Ziobro: samochód był pożyczony, nie wiedziałem o tablicach

Aktualizacja:

Zbigniew Ziobro dementuje informacje niemieckiej gazety "Tagesspiegel", według której zbyt szybko jechał samochodem o różnych numerach rejestracji z przodu i z tyłu, a w czasie kontroli drogowej zasłaniał się immunitetem. - To nieprawda, nie przekroczyłem prędkości, a o różnych tablicach rejestracyjnych nie wiedziałem - przekonuje.

Do zatrzymania Ziobry miało dojść 15 lutego 2011 na autostradzie A9 w Bawarii. Niemiecka gazeta powołuje się na raport wewnętrzny policji, do którego dotarli dziennikarze.

Jak podaje "Tagesspiegel", wobec przedstawienia przez Polaka paszportu dyplomatycznego, policjanci skontaktowali się z miejscową prokuraturą prosząc o pomoc. Mieli otrzymać szybko rozkaz, aby "natychmiast zaprzestać kontroli i nie podejmować dalszego postępowania wobec zatrzymanego". Ziobro został puszczony wolno i kontynuował jazdę.

Niezadowoleni Niemcy

Autorzy artykułu skrytykowali postępowanie polityka PiS. - Czy osobie z paszportem dyplomatycznym UE wszystko ma uchodzić płazem? - pytają autorzy artykułu.

Czy osobie z paszportem dyplomatycznym UE wszystko ma uchodzić płazem? "Tagesspiegel"

Wersja Ziobry

W oświadczeniu przesłanym tvn24.pl dyrektor biura poselskiego Zbigniewa Ziobry Małgorzata Mamajko-Rogala tłumaczy, że europoseł nie przekraczał dozwolonej prędkości, a policja zatrzymała go jedynie do rutynowej kontroli. - Po zatrzymaniu policjanci poprosili posła o możliwość przejrzenia wnętrza samochodu wraz ze wszystkimi schowkami. Umożliwił im to, co jest najlepszym dowodem, że nie zasłaniał się immunitetem. Gdyby to bowiem uczynił, niemieccy policjanci nie mogliby takich czynności wykonać - wyjaśnia Mamajko-Rogala.

Zbigniew Ziobro poinformował funkcjonariuszy, że samochód jest pożyczony, a on sam nie wiedział o różnicy jednej litery, gdyż tak jak przeciętny użytkownik pożyczający samochód, nie sprawdza czy wszystkie numery i cyfry przedniej i tylnej tablicy rejestracyjnej są identyczne. Oświadczenie pełnomocniczki Zbigniewa Ziobry

Jak dodaje, policjanci zauważyli, że numery na tablicy rejestracyjnej z przodu i z tyłu samochodu różnią się jednym znakiem. - Wówczas zażądali od niego dowodu tożsamości. W czasie podróży służbowych europoseł posługuje się dokumentem tożsamości w postaci paszportu dyplomatycznego, który wówczas policjantom udostępnił - czytamy w oświadczeniu.

Wynika z niego, że Ziobro był tak samo jak policja zaskoczony różnicą. Poinformował funkcjonariuszy, że samochód jest pożyczony, a on sam nie wiedział o różnicy jednej litery, "gdyż tak jak przeciętny użytkownik pożyczający samochód, nie sprawdza czy wszystkie numery i cyfry przedniej i tylnej tablicy rejestracyjnej są identyczne".

"Pomyłka, nic więcej"

Ziobro twierdzi, że umożliwił jednemu z policjantów rozmowę z właścicielem auta, który też nie był świadomy, że istniała pomyłka co do jednej litery w tablicy rejestracyjnej. - Właściciel wyjaśnił sprawę policjantowi. Nabył samochód miesiąc wcześniej w Belgii. W tamtejszym urzędzie, (inaczej niż w Polsce czy w Niemczech), wydaje się, tylko jedną tablicę rejestracyjną, drugą kierowcy na własną rękę wykonują we wskazanych prywatnych zakładach. Okazało się, że pracownik wykonujący tę tablicę w zakładzie popełnił błąd, który po zwróceniu uwagi został natychmiast usunięty.

Jedyna kontrowersja jaka wynikła w trakcie kontroli dotyczyła pomyłki tj. różnicy w jednej literze na tablicy rejestracyjnej. Co zostało później wyjaśnione. Dlatego nie jest prawdziwą informacja, że Europoseł Zbigniew Ziobro z powodu przekroczenia prędkości zasłaniał się immunitetem - czytamy w oświadczeniu.

Nitras tyłem

To nie pierwszy przypadek, gdy na niemieckiej autostradzie policja łapie polskiego europosła. Dwa lata temu zatrzymano Sławomira Nitrasa z PO po tym, jak cofał na autostradzie. Tłumaczył, że chciał zawrócić do jednego ze zjazdów. Wtedy polityk, aby uniknąć mandatu, posłużył się paszportem dyplomatycznym. Zamiast mandatu dostał tylko pouczenie.

Źródło: Tagesspiegel