Wielki sekret Londynu nie wyszedł na jaw, bo dziennikarz zgubił notatki w pubie

Obecna siedziba GCHQMoD

"Wyciek" informacji na temat jednego z największych brytyjskich sekretów z okresu zimnej wojny nie doszedł do skutku tylko przypadkiem - pisze "Daily Telegraph". Dziennikarz, który zdobył informację na temat supertajnego ośrodka kryptograficznego Eastcote, zgubił swoje kluczowe notatki w tej sprawie.

Sprawa trafiła do brytyjskich mediów za sprawą historyka Christophera Morana, który opowiedział o wyjaśnionej zagadce sprzed ponad pół wieku, na antenie Radio 4.

Zdrada wagi najwyższej

Jak powiedział historyk, "prawdopodobnie największą tajemnicą" Wielkiej Brytanii we wczesnym okresie zimnej wojny był ośrodek kryptograficzny Eastcote, który później przemianowano na Rządowe Dowództwo Komunikacji (GCHQ). Pracowano tam nad rozszyfrowywaniem radzieckiej komunikacji. Do Eastcote przeniesiono po wojnie większość specjalistów i sprzętu ze słynnego Bletchley Park, gdzie pracowano nad kodami III Rzeszy.

O tajnym ośrodku dowiedział się w 1951 roku przypadkiem Eric Tullett, dziennikarz gazety "Sunday Express". Tajemnicę zdradził mu Arthur Askew, były szef ochrony brytyjskiego MSZ, który prawdopodobnie był mocno rozgoryczony obwinieniem go przez prasę za ucieczkę do ZSRR dwóch sowieckich szpiegów, Guya Burgessa i Donalda Maccleana, członków siatki szpiegowskiej "piątki z Cambridge".

Szczegóły rozmowy o GCHQ dziennikarz spisał w swoim notatniku. Potencjalnie wybuchowy materiał jednak nigdy nie ujrzał światła dziennego, bowiem dziennikarz zgubił swój notatnik w pubie Old Bell na londyńskiej Fleet Street.

Skuteczne wyciszenie sprawy

Tullett próbował odzyskać zgubę, dzwonił na policję i do pubu, ale bez skutku. Ostatecznie notatnik znalazł go sam, ale towarzyszyli mu agenci kontrwywiadu MI5. Jak się okazało, barmanka z pubu znalazła notatnik i przejrzała jego zawartość. Gdy trafiła na takie zwroty jak "maszyny deszyfrujące", "Moskwa" i "tajemnica", szybko oddała zgubę policji. Funkcjonariusze natomiast równie szybko skontaktowali się z kontrwywiadem.

Agenci MI5 dotarli do Tulletta i wyjaśnili mu, że dostanie zgodę na opublikowanie części informacji zdobytych od Askewa, ale bezwzględnie bez wspomnienia o GCHQ. Tak też się stało i artykuł w "Sunday Express" ukazał się w formie okrojonej.

GCHQ i Bletchley Park pozostały ścisłą tajemnicą władz przez następne dwie dekady. Dopiero w latach 70-tych ujawniono istnienie i przeznaczenie obu ośrodków kryptograficznych. Pomimo tego, część pracowników wywiadu nadal nie wybaczyła Askewowi zdrady tajemnicy. - Nie powinien był nic powiedzieć. Tysiące osób zdołały tyle czasu zachować ścisłą tajemnicę, a ten jeden arogant po prostu zaczął gadać. Powinni go rozstrzelać - skomentowała doniesienia Jean Valentine, która pracowała w Bletchley Park w latach 40-tych.

Autor: mk//bgr / Źródło: telegraph.co.uk

Źródło zdjęcia głównego: MoD