Zamiast pracować nad tarczą antyrakietową oglądali porno


Szefostwo amerykańskiej Agencji Obrony Przeciwrakietowej wysłało do swoich pracowników specjalne przypomnienie, żeby w pracy nie wchodzili na strony pornograficzne. Część z nich za pomocą służbowych komputerów ściągała i rozsyłała bowiem "niestosowne" materiały, narażając bezpieczeństwo całej sieci agencji.

Krótki email rozesłany do pracowników Missile Defense Agency (MDA) trafił również do agencji Bloobmerg, która poinformowała o niezręcznej dla Pentagonu sprawie.

Zamiast rakiet zdjęcia

Szef MDA John Hames napisał, że w ciągu kilku ostatnich miesięcy wykryto, iż część pracowników "w niewłaściwy sposób korzysta z sieci i komputerów rządowych". - Chodzi zwłaszcza o przypadki, w których korzystano ze stron i przesyłano wiadomości zawierające materiały pornograficzne - oznajmił przełożony.

- Takie działania są nie tylko nieprofesjonalne, ale też oznaczają marnowanie czasu służbowego, wprost łamią przepisy rządowe i przede wszystkim narażają bezpieczeństwo sieci rządowej na wprowadzanie do niej złośliwych programów - napisano w notatce. Jednocześnie Hames zaznaczył, że "nasze zaawansowane systemy bezpieczeństwa", zapobiegły zawirusowaniu sieci agencji i nie było ryzyka zdobycia tajnych informacji przez osoby trzecie.

Jak tłumaczą specjaliści, korzystanie ze stron z materiałami pornograficznymi wiąże się z dużym ryzykiem zostania "obdarowanym" wirusami. - Zagrożenie jest naprawdę wielkie - powiedział w rozmowie z Bloombergiem Chase Cunningham, szef firmy Sterling, zajmującej się bezpieczeństwem cybernetycznym.

Nie mogący się powstrzymać pracownicy MDA zostali ukarani. Nie podano jednak jak konkretnie. Ostrzeżono natomiast, że jeśli ktoś będzie chciał iść w ich ślady, to może spodziewać się nagan, ograniczenia dostępu do tajnych materiałów, kar finansowych lub zwolnienia.

Autor: mk//kdj/k / Źródło: bloomberg.com