Współpracownik Snowdena pogrąży Obamę? Twierdzi, że NSA czytało e-maile obywateli


W wywiadzie dla chińskiej telewizji były współpracownik Edwarda Snowdena ujawnił, że Barack Obama był nieszczery mówiąc, że maile Amerykanów nie są czytane i zapisywane. William Binney przez 30 lat zajmował się programami inwigilacyjnymi dla NSA. Jak mówi, osób odpowiedzialnych za zapisywanie wiadomości było wiele.

William Binney był wysokim rangą analitykiem NSA, gdzie przez 30 lat zajmował się programami inwigilacyjnymi. Jego zadaniem było przechwytywanie prywatnych rozmów telefonicznych i e-maili z całego świata. Jak ujawnił w wywiadzie dla telewizji CCTV, osób odpowiedzialnych za zapisywanie wiadomości było wiele.

- Adrian Kenny i David Murphy Fogg to mężczyźni, którzy pracowali w Georgii, gdzie np. zapisywali rozmowy telefoniczne między obywatelami Stanów Zjednoczonych i zielonymi strefami w Iraku i Afganistanie - powiedział.

- Podsłuchiwano także organizacje pozarządowe i ludzi dzwoniących do swoich rodzin w Ameryce. I oni potwierdzili, że zapisywali te rozmowy - dodał były współpracownik Edwarda Snowdena.

Na początku 2013 r. specjalny sąd zajmujący się nadzorem nad amerykańskim wywiadem (U.S. Foreign Intelligence Surveillance Court - FISC) potajemnie upoważnił firmę Verizon, największego operatora sieci telefonii komórkowej w Stanach Zjednoczonych, do przekazywania zapisów połączeń milionów klientów do NSA. Był to pierwszy element programu PRISM ujawnionego przez Snowdena. Mimo generalnego upoważnienia, NSA musiało wysyłać wnioski precyzujący o jakie dane chodzi i z jakiego okresu. Binney ujawnił jeden z takich nakazów. Dokument ma numer 13/80. - Druga część tego numeru wskazuje, do ilu firm podobne wnioski były kierowane - mówił Binney.

FBI kłamie? "Nikogo nie nagrywaliśmy"

Podczas przesłuchania w Senacie, Dyrektor FBI Robert Mueller zapewnił, że zbierane dane o rozmowach telefonicznych Amerykanów mogą być wykorzystane tylko do walki z terroryzmem, a nie innych śledztw. Podkreślił, że w ramach programu gromadzenia danych telefonicznych zbierane są tylko tzw. metadane o numerach, między którymi rozmowa się odbywa, a także kiedy, gdzie i jak długo trwa. Nie ma mowy o podsłuchiwaniu samej rozmowy - to wymaga osobnego nakazu sądowego.

Na początku czerwca "Washington Post" i brytyjski "Guardian" ujawniły dokumenty na temat istniejącego od 2007 roku programu PRISM, w ramach którego amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) i FBI sprawdzają dane na serwerach czołowych firm internetowych. Dokumenty przekazane przez Edwarda Snowdena, byłego współpracownika NSA, wymieniają dziewięć firm: Microsoft, Yahoo, Google, Facebook, Paltalk, AOL, Skype, YouTube i Apple. Agenci służb specjalnych mają dostęp do znajdujących się na serwerach tych firm plików audio i wideo, maili, czatów czy przesyłanych fotografii i dokumentów.

Podglądali także Polskę?

Na kolejnych dokumentach opublikowanych przez dziennik „Guardian”, pojawiają się kryptonimy FAIRVIEW i BLARNEY. Z krótkiego opisu wynika, że kryjące się pod tymi określeniami programy służą do zbierania na bieżąco danych z „kabli światłowodowych i innej infrastruktury telekomunikacyjnej” i uzupełniają PRISM. Oznacza to, że NSA może nie tylko zdobywać dostęp do prywatnych informacji na serwerach dużych firm internetowych, ale nieustannie podgląda przepływ danych globalną siecią kabli światłowodowych, które są podstawą internetu.

W ten sposób USA mogą uzyskać dostęp do danych z całego świata, w tym z Polski. Każda wiadomość wysłana z naszego kraju do Stanów Zjednoczonych dociera tam jednym z kilku podmorskich kabli światłowodowych, które najwyraźniej mogą być nadzorowane.

Ponadto nawet e-mail wysłany z Polski nie do USA i tak ma szansę „odwiedzić” ten kraj, ponieważ w sieci informacje niekoniecznie podróżują drogą najkrótszą z punktu widzenia geografii, ale taką, która jest najdogodniejsza i najtańsza dla firm internetowych. W międzyczasie może zostać „obejrzana” przez oprogramowanie wywiadu USA analizujące ruch w sieci.

Autor: rf//bgr / Źródło: Reuters, PAP, TVN24

Raporty: