Władza do pracy będzie latać, a nie jeździć. "Dla dobra obywateli"

Moskwa to koszmar dla kierowcówWikipedia (CC BY SA)

Władimir Putin i Dmitrij Miedwiediew podczas codziennych dojazdów do pracy przesiądą się ze swoich opancerzonych limuzyn do śmigłowców - oznajmił szef kancelarii prezydenta, Władimir Kozin. Moskwa ma się stać "miastem przyjaznym dla helikopterów", aby ulżyć kierowcom stojącym w korkach.

Najwyższe władze Moskwy i państwa miały już wydać zgodę na utworzenie nad stolicą Rosji systemu korytarzy powietrznych. - W przyszłości będą mogli z nich korzystać nie tylko prezydent i premier - zapewnił Kozin, nie precyzując kto jeszcze będzie miał prawo latać nad Moskwą.

Otwarte niebo

Obecnie prawo zabrania latania nad Moskwą i lądowania na 13 różnych lądowiskach dla śmigłowców wszystkim, poza służbami bezpieczeństwa i pogotowiem. Obecnie mają trwać prace nad zmianami w prawie, które otworzyłyby niebo nad stolicą.

Pierwsi skorzystają z nowych możliwości najprawdopodobniej Putin i Miedwiediew. W pierwszym kwartale 2013 roku na Kremlu i obok Białego Domu (siedziba rządu) mają powstać lądowiska dla helikopterów. Zamiast dojeżdżać do pracy limuzynami, prezydent i premier wygodnie dolecą śmigłowcami.

Kozin zapewnia, że zmiana przyniesie korzyści mieszkańcom Moskwy. Z ulic znikną wielkie kawalkady limuzyn i pojazdów ochrony, które codziennie rano i popołudniu blokują ruch wioząc notabli do i z pracy. - Wszystko to ma na celu zmniejszenie korków w mieście - powiedział rzecznik kancelarii prezydenta, Wiktor Chrekow.

Sprzęt już jest

Kozin doprecyzował, iż przeniesienie się notabli z dróg w powietrze nie będzie oznaczać dodatkowych zakupów śmigłowców. Specjalny oddział linii lotniczej Rossia, który obsługuje najwyższych urzędników państwowych, już ma odpowiednie maszyny.

W ostatnich latach zakupiono kilka śmigłowców Mi-17 zmodernizowanych do przewozu VIP-ów i ich ochrony, oraz dwa nowe śmigłowce włosko-brytyjskiej firmy Augusta Westland.

Autor: mk//gak / Źródło: The Moscow Times

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA)