Sytuacja w Donbasie. Były szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego do spraw Rosji o dalszym przebiegu inwazji

Źródło:
PAP

Rosja nie będzie w stanie zająć całego Donbasu - ocenił Jeffrey Edmonds, były dyrektor Rady Bezpieczeństwa Narodowego do spraw Rosji w Białym Domu i były analityk wojskowy CIA. Jak dodał, możliwości agresora ograniczają między innymi problemy z rekrutacją żołnierzy. - Jednym z głównych problemów Rosjan jest po prostu brak ludzi - powiedział Edmonds.

Ponad dwa miesiące po tym, jak rosyjska inwazja przeniosła się niemal wyłącznie na teren wschodniej Ukrainy, Rosja - po serii powolnych i kosztownych, ale systematycznych postępów - kontroluje niemal cały obwód ługański i ponad połowę obwodu donieckiego. Według Jeffreya Edmondsa, byłego analityka wojskowego CIA i eksperta do spraw rosyjskiego wojska, obecny stan posiadania Rosji może być blisko maksimum tego, co jest w stanie osiągnąć Moskwa.

Jak ocenił były dyrektor Rady Bezpieczeństwa Narodowego do spraw Rosji, Moskwa nie będzie w stanie zająć całego Donbasu.

"Jednym z głównych problemów Rosjan jest po prostu brak ludzi"

- Jednym z głównych problemów Rosjan jest po prostu brak ludzi. Moskwa ma duże problemy z rekrutacją kolejnych żołnierzy, by uzupełnić ponoszone straty. W rezultacie nie ma wystarczających zasobów ludzkich, by prowadzić znaczące manewry, dzięki którym mogłaby dokonać jakichś znaczących przełomów - ocenił Edmonds w rozmowie z PAP. Jego zdaniem duży wpływ na to miała porażka Rosji w pierwszej fazie inwazji oraz brak przygotowania - politycznego i operacyjnego - do wojny, co przełożyło się na niskie morale wśród rosyjskich żołnierzy.

Według eksperta Moskwie będzie trudno rozwiązać problem z niedoborem żołnierzy bez szerszej mobilizacji. Zaznacza jednak, że taki krok byłby ryzykowny politycznie, a do tego pochłonąłby wiele środków i oznaczałby wielomiesięczny wysiłek.

Jak dodał, także i siły ukraińskie zmagają się z wyczerpaniem i znaczącymi stratami, choć na ich korzyść działa jednak obowiązująca mobilizacja, dzięki której na front dociera coraz więcej żołnierzy, a także i sprzętu - dzięki dostawom z zagranicy.

- Myślę jednak, że żadna ze stron nie będzie w stanie osiągnąć swoich maksymalistycznych strategicznych celów - ocenił ekspert. Jak dodał, mimo to nie spodziewa się "zamrożenia" konfliktu, lecz raczej tego, że będzie on przebiegał "zrywami".

Edmonds o południowym odcinku frontu: powinni tam rzucić większe siły

Odnosząc się do dostaw amerykańskich systemów artylerii rakietowej HIMARS i MLRS, Edmonds stwierdził, że może on znacząco pomóc Ukrainie na polu bitwy - o ile będzie dobrze używany.

- Ze względu na swój dłuższy zasięg może on być szczególnie przydatny w rażeniu kluczowych celów za linią frontu, na przykład składów amunicji czy jednostek dowodzenia i kontroli, a nie tylko na rosyjską artylerię" - mówił Edmonds. Dodał jednak, że jest zawiedziony niewielką liczbą przekazanych dotychczas systemów.

Były ekspert Białego Domu stwierdził przy tym, że z punktu widzenia Ukrainy kluczowy może być nie wschodni, lecz południowy odcinek frontu, w obwodach zaporoskim i chersońskim, między innymi ze względu na ich znaczenie gospodarcze.

- Ukraińcy prowadzą tam obecnie ograniczone ofensywy, ale na razie bez znaczących efektów. Myślę, że po ustabilizowaniu sytuacji na wschodzie powinni rzucić tam większe siły. Kontrola tych terenów przez Rosję pozwoli jej na "duszenie" ukraińskiej gospodarki - mówił Edmonds. Dodał jednak, że będzie to trudne, między innymi ze względu na mocno ufortyfikowane pozycje Rosjan.

Autorka/Autor:pp//now

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: