Zatonął cypryjski statek z polską załogą. "Na miejscu katastrofy wciąż niekorzystna pogoda"

Aktualizacja:

Akcja poszukiwania załogi statku towarowego Cemfjord, który przewrócił się u północnych wybrzeży Szkocji, zawieszona na noc, ma zostać wznowiona w niedzielę. Większość członków załogi cementowca to polscy marynarze.

- Jeszcze nie ma informacji, kiedy ratownicy wyruszą w morze. Biorąc pod uwagę poprzednie tego typu akcje, sama akcja ratunkowa rozpoczyna się w momencie, kiedy na miejscu zrobi się jasno - mówił w niedzielę rano na antenie TVN24 Artur Kieruzal z Polskiego Radia Londyn. Jak wyjaśnił ratownicy mogą na miejsce katastrofy cementowca udać się już teraz, jednak sama akcja może rozpocząć się, jak zrobi się widno. - Na Morzu Północnym i w miejscu, gdzie doszło do tej katastrofy wciąż panują niekorzystne warunki pogodowe - dodał dziennikarz. Kieruzal dodał, że jeżeli pozwolą na to warunki atmosferyczne, dziś pracę mają rozpocząć nurkowie, którzy dokonają wstępnej penetracji statku.

Ani śladu po rozbitkach

Wystający z wody kadłub tonącej jednostki został zauważony przez załogę przepływającego obok promu Hrossey 15 mil morskich na północny-wschód od Wick między Szkocją a Orkadami, ok. 10 mil morskich na wschód od niezamieszkałych wysepek Pentland Skerries. Załoga promu, która podniosła alarm ok godz. 15.30 czasu polskiego, nie zauważyła ocalałych w pobliżu tonącej jednostki ani też tratw czy szalup.

Na miejsce od razu skierowano ratowników. W zakrojonej na szeroką skalę akcji poszukiwawczej brały udział w sobotę śmigłowce RAF-u, statki ratownicze z portów w Thurso, Wick, Longhope i Stromness jak również jednostki ochrony wybrzeża. Według brytyjskiej Agencji Ratownictwa Morskiego i Ochrony Wybrzeża nie zauważono dotychczas żadnych rozbitków.

W okolicy katastrofy panowały trudne warunki

Z powodu zapadających ciemności akcję przerwano w sobotę późnym wieczorem; ma być wznowiona w niedzielę. W rejonie katastrofy pozostał holownik "Hercules", który oświetla miejsce tragedii i ostrzega przepływające statki. Akcja koordynowana jest z Szetlandów. Wrak najprawdopodobniej w niedzielę zostanie odholowany do portu Wick. - Musimy obawiać się najgorszego, jednak będziemy kontynuować poszukiwania tak długo, jak się da, z użyciem wszystkich środków, które mamy do dyspozycji - powiedziała telewizji ITV Susan Todd z Agencji Ratownictwa Morskiego i Ochrony Wybrzeża. - Przez pewien czas będziemy szukać ludzi w wodzie oraz szalup ratunkowych znajdujących się na pokładzie w nadziei, że komuś udało się w nich schronić - dodała.

Polacy na pokładzie

Armator statku Brise Shiffahrts Gmbh z Hamburga poinformował, że załogę statku stanowiło 7 Polaków i Filipińczyk.

"Z głębokim żalem potwierdzamy, że ośmiu członków załogi statku uznawanych jest za zaginionych - po poważnym wypadku, do którego doszło w cieśninie Pentland Firth, na północ od Szkocji. Statek nie wysłał sygnału alarmowego. W tym czasie w tamtej okolicy panowały złe warunki pogodowe, występował silny burzowy wiatr. Załoga składała się z siedmiu polskich marynarzy i jednego Filipińczyka. (...) Odwrócony kadłub statku Cemfjord został zauważony przez lokalny prom. Następnie straż przybrzeżna z rejonu Szetlandów rozpoczęła akcje poszukiwawczo-ratunkową" - napisał armator w oświadczeniu.

Oświadczenie armatora statku

Informację o polskiej załodze potwierdził Polskiej Agencji Prasowej konsulat RP w Edynburgu.

Rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski poinformował, że polskie placówki dyplomatyczne "weryfikują, czy na pokładzie cementowca, który zatonął u wybrzeży Szkocji byli obywatele polscy i jaki jest ich los".

Zbudowany w 1984 r. cypryjski statek o wyporności 2301 t (w 1998 r. przebudowano go i przystosowano do transportu cementu) przewoził cement i płynął z Aalborg w Danii do portu Runcorn w Wielkiej Brytanii.

Co się stało?

W sobotę od wczesnych godzin porannych wydawano ostrzeżenia przed sztormem w rejonie katastrofy. Jak podaje BBC, ostatnia obserwacja cypryjskiego 83-metrowego Cemfjorda pochodzi z piątku po południu. Ośmioosobowa załoga była wtedy na pokładzie.

Statek nie wysyłał żadnych sygnałów alarmowych. W rejonie panowała wówczas bardzo zła, sztormowa pogoda, która nadal się utrzymuje.

Zdaniem ekspertów, przewrócenie statku, w połączeniu z faktem, że nie odnotowano wezwań o pomoc może świadczyć o tym, że statek przewrócił się i zaczął tonąć tak nagle i szybko, że nie zdążono z jego pokładu wysłać sygnału Mayday. Z uwagi na fakt, że akcję poszukiwawczo-ratowniczą rozpoczęto dopiero po natknięciu się na wrak, prawdopodobnie zawiodły także automatyczne systemy uruchamiające nadawanie takiego sygnału.

Pijany kapitan

Liczący 83 metry długości Cemfjord, o wyporności 2301 t, zbudowano 30 lat temu jako uniwersalny statek do przewozu towarów. W 1998 r. przebudowano go i przystosowano do transportu cementu. Jak poinformował brytyjski dziennik "The Independent" w swym wydaniu internetowym, Cemfjord ma już za sobą groźny wypadek. W lipcu ub. r. osiadł na mieliźnie koło wyspy Laeso, u północnych wybrzeży Danii. Stwierdzono wówczas, że 57-letni rosyjski kapitan statku był w momencie wypadku kompletnie pijany.

Autor: MAC\mtom,rzw / Źródło: BBC, The Independent, tvn24.pl, PAP

Tagi:
Raporty: