Neil Parish przyznaje, że oglądał pornografię w Izbie Gmin i rezygnuje z mandatu. "Straciłem rozum"

Źródło:
PAP, BBC, Reuters

Poseł Partii Konserwatywnej Neil Parish stał się w ostatnich dniach bohaterem nowego skandalu obyczajowego w brytyjskim parlamencie. W sobotę w rozmowie z BBC Parish potwierdził, że w czasie posiedzeń oglądał na telefonie pornografię. Swoje zachowanie określił jako "chwilę szaleństwa". Przekazał też, że rezygnuje z funkcji posła.

Skandal obyczajowy w parlamencie Wielkiej Brytanii zaczął się we wtorek wieczorem, gdy dwie posłanki rządzącej w Wielkiej Brytanii Partii Konserwatywnej zgłosiły whipowi - posłowi, który odpowiada za dyscyplinę klubową - że jeden z ich kolegów partyjnych w czasie posiedzenia Izby Gmin oraz jednej z komisji oglądał na swoim telefonie pornografię. Informację tę przyjęto z powszechnym oburzeniem, a premier Boris Johnson określił to jako nieakceptowalne. Do piątku nazwisko tego posła nie było ujawniane publicznie.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERENCIE W TVN24 GO

Tego dnia po rozmowie z whipem poseł Neil Parish z Partii Konserwatywnej zgłosił się do parlamentarnej komisarz ds. standardów Kathryn Stone, a ta wszczęła śledztwo w sprawie dotyczących go podejrzeń. Sam Parish został natomiast zawieszony w klubie do czasu zakończenia dochodzenia. Poinformował o tym w piątek rzecznik posła sprawującego nadzór nad dyscypliną.

Parish przyznaje się do oglądania pornografii w parlamencie

W sobotniej rozmowie z BBC Parish przyznał się do zarzucanego mu czynu. Powiedział, że była to "chwila szaleństwa". – Nie byłem dumny z tego, co robiłem – dodał.

Przekazał, że włączył pornografię dwa razy. Pierwszy - jak twierdzi - był przypadkowy. Wyjaśniał, że oglądał wówczas stronę z traktorami. – Wszedłem na inną stronę, która miała bardzo podobną nazwę i obejrzałem to przez chwilę, czego nie powinienem był robić - mówił.

- Ale moje przewinienie – największe przewinienie – to że przy innej okazji wszedłem (na stronę – red.) po raz drugi - wyznał parlamentarzysta. Powiedział, że "to było celowe". Doszło do tego, kiedy siedział z boku sali, czekając na głosowanie.

Ocenił, że to, co zrobił, "było absolutnie złe". - Będę musiał z tym żyć do końca moich dni. Popełniłem ogromny, straszny błąd i jestem tutaj, aby powiedzieć to światu – oznajmił. - Byłem głupi, straciłem rozum - dodał.

Poseł odchodzi z parlamentu

Konserwatysta jeszcze w piątek twierdził, że pozostanie na stanowisku, dopóki nie zakończy się dochodzenie w jego sprawie. Ale pod presją zmienił zdanie. W rozmowie z BBC przekazał, że rezygnuje z funkcji posła. Jego decyzja poskutkuje uzupełniającymi wyborami do izby.

Lokalna partia Parisha, Konserwatyści z Tiverton i Honiton, przekazała, że ​​poparła decyzję o ustąpieniu. "Chcielibyśmy skorzystać z okazji, aby podziękować Neilowi ​​Parishowi za jego służbę dla naszych społeczności w ciągu ostatnich 12 lat" - oświadczyła.

Wcześniej zapowiadał "współpracę" ze śledztwem, ale utrzymanie mandatu

Stanowisko Neila Parisha zmieniło się z dnia na dzień. Jeszcze w piątek wieczorem odmawiał rezygnacji z mandatu i funkcji przewodniczącego komisji ds. środowiska do czasu zakończenia badania jego sprawy. Gdyby komisarz Stone stwierdziła, że konserwatysta naruszył kodeks postępowania deputowanych, mogłyby spotkać go kary - od konieczności przeproszenia Izby Gmin po zawieszenie lub wydalenie. Teraz sam zainteresowany zdecydował się odejść.

Również w piątek Parish opublikował na swojej stronie internetowej oświadczenie. "W związku z ostatnimi zarzutami dotyczącymi korzystania przez jednego z posłów z telefonu komórkowego w Parlamencie, zgłosiłem się do parlamentarnej komisarz ds. standardów w Izbie Gmin" - przekazał. "Będę w pełni współpracował z każdym dochodzeniem i dopóki ono trwa, będę nadal pełnić swoje obowiązki jako poseł do parlamentu z Tiverton i Honiton. Nie będę dalej komentował (sprawy - przyp. red.) na tym etapie" - dodał.

Neil Parish o pomyłkowym włączeniu pornografii

Tego samego dnia rozmawiał też z BBC, gdzie trwał przy swoim stanowisku i nazwał sprawę "zawstydzającą". - Jest to też zawstydzające dla mojej żony i rodziny, więc jest to w tej chwili moim głównym zmartwieniem. Mam bardzo wspierającą żonę i za to jej dziękuję - mówił.

Zapytany, czy otworzył coś w swoim telefonie przez pomyłkę, początkowo odparł, że "poczeka na wyniki śledztwa", ale dopytywany powiedział: - Tak, ale niech śledztwo się temu przyjrzy.

Przekazał również, że zrezygnuje, jeśli zostanie "uznany za winnego" w dochodzeniu. Przyznał, że rozumie wzburzenie, jakie mógł spowodować i "przeprasza za to".

Żona posła, Sue Parish, w wywiadzie dla dziennika "Times" wyraziła podobne zdanie, mówiąc, że oskarżenia są "bardzo zawstydzające". Określiła swojego męża jako "zupełnie normalnego faceta" i "uroczą osobę". Dodała, że ​​nie dostrzega atrakcyjności pornografii i zapewniła, że rozumie, dlaczego kobiety, które postawiły zarzut, są zdenerwowane.

Kim jest brytyjski poseł Neil Parish?

65-letni Neil Parish jest posłem Partii Konserwatywnej od 2010 roku. W latach 1999 - 2009 był deputowanym do Parlamentu Europejskiego. W jego okręgu wyborczym Tiverton and Honiton zawsze mandat zdobywali konserwatyści. W 2000 roku był obserwatorem wyborów parlamentarnych w Zimbabwe.

Sprzeciwił się brexitowi w referendum w 2016 roku. Głosował przeciwko wprowadzeniu małżeństw osób tej samej płci przez rząd Davida Camerona. Porzucił szkołę w wieku 16 lat, by prowadzić rodzinne gospodarstwo. Jest żonaty, ma dwoje dzieci i dwoje wnucząt.

Poseł Partii Konserwatywnej Neil ParishGetty Images

Obyczajowe skandale w brytyjskim parlamencie

Nowy skandal wybuchł w czasie, kiedy partia Johnsona i sam szef rządu mierzą się z presją spowodowaną imprezami zorganizowanymi na Downing Street w czasie obowiązywania covidowych ograniczeń. Boris Johnson znalazł się wśród ukaranych za to mandatem przez policję. Premier wyjaśniał niedawno, że "nie przyszło mu do głowy", że spotkanie mogło "stanowić naruszenie zasad". - Policja stwierdziła inaczej i w pełni szanuję wyniki jej dochodzenia - dodał.

CZYTAJ TAKŻE: Posłowie zbadają, czy Boris Johnson celowo wprowadził ich w błąd w sprawie imprez na Downing Street

W ostatnich dniach głośno było również o innej sprawie z życia Izby Gmin. Dziennik "Mail on Sunday" opublikował artykuł, w którym zarzucił wiceprzewodniczącej Partii Pracy Angeli Rayner, że rozprasza Johnsona podczas jego przemówień w niższej izbie parlamentu, krzyżując i rozłączając nogi.

Tabloid porównał rzekome zachowanie polityk do słynnej sceny z filmu "Nagi instykt", w której zagrała Sharon Stone. Publikacja gazety wywołała falę oburzenia, zarówno wśród laburzystów, jak i torysów. Rayner w serii tweetów odpierała zarzuty, twierdząc, że padła ofiarą "seksizmu i mizoginii".

"Choć nie zgadzam się z Angelą Rayner w prawie każdej kwestii politycznej, szanuję ją jako parlamentarzystkę i ubolewam nad mizoginią skierowaną dziś anonimowo w jej stronę" - napisał natomiast Johnson.

Autorka/Autor:akr/kg

Źródło: PAP, BBC, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Getty Images