Żona Sikorskiego: Nie traktować żon przedmiotowo


Zdobywczyni Nagrody Pulitzera Anne Applebaum skrytykowała zwyczaj zmuszania żon kandydatów na prezydenta USA do publicznego odgrywania roli wiernych partnerek życiowych i aktywnego wspierania mężów w ich politycznych karierach.

Autorka książki "Gułag", a prywatnie żona byłego szefa polskiego MON Radka Sikorskiego, napisała we wtorkowym wydaniu "Washington Post", że nie udziela się w kampaniach politycznych męża i na szczęście nie musi, bo takie zwyczaje obowiązują w Polsce.

"Chociaż jestem żoną polskiego parlamentarzysty, nie odgrywałam żadnej roli w jego niedawnej kampanii wyborczej. Nikt też tego ode mnie nie oczekiwał. W rzeczywistości, kiedykolwiek pojawiam się na jakichś wydarzeniach politycznych w Polsce, ludzie wydają się tym nieco zaskoczeni - i tak powinno być" - skomentowała w artykule dla waszyngtońskiego dziennika.

Oberwało się natomiast żonom pięciu kandydatów na prezydenta USA, które "debatowały" ostatnio w Kalifornii. Zdaniem publicystki, jej uczestniczki mówiły jedynie frazesy dotyczące mężów, a panicznie bały się wyrazić własne zdanie na jakikolwiek temat.

"Żadna z nich nie chciała wyglądać na kobietę niezależną, ponieważ autentyczna niezależność nie jest cechą, którą Amerykanie, mimo tolerowania dziś kobiet we wszelkich rolach, w istocie podziwiają w swoich pierwszych damach" - napisała Applebaum w "Washington Post".

Nawet Hillary Clinton nie wyłamuje się z tego schematu, bo zamiast zapewnić sobie wpływy przez kontynuację kariery prawniczej, oparła się na poparciu i popularności męża, co zdaniem Applebaum jest "jedną z najstarszych i najbardziej tradycyjnych dróg do władzy".

Źródło: PAP