrzała się bliżej nowojorskiej populacji azjatyckich komarów tygrysich. W trakcie badań laboratoryjnych okazało się, że 80 proc. z nich jest zdolnych do przenoszenia wirusa. Za pomocą modelu komputerowego uczonym udało się także wskazać, kiedy mogłyby się pojawić przypadki zachorowania na chikungunya.
- Już w lipcu, kiedy np. z Afryki przybyłaby do Nowego Jorku zarażona osoba, azjatyckie komary
tygrysie mogłyby ją ukąsić i przenieść wirus na innych ludzi - ostrzega Harrington.
Są inne takie choroby
Chikungunya nie jest jedyną chorobą roznoszoną przez egzotyczne zwierzęta, która występuje w nietypowych lokalizacjach w związku z globalnym wzrostem temperatur. Należą do nich także m.in. gorączka doliny Rift oraz gorączka Zachodniego Nilu.
- Mówiąc w skrócie: cieplejszy świat, to bardziej chory świat - podsumowuje Drew Harvell, kolega z uczelni Harrington.
Komentarzy 12