Zabójstwo Politkowskiej: "nasuwa się wiele pytań"

"Nowaja Gazieta" była macierzystą redakcją zamordowanej Anny PolitkowskiejTVN24

Ta zbrodnia nie została jeszcze wyjaśniona - pisze "Nowaja Gazieta", w której pracowała zamordowana dziennikarka. I podkreśla: "Sprawa zleceniodawcy pozostaje otwarta".

"Aresztowano dziesięć osób podejrzewanych o związek z zabójstwem Anny Politkowskiej. W związku z tym zostało złożone oficjalne oświadczenie: przestępstwo wyjaśniono. To nie jest tak." - stwierdza gazeta.

Argumentuje: "Po pierwsze - aresztowano dalece nie wszystkie osoby mające związek z morderstwem Anny. Po drugie - winę tych, których już aresztowano, trzeba dopiero udowodnić. Po trzecie - sprawa zleceniodawcy pozostaje otwarta" - wylicza "Nowaja Gazieta".

Zdaniem dziennikarzy, najważniejsza jest jednak sprawa przecieków informacji ze śledztwa do mediów. Według "Nowej Gaziety", "jedni dopuścili się ich z chęci zysku, inni - wyłącznie po to, aby uniemożliwić prowadzącym dochodzenie wyświetlenie wszystkich okoliczności mordu na dziennikarce i wyjaśnienie kilku innych przestępstw".

"Nowaja gazieta" uważa, że specsłużby naruszyły tajemnicę śledztwa

Gazeta zarzuca rosyjskiej Prokuraturze Generalnej, Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Federalnej Służbie Bezpieczeństwa (FSB) ujawnienie tajemnic śledztwa, co może "uniemożliwić wyjasnienie wszystkich okoliczności przestępstwa".

"Od 27 sierpnia w prokuraturze, MSW i FSB faktycznie odbywają się dni otwartych drzwi - ujawnia się wszystko: nazwiska, okoliczności aresztowań, wcześniejsze postępowania, powiązania i hipotezy" - zauważa redakcja NG.

- "Naruszono i tajemnicę śledztwa, i domniemanie niewinności. Słowem - zrobiono wszystko, co możliwe, aby przeszkodzić dochodzeniu i zapewnić obrońcom podejrzanych dobrą linię obrony" - czytamy.

Gazeta dodaje, że przez 10 miesięcy nie było żadnych przecieków. Także po zatrzymaniu podejrzanych prokurator generalny na konferencji prasowej był bardzo powściągliwy i tylko zasugerował udział pracowników milicji i FSB.

Dopiero potem parę puścił sam naczelnik administracji FSB i nazwał nazwisko podejrzanego oficera.

"Po dostaniu się do publicznej wiadomości nazwiska aresztowanego oficera służb wodze puściły: na stronach internetowych zaczęły krążyć różne wersje listy zatrzymanych, portret pamięciowy domniemanego killera, nagranie z kamery telewizji przemysłowej na klatce schodowej domu na Leśnej (miejsce zamordowania Politkowskiej) i zdjęcie szefa grupy dochodzeniowej Piotra Garibjana" - konstatuje "Nowaja Gazieta".

"Nasuwa się wiele pytań" - sygnalizują autorzy tekstu

"A może to zleceniodawca i jego protektorzy zaczęli się krzątać wokół sprawy?" - pisze "Nowaja Gazieta". Prokurator generalny Jurij Czajka poinformował w poniedziałek o aresztowaniu w związku z tym morderstwem 10 osób. Zdaniem Czajki, są to bezpośredni organizatorzy, pomocnicy i wykonawcy zabójstwa. Zleceniodawcy - według niego - ukrywają się za granicą.

Połowa aresztowanych - to dawni lub czynni oficerowie MSW i FSB, którzy pomagali zabójcom w zbieraniu informacji o Politkowskiej oraz śledzeniu dziennikarki. Federalna Służba Bezpieczeństwa ujawniła, że jest wśród nich jej funkcjonariusz - podpułkownik Paweł Riaguzow.

Według rosyjskich mediów, co najmniej dwaj z zatrzymanych oficerów milicji zostali już zwolnieni z aresztu, gdyż prowadzący dochodzenie nie byli w stanie dostarczyć przekonujących dowodów winy. Trzeci ma żelazne alibi - w dniu zabójstwa siedział w więzieniu. Natomiast Riaguzow jakoby został aresztowany w związku z innym dochodzeniem, a jego nazwisko pojawiło się w aktach morderstwa Politkowskiej, bo jest skonfliktowany z przełożonymi.

Również w wypadku głównych oskarżonych o zabójstwo Politkowskiej - trzech braci Mahmudowów z Czeczenii nie wszystko jest oczywiste. Ich adwokaci utrzymują, że w dniu zabójstwa jeden z braci był u rodziców w Czeczenii, a drugi jesienią 2006 roku ciężko chorował i nawet leżał w szpitalu. Mówią też, że wobec ich klientów w śledztwie stosowano przemoc.

Gazeta od czasu śmierci Politkowskiej sama prowadzi własne śledztwo

Nie zaprzestała nadal tych działań. "Nie ma sensu bawienie się w konspirologię - piszą autorzy tekstu o sprawie Anny Politkowskiej. - Przyczynę pojawienia się prób rozwalenia sprawy nie leży upatrywać w jakimś spisku. Przyczyna jest prostsza - korupcja i totalne powiązania systemu ochrony bezpieczeństwa ze strukturami kryminalnymi".

Źródło: novayagazeta.ru

Źródło zdjęcia głównego: TVN24