Tłum obalił pomnik handlarza niewolnikami, przetoczył przez miasto i wrzucił do rzeki

Źródło:
Guardian, PAP

Grupa protestujących przeciw rasizmowi obaliła stojący w brytyjskim Bristolu pomnik XVII-wiecznego handlarza niewolnikami Edwarda Colstona, postawiony w mieście w 1895 roku. Następnie obaloną statuę przetoczyli na nabrzeże i wrzucili do rzeki Avon. 

Do incydentu doszło w momencie, gdy Ameryką wstrząsają protesty przeciwko nadmiernej brutalności policji oraz systemowemu rasizmowi. Demonstracje wybuchły kilkanaście dni temu po śmierci czarnoskórego George’a Floyda, który zmarł w trakcie policyjnego zatrzymania. Protesty szybko przeniosły się do innych krajów. Większość ma pokojowy charakter, jednak w czasie wielu z nich dochodzi do niepokojących incydentów.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

"To całkowicie nieakceptowalne"

W czasie demonstracji, do których doszło w niedzielę w Bristolu w południowej Anglii, protestujący zebrali się przed pomnikiem XVII-wiecznego handlarza niewolnikami Edwarda Colstona. Na nagraniach z miejsca incydentu widać, jak grupa ludzi przy pomocy lin obala pomnik, który stał w mieście od 1895 roku.

Gdy wykonana z brązu statua upadła na ziemie, manifestanci zaczęli wiwatować, a część z nich zaczęła po niej skakać. Następnie pomnik przetoczono na nabrzeże i zepchnięto do rzeki Avon.

ZOBACZ WIĘCEJ: Zniszczony pomnik Tadeusza Kościuszki przed Białym Domem >>>

Śledztwo w tej sprawie wszczęła lokalna policja, a minister spraw wewnętrznych Priti Patel - która sama wywodzi się z mniejszości etnicznej - nazwała to wydarzenie "całkowicie haniebnym". - Jestem pewna, że brytyjskie społeczeństwo zgodzi się ze mną, że to, co widzieliśmy, było całkowicie niewłaściwe, haniebne i, szczerze mówiąc, dlatego właśnie te protesty powinny się zakończyć, a nie trwać. Nie ma usprawiedliwienia dla tego rodzaju gwałtownych zachowań - powiedziała Patel. Jak dodała, tego typu zachowania odwracają uwagę od prawdziwych powodów protestów.

Obalenie pomnika pochwalił natomiast laburzystowski poseł Clive Lewis.

"Nie powinniśmy honorować ludzi, którzy czerpali zyski z niewolnictwa"

Pomnik Edwarda Colstona był od dłuższego czasu obiektem sporów w związku z rolą jaką odegrała firma Colstona w handlu niewolnikami. Petycję o jego usunięcie z przestrzeni publicznej podpisało 11 tysięcy osób. Koncepcję tę poparła także lokalna deputowana do parlamentu Thangam Debbonaire, która przekonywała, że "nie powinniśmy honorować ludzi, którzy czerpali zyski z niewolnictwa".

Firma Colstona między rokiem 1672 a 1689 przetransportowała z Afryki Zachodniej do Ameryki i na Karaiby ponad 100 tysięcy czarnoskórych niewolników. Dla maksymalizowania zysków upychano ich ciasno na pokładach statków.

Niewolnicy, w tym kobiety i dzieci byli znakowani na klatkach piersiowych inicjałami firmy. Szacuje się, że z powodu braku higieny na statku, odwodnienia, dyzenterii i szkorbutu w czasie samego transportu przez ocean zmarło około 20 tysięcy zniewolonych. Ich ciała wyrzucano za burtę.

Cytowany przez brytyjski dziennik "Guardian" historyk David Olusoga porównał gniew towarzyszący zniszczeniu pomnika Colstona do tego, który towarzyszył Irakijczykom obalającym pomnik Saddama Husajna.

Protesty także w innych miastach Wielkiej Brytanii

Tymczasem w Londynie demonstranci ponownie namalowali sprayem napisy na cokole stojącego na Parliament Square pomnika Winstona Churchilla, powszechnie uważanego za najwybitniejszego brytyjskiego premiera w XX w. Do podobnego incydentu doszło w sobotę.

Główna demonstracja w Londynie odbywa się jednak przed znajdującą się po przeciwnej stronie Tamizy ambasadą amerykańską. Jak na razie nie ma informacji, by doszło tam do jakichś incydentów, ale sobotnie demonstracje przez większość czasu również przebiegały spokojnie, natomiast na koniec doszło do zamieszek, gdy grupa 400-500 osób zaczęła rzucać butelki i flary w kierunku policji.

Jak informowała wcześniej w niedzielę londyńska policja metropolitalna, w czasie sobotnich demonstracji obrażenia odniosło 14 funkcjonariuszy, aresztowano dotąd 29 osób.

Oprócz Londynu i Bristolu manifestacje popierające ruch Black Lives Matter odbywały się w niedzielę także m.in. w Manchesterze, Nottingham, Wolverhampton, Glasgow i Edynburgu. Wszystkie te protesty są niezgodne z prawem, bo przepisy wprowadzone w celu zatrzymania epidemii koronawirusa zabraniają zgromadzeń liczących więcej niż sześć osób. Brytyjski minister zdrowia Matt Hancock mówił w niedzielę rano, że nie ulega wątpliwości, że przyczynią się one do wzrostu liczby zakażonych.

Autorka/Autor:ft/kab

Źródło: Guardian, PAP