Do 10 lat więzienia grozi 57-letniej Helenie W., która żyletką odcięła mężowi jądro. Kobieta została przesłuchana w prokuraturze w Rawie Mazowieckiej (łódzkie) i przyznała się do okaleczenia męża. Śledczy usłyszeli to, co policjanci tuż po zdarzeniu: że podejrzewała męża o zdradę i miała dość nadużywania przez niego alkoholu.
O koszmarze, który spotkał 63-letniego Jerzego W., pisaliśmy w poniedziałek na tvn24.pl. Kiedy w miniony piątek wrócił nietrzeźwy do domu, jego żona odcięła mu żyletką jądro i spuściła w toalecie (razem z żyletką).
Dzisiaj kobieta została przesłuchana przez prokuratorów. W gmachu prokuratury rejonowej w Rawie Mazowieckiej (łódzkie) pojawiła się we wtorek rano.
- Podejrzana usłyszała prokuratorski zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu męża, za co grozi jej do 10 lat więzienia - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Taki sam zarzut już w sobotę kobiecie postawili policjanci. 57-letnia Helena W. może wrócić do domu (i do okaleczonego męża), bo śledczy zastosowali wobec niej wolnościowy środek zapobiegawczy, czyli dozór policyjny.
Zazdrość, wstyd i złość
Helena W. przyznała się do postawionego zarzutu.
- Kobieta zeznała, że podejrzewała męża o zdradę. Poza tym była ciągle zawstydzona faktem, że nadużywa on od dłuższego czasu alkoholu - wyjaśnia prokurator Kopania.
Śledczy usłyszeli, że w miniony piątek "miarka się przebrała" i kobieta postanowiła częściowo wykastrować męża (czym zresztą go od dłuższego czasu straszyła).
- Podejrzana powiedziała, że kierował nią impuls, nad którym nie mogła zapanować - dodaje Kopania.
Prokuratorzy informują, że 57-latka najpewniej zostanie poddana badaniom sądowo-psychiatrycznym.
Syn uratował ojca
Kobieta zeznała, że okaleczyła męża, kiedy ten usnął na łóżku. Wtedy związała mu ręce i nogi sznurkiem, ściągnęła spodnie i bieliznę.
- Potem żyletką nacięła mosznę mężczyzny i palcami wyciągnęła jądro, które spuściła razem z żyletką w sedesie. Żona polała potem mosznę męża wodą utlenioną i dołożyła gazik - opowiada Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Mężczyzna stracił przytomność. Chwilę później do domu wrócił dorosły syn pary. Kiedy zauważył zakrwawionego ojca, wezwał pogotowie. Zaraz potem później pojawiła się też policja.
63-letni Jerzy W. dowiedział się o swoim dramacie dopiero, kiedy się ocknął - już w szpitalu. - Podczas rozmowy z policjantami mężczyzna stwierdził, że wybacza swojej żonie - mówi prokurator Kopania.
Para znowu razem
Jak informuje prokuratura, małżeństwo jest ze sobą od niemal 40 lat. Do tej pory nie dochodziło tam do żadnych ekscesów.
W poniedziałek do domu ze szpitala został wypisany Jerzy W. Jego stan lekarze określają jako "ogólnie dobry".
- Nie jesteśmy uprawnieni do udzielania szczegółowych informacji w takich przypadkach. Pacjent przebywał na oddziale chirurgicznym z urazem moszny - ucina Jakub Zadrożny ze szpitala w Rawie Mazowieckiej.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź/sxc.hu