Wenezuela wrze po brutalnym zabójstwie byłej miss. Rząd wypowiada wojnę przemocy


Brutalne zabójstwo 29-letniej byłej miss wstrząsnęło Wenezuelą i wymusiło na rządzących przyznanie niewygodnej prawdy o tym, że kraj boryka się z falą przemocy. Wcześniej rząd w Caracas był bardziej zainteresowany tuszowaniem statystyk dotyczących liczby popełnianych w Wenezueli zabójstw. Teraz jednak zapowiedział działania mające poprawić sytuację. Aby walczyć z przemocą, gotowy jest nawet współpracować z opozycją, uznawaną do tej pory za śmiertelnego wroga.

29-letnia Monica Spear zginęła w poniedziałek. Napastnicy ostrzelali samochód, którym była miss jechała wraz z byłym mężem i 5-letnią córeczką. Spear i mężczyzna zginęli, dziewczynka została zraniona w nogę. Obecnie przebywa w szpitalu w Caracas.

Według ustaleń śledczych Spear usiłowała się bronić i wraz z rodziną zamknęła się w samochodzie. Został on jednak ostrzelany.

Jak informują wenezuelskie media, policja zatrzymała siedem osób podejrzanych o udział w zabójstwie. Trzy z nich mają poniżej osiemnastu lat. U zatrzymanych znaleziono aparat fotograficzny należący do Spear.

Zbrodnia wstrząsnęła Wenezuelą i sprawiła, że mieszkańcy kraju od wielu lat borykającego się z falą przemocy wyszli na ulice. Do największego protestu doszło w Caracas. W demonstracji przeciwko przemocy wzięły tam udział m.in. gwiazdy wenezuelskiego showbiznesu.

Maduro obiecuje działanie

Zbrodnia wymusiła również konkretne działania na wenezuelskich władzach i doprowadziła do wydarzenia, które jeszcze tydzień temu nie mieściło się w głowach nawet najbardziej optymistycznym obserwatorom życia politycznego w Wenezueli. W czasie nadzwyczajnego spotkania prezydenta Nicolasa Maduro z gubernatorami stanów wenezuelski przywódca wymienił uścisk dłoni z przywódcą opozycji i swoim rywalem w wyborach prezydenckich Henrique Caprilesem Radonskim, gubernatorem stanu Miranda. Tym, co połączyło wenezuelskiego prezydenta i jego wroga było wspólne zobowiązanie do walki z przemocą.

Spotkanie dziwi również z innego względu - wcześniej boliwariański rząd Wenezueli był bardziej zainteresowany tuszowaniem skali przemocy przetaczającej się przez kraj niż walką z nią. W 2010 r. szerokim echem odbiło się wprowadzone przez Hugo Chaveza prawo zabraniające wenezuelskim mediom publikowania zdjęć obrazujących przemoc. Zakaz obowiązywał przez 30 dni i zbiegł się z parlamentarną kampanią wyborczą.

Wstrząsające liczby

Na spotkaniu zobowiązano się do walki z przemocą we wszystkich stanach kraju. Za koordynację działań odpowiadać ma minister spraw wewnętrznych i sprawiedliwości Miguel Rodriguez Torres. Rząd wyjaśnił, że nad rozwiązaniami mającymi poprawić bezpieczeństwo w kraju pracował już wcześniej, jednak po brutalnym zabójstwie zdecydował się szybciej wprowadzić je w życie. W ostatnim czasie wydawało się jednak, że Maduro i jego zwolennicy są bardziej zainteresowani "wojną gospodarczą", którą - ich zdaniem - wytoczyły Wenezueli państwa kapitalistyczne i która odpowiada za katastrofalne wyniki wenezuelskiej gospodarki.

Maduro przyznał na spotkaniu, że przemoc jest ogromnym problemem w Wenezueli, a w ostatnich tygodniach 2013 r. doszło do jej "ogromnej eskalacji". Według wenezuelskiej organizacji pozarządowej Observatorio Venezolano de la Violencia w 2013 r. w wyniku zabójstw zginęło w tym kraju 25 tysięcy osób. Liczby, którymi operuje rząd są co prawda dużo niższe, jednak deklaracja, że problem istnieje może dawać nadzieję na poprawę sytuacji.

Autor: kg/jk/kwoj / Źródło: tvn24.pl, Globovision, El Pais, El Tiempo