Wojna z terroryzmem. Gdzie jesteśmy po 20 latach od zamachu na World Trade Center? Komentuje Ryszard Schnepf

Źródło:
TVN24
Schnepf: te 20 lat zmieniło całkowicie świat, zmieniło perspektywę widzenia spraw na terroryzm, na aktualne zagrożenia
Schnepf: te 20 lat zmieniło całkowicie świat, zmieniło perspektywę widzenia spraw na terroryzm, na aktualne zagrożeniaTVN24
wideo 2/4
Schnepf: te 20 lat zmieniło całkowicie świat, zmieniło perspektywę widzenia spraw na terroryzm, na aktualne zagrożeniaTVN24

O tym, jaki wpływ na teraźniejszość miał zamach na Word Trade Center i jak obecnie wygląda wojna z terroryzmem, mówił w "Faktach po Faktach" były ambasador RP w Stanach Zjednoczonych, Ryszard Schnepf. - Te 20 lat zmieniło całkowicie świat, zmieniły perspektywę widzenia spraw na terroryzm, na aktualne zagrożenia - stwierdził. W jego opinii terroryzm dotąd nie został i raczej nigdy nie będzie pokonany, ale państwa są obecnie bardziej przygotowane, by stawić mu czoła.

- W mojej pamięci zachowały się dwa takie momenty, w których nie byłem pewien czy coś jest jeszcze dalej: czy to już koniec w ogóle czy jest jeszcze jakaś przyszłość. Pierwszy to było wprowadzenie stanu wojennego w Polsce, a drugi to właśnie atak na wieże w Nowym Jorku. Miałem wrażenie, że kończy się świat. Wiemy, że się nie skończył, że wyszliśmy z tego i ja myślę, że te 20 lat zmieniło całkowicie świat, zmieniły perspektywę widzenia spraw terroryzmu, aktualnych zagrożeń. Wyzwoliły też siły, które sprawiły, że dzisiaj ta rywalizacja wygląda zupełnie inaczej niż 20 lat temu - stwierdził gość sobotnich "Faktów po Faktach" Ryszard Schnepf.

OGLĄDAJ "FAKTY PO FAKTACH" W INTERNECIE NA TVN24 GO

Schnepf: państwa są bardziej przygotowane, ale to odbywa się kosztem naszych swobód

Odniósł się również do pytania, czy w ciągu tych 20 lat terroryzm został pokonany. - Na pewno nie do końca i nigdy nie będzie pokonany. Zawsze będą istniały siły motywowane różnymi sprawami, niekoniecznie ideologicznie: zemstą, chęcią sławy, żeby zagrozić innym i takie zdarzenia będą miały miejsce. Aczkolwiek pamiętajmy o tym, że w zamachach terrorystycznych w Stanach Zjednoczonych zginęło znacznie mniej osób, niż z rąk własnych obywateli, którzy po prostu wykorzystywali broń do różnych bardzo osobistych porachunków.

Zdaniem byłego ambasadora państwa są obecnie bardziej przygotowane do tego, żeby stawić czoła terroryzmowi. Zastrzegł jednak, że "odbywa się to kosztem naszych swobód i prywatności". - Ta granica jest bardzo płynna. Ile możemy oddać my – obywatele - państwu, żeby lepiej zabezpieczyć naszą przyszłość przed atakami, ale żeby jednocześnie nie pozbawić nas tego, co jest bardzo ludzkie: ochrony osobistych danych, korespondencji, naszych rozmów, naszej prywatności?.

Prowadzący "Fakty po Faktach" zapytał gościa, czy nie uważa, że świat zabezpieczając się przed terroryzmem, nie niszczy sam swojej wolności. - Do pewnego stopnia tak, trochę niszczymy sami, ale broniąc tego, co jest fundamentalne - naszego bezpieczeństwa - wypośrodkowanie, znalezienie jakiegoś miejsca między, aby podzielić rolę państwa i prywatność jednostek, jest niezwykle ważne i chyba w tej chwili jesteśmy bardziej świadomi tego, broniąc naszych swobód - odpowiedział dyplomata.

Schnepf: to był dla USA szok

Według niego decyzja Joe Bidena o wycofaniu się wojsk amerykańskich z Afganistanu jest słuszna. - Ponad 70 procent Amerykanów popierało tę decyzję. Pamiętajmy, że to się zaczęło jeszcze za Donalda Trumpa i zostało zrealizowane. W jaki sposób to zostało zrealizowane? To już inna sprawa i poparcie dla tej – niektórzy mówią – ucieczki z Afganistanu jest znacznie niższe i obciąża administrację - ale nie pierwszą - która nie spełniła swojego zadania - zauważył Schnepf.

Dodał też, że przed 11 września 2001 Amerykanie "byli pewni, ze żadna siła nie jest w stanie ich zaatakować". - Wcześniej w historii były tylko dwa takie momenty: 1812 rok (wojna brytyjsko-amerykańska - red.), a potem atak na Pearl Harbor na Hawajach, ale nigdy to główne terytorium Ameryki nie było zaatakowane bezpośrednio. To był dla nich szok. Wtedy powstało Patriot Act, czyli zestaw uprawień dla służb specjalnych do tego, żeby kontrować ruch migracyjny, podróżnych, turystów i obywateli amerykańskich - przypomniał ambasador.

I zwrócił uwagę, że była na to zgoda obywateli, bo - jak stwierdził - "George W. Bush miał 90 procent poparcia dla swoich działań". - To jest absolutny rekord w historii Stanów Zjednoczonych dla prezydenta, ale tak jest wtedy, kiedy ludzie czują się zagrożeni i koncentrują się wokół władzy. Ten fakt, że władza może wykorzystywać z kolei jakieś prawdziwe lub domniemane zagrożenia, jest aktualny i powinniśmy bardzo uważnie przyglądać się sytuacji, czy jest rzeczywista, czy to nie jest próba pozbawienia nas naszej wolności - podsumował.

Autorka/Autor:mp/kab

Źródło: TVN24