"Większość przywódców zabiera podarki, pan Putin zabrał krążownik rakietowy". Napięcie w Australii

Jednym z okrętów rosyjskiego zespołu jest niszczyciel Marszałek SzaposznikowUS Navy

Zbliżający się do Australii zespół rosyjskich okrętów pod wodzą krążownika Wariag wywołuje na Antypodach alergiczne reakcje. W niektórych mediach Władimir Putin jest określany jako "gangster polityki międzynarodowej", którego polityka jest "subtelna niczym głowa konia w łóżku". Inne spokojniej relacjonują wypowiedzi przedstawicieli władz, według których nie ma powodów do obaw i zaskoczenia.

"Bomba" wybuchła w australijskich mediach we wtorek. Pojawiła się wówczas informacja, że ku Australii zmierza zespół czterech okrętów Floty Pacyfiku. To okręt flagowy krążownik Wariag i niszczyciel Marszałek Saposznikow w towarzystwie holownika i jednostki zaopatrzeniowej. Część australijskich mediów nazwała to "wyzywającym pokazem siły".

Eskorta dla "gości"

Według portalu news.com.au, drugiej najpopularniejszej strony informacyjnej w Australii, na spotkanie Rosjan wysłano jednostki floty australijskiej. Dwie fregaty HMAS Parramatta i HMAS Stuart miały już na początku tygodnia dostać rozkaz jak najszybszego udania się na północ Morza Koralowego i przechwycenia Rosjan.

Od kilku dni rosyjski zespół mają śledzić morskie samoloty patrolowe P-3 Orion. Rosjanie znajdują się obecnie na południe od Wysp Salomona, na północnym krańcu Morza Koralowego, i podążają na południe. Australijska flota nie sprecyzowała, czy fregaty już dotarły na miejsce. Ich zadaniem nie będzie walka z Rosjanami czy ich zawracanie z kursu, ale spokojne śledzenie z dystansu. To standardowy zabieg, którego celem jest pokazanie własnej gotowości i siły.

Australijski premier Tony Abbott stwierdził, że o rejsie rosyjskiego zespołu było już wiadomo od pewnego czasu. Miał być długo szykowany i wojsko Australii o nim wiedziało. - Oczywiście obecność rosyjskich jednostek na wodach w pobliżu Australii jest niecodzienna, choć nie bezprecedensowa - stwierdził polityk.

Rosyjski zespół na wodach w pobliżu AustraliiShutterstock

Z troski o klimat?

W mediach na Antypodach trwa dyskusja nad celem tej "niecodziennej" obecności Rosjan. Przytaczana jest wypowiedź rzecznika ambasady Rosji, według którego rejs jest związany ze zmianami w klimacie. Flota Pacyfiku ma testować zdolność do działania swoich jednostek na ekstremalnych dystansach, w razie gdyby musiały brać udział w badaniach w pobliżu Antarktydy.

Rzecznik przyznał przy tym, że obecność rosyjskiej floty na tych wodach jest niecodzienna i reakcja Australijczyków "nie jest zaskakująca". Zapewnił jednak, że Rosja nie chce konfliktu i okręty będą przestrzegały prawa międzynarodowego. - Trzymamy się zasad. Nikt nie chce konfliktu - cytuje jego wypowiedź telewizja "7 News".

Bardzo popularne są jednak głosy, że rejs rosyjskiego zespołu jest sposobem na wywarcie presji na Australię. Władimir Putin przybywa do australijskiego Brisbane na szczyt G20. "Przypadkowo" rosyjski zespół znajdzie się wówczas blisko Australii.

Portal news.com.au nie przebiera w słowach i nazywa Putina "starym gangsterem polityki międzynarodowej". - To efekt jego zachowań w geopolityce, które są subtelne niczym głowa konia w łóżku - stwierdzili dziennikarze. - Większość przywódców na wizyty zagraniczne zabiera podarki dla gospodarzy. Pan Putin zabrał krążownik rakietowy i trzy dodatkowe okręty - dodają.

Autor: mk\mtom / Źródło: news.com.au, anc.net.au, au.news.yahoo.com

Źródło zdjęcia głównego: US Navy