Walczył w Iraku, teraz jest na ukraińskim froncie. "Rosjanie napatrzyli się na wielu rannych lub zabitych. Nie chcą być następni"

Źródło:
TVN24
Paul Grey: Dochodzę do zdrowia. Mam rany od ostrzału artyleryjskiego
Paul Grey: Dochodzę do zdrowia. Mam rany od ostrzału artyleryjskiegoTVN24
wideo 2/4
Paul Grey: Dochodzę do zdrowia. Mam rany od ostrzału artyleryjskiegoTVN24

Paul Grey to były żołnierz amerykańskiej 101. Dywizji Powietrznodesantowej, weteran wojny w Iraku. Przed wojną mieszkał w Kijowie, teraz walczy na froncie przeciwko Rosjanom. - Ukraińcy nie skończą, dopóki nie zwyciężą i nie odzyskają swojej ziemi. Nie wiem, jak Rosja mogłaby ogłosić zwycięstwo w tej wojnie - przyznał. W rozmowie z reporterem TVN24 Radomirem Czarneckim nazwał Polskę "drugim ulubionym krajem wszystkich Ukraińców".

Paul Grey przed rosyjską agresją mieszkał w Kijowie, tam prowadził siłownię. Tuż przed wojną dołączył do Legionu Gruzińskiego. To elitarna jednostka, która walczy z Rosjanami już od ośmiu lat, od pierwszej rosyjskiej inwazji w 2014 roku. W jej szeregach walczą ochotnicy z całego świata. Po najnowszej rosyjskiej agresji Paul wraz kolegą z oddziału, swoim rodakiem Manusem McCafferym brał udział w walkach na Zaporożu, gdzie obaj zostali ranni podczas ostrzału artyleryjskiego.

Z Greyem rozmawiał reporter "Czarno na białym" TVN24 Radomir Czarnecki. Na początku rozmowy Amerykanin nazwał Polskę "drugim ulubionym kraju wszystkich Ukraińców", po czym zapewnił, że ma się dobrze i dochodzi do zdrowia.

- Mam rany od ostrzału artyleryjskiego, podobnie mój kolega Manus. Ma najlepszą opiekę medyczną, jaką Ukraina jest w stanie zapewnić: chirurdzy, najlepsze szpitale, najlepsi lekarze. Ukraińcy stanęli na wysokości zadania. Mają mu nawet dać medal, a mundur i sprzęt, który miał na sobie podczas ataku, ma trafić po wojnie do muzeum. Gdy wojna się skończy, ludzie będą mogli to obejrzeć. Mam nadzieję, że to będzie szybko - mówił.

Paul Grey (z lewej) i Manus McCaffery (z prawej)TVN24

Radomir Czarnecki: Opowiesz dokładnie, co się stało? Byliście na patrolu?

Paul Grey: Wraz ze swoim oddziałem braliśmy udział w regularnej walce. Toczyliśmy bitwę w regionie Zaporoża. Ja i Manus obsługiwaliśmy wyrzutnię Javelin. Stanowiliśmy ekipę przeciwczołgową. Było sporo ostrzału artyleryjskiego, strzelali z moździerzy. Dostaliśmy bezpośrednie uderzenie. Szybko nas wtedy ewakuowano z pola walki. To było z tydzień temu.

Byliście w bunkrze, chowaliście się?

To było w takiej małej miejscowości, w wiosce. Byliśmy na ulicy. Tam nie ma żadnych schronów. Czailiśmy się po prostu, żeby trafić czołg. Manus jest świetnym strzelcem, jeśli chodzi o Javeliny. Sporo trenowaliśmy i już wcześniej zdejmowaliśmy tym rosyjski sprzęt. To świetna broń, którą zapewniły nam tu Stany Zjednoczone.

Pamiętasz coś z ataku, był wybuch, po czym obudziłeś się w szpitalu?

Odrzuciło mnie dość daleko od miejsca wybuchu. Spadło na mnie sporo betonu. Manus nie stracił przytomności. Cały czas był świadomy. To było niesamowite, bo podczas ewakuacji, w drodze do szpitala, był bardziej przejęty swoimi kumplami i Javelinem niż sobą.

Miejsce, w którym Paul i Manus zostali ostrzelaniTVN24

Wspominałeś, że może być poważnie ranny?

Dostał odłamkami w głowę i w górną część korpusu, część odłamków dostała się do oczu. Chirurdzy usuwają teraz odłamki i będą starać się przywrócić mu pole widzenia. Jestem pewien, że zrobią, co w ich mocy. Manus widzi, choć w ograniczonym stopniu. Ale to i tak świetnie. On otrzymał bezpośrednie trafienie. Przyjął je jak mistrz, jest bardzo silny. Myślę, że większość z nas w tej sytuacji by zginęła.

Paul Grey (z prawej), Manus McCaffery (w środku) i dowódca legionu gruzińskiego Mamuka Mamulaszwili (z lewej)TVN24

Myślę, że Rosjanie zdecydowanie niedoszacowali ukraińskiego wojska. Myśleli, że Ukraina podda się szybko, skoro byli już tak blisko Kijowa. To była totalna głupota z ich strony. To był ich straszny błąd. Widzimy teraz, że to była ich porażka. Zostali pokonani pod Kijowem.

Teraz prawdopodobnie już wiedzą, że popełnili błąd. Czy nie masz wrażenia, że zmienili trochę taktykę? Przenieśli się do Donbasu, na wschód, południe. Nie wiem, czy już tam jesteś, ale wydaje się, że zmienili styl walki? Też tak to widzisz?

Myślę, że są mniej agresywni, bardziej polegają na artylerii. Używają dronów do zwiadu. Są bardziej ostrożni, próbując osiągnąć ukraińskie pozycje. Myślę, że Rosjanie napatrzyli się na wielu rannych lub zabitych kolegów. Nie chcą być następni. Zmęczenie wojną zaczyna ich dosięgać. Chyba mają nadzieję, że to się szybko skończy.

Ale Ukraińcy nie skończą, dopóki nie zwyciężą i nie odzyskają swojej ziemi. Nie wiem, jak Rosja mogłaby ogłosić zwycięstwo w tej wojnie. Gdyby chcieli ogłosić je nad terenami, które zajęli, to myślę, że mieliby tam problemy po wsze czasy. Tam zawsze będzie opór, bo Ukraińcy nigdy nie zaakceptują rosyjskiej zwierzchności. Ci, którzy zostali, nie uciekli na przykład do Polski, będą się opierać tak długo jak będzie trzeba.

Czujecie wsparcie z Polski?

Jasne. Polska to teraz najbliższy przyjaciel Ukrainy. Widzimy, że Rosjanie próbują nas skłócić, mówiąc, że polski rząd planuje wprowadzenie wojsk na zachodnią Ukrainę, ale wszyscy wiedzą, że to bzdura, to zwykła propaganda. Liczba samochodów, środków medycznych i ochotników z Polski jest niesamowita. Jakby te narody były jednością. To niesamowite.

Polska od zawsze wiedziała, że Rosja jest imperialnym agresorem. Zrobiła wszystko, co powinna była zrobić. Wiem, że wielu ochotników z Polski chce walczyć w Ukrainie, tak jakby to był ich własny kraj. Widzę ich tutaj i to jest niesamowite. Mam nadzieję, że po wojnie będę miał okazję odwiedzić Polskę, bo wielu Ukraińców, których znam, pojechało do Polski, do Warszawy, Poznania. Opowiadają świetne rzeczy o Polakach. Chcę tam pojechać i zobaczyć to na własne oczy.

Gdy Rosjanie wycofali się, pozostawili po sobie miejsca zbrodni, masowe groby. Widziałeś je?

Widziałem wielu zabitych Ukraińców. Rozmawiałem z kobietą, która została zgwałcona. Ale ona nadal chce nam pomagać, informować nas o tym, co ci przestępcy im zrobili, dokąd się udali. Widziałem sporo zniszczonych szpitali i szkół. Rosjanie używają ich często jako punktów dowodzenia.

Wspominałeś, że zrobili tak w miejscowości Rudnickie. Założyli tam punkt dowodzenia w szkole.

Tak, wybrali ją na budynek administracyjny. Oczywiście w takiej sytuacji będzie tam walka, bo Ukraińcy przecież odbijają miasta. Szkoły zazwyczaj są zajmowane pierwsze, ale widziałem też kościoły zbombardowane przez artylerię. To już jest jakiś totalny kryminał. Rosjanie atakowali nas nawet w prawosławną Wielkanoc. Była wtedy bitwa w Zaporożu. To niesamowite, że oni w ogóle nie przejmują się cywilami, dziećmi, Ukraińcami, gdy wybierają budynki, które chcą zaatakować.

Czy nazwałbyś Rosjan zbrodniarzami wojennymi?

Oczywiście, że są zbrodniarzami. Zaatakowali kraj, który po prostu chciał egzystować. Ukraińcy nigdy nie zaatakowali Rosji. Chcieli tylko niepodległości i wolności, a Rosja nie może na to pozwolić. Mają tu żołnierzy, a oni są szczęśliwi, gdy wrzucają posty z destrukcją, której dokonują. Cieszą się z tego, że wykorzystują Czeczenów, którzy też są mordercami i zbrodniarzami. Pozwalają Czeczenom i Syryjczykom, żeby tu przyjeżdżali i walczyli przeciwko innym Słowianom. To jest po prostu barbarzyństwo, to zbrodnie. Rosjanie używają czasem artylerii do, jak to nazywają, "ognia nękającego". Nękają miasta, po prostu strzelając w przypadkowe lokalizacje, żeby wywołać panikę i chaos. Jeśli obierasz taką taktykę artyleryjską, ostrzeliwując przypadkowe miejsca w mieście tylko po to, żeby wywołać problemy dla miasta i mieszkańców, to już to samo jest przestępstwem.

Paul Grey, w tle szkoła, w której znajdował się rosyjski punkt dowodzeniaTVN24

Autorka/Autor:Radomir Czarnecki, ads, akw\mtom

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Tagi:
Raporty: