Opozycja zdobyła "superwiększość", Maduro w szoku

Rządząca Zjednoczona Partia Socjalistyczna Wenezueli prezydenta Nicolasa Maduro uzyskała 55 mandatówWikipedia (CC BY SA 3.0)

Według opublikowanych we wtorek ostatecznych wyników niedzielnych wyborów do parlamentu Wenezueli, opozycja zdobyła większość 2/3 głosów, co znacznie zwiększa jej szanse na zakończenie trwających od 17 lat rządów socjalistów. Prezydent Nicolas Maduro i jego Zjednoczona Partia Socjalistyczna Wenezueli są w szoku.

Komunikat Krajowej Komisji Wyborczej stwierdza, że opozycyjna Koalicja na rzecz Jedności Demokratycznej (MUD) zdobyła 112 ze 167 miejsc w Zgromadzeniu Narodowym (parlamencie). Rządząca Zjednoczona Partia Socjalistyczna Wenezueli (PSUV) prezydenta Nicolasa Maduro uzyskała zaledwie 55 mandatów.

Powyborcze napięcie

Opublikowanie wyników głosowania zakończyło trwający od 2 dni stan napięcia bowiem przywódcy opozycji twierdzili, że zdobyła ona znacznie więcej głosów niż początkowo podała Komisja Wyborcza. Zarzucali oni Komisji, że zwleka z opublikowaniem ostatecznych wyników odzwierciedlających skalę zwycięstwa opozycji. Zdobyta tzw. superwiększość umożliwia Koalicji na rzecz Jedności Demokratycznej skuteczną kontrolę poczynań prezydenta Maduro, a także m. in. odwołanie sędziów Sądu Najwyższego, a nawet zmianę konstytucji z 1999 roku, która uważana jest za sztandarowe osiągnięcie prezydenta Hugo Chaveza.

Prezydent oskarża opozycję

Prezydent Maduro uznał w przemówieniu telewizyjnym porażkę swojej formacji i wezwał swoich zwolenników do pójścia jego śladem. Oświadczył, że mimo niekorzystnych dla niego wyników w Wenezueli "zatriumfowała demokracja i konstytucja". Równocześnie o przegraną obwinił oponentów spiskujących - według niego - w celu zdestabilizowania socjalistycznej rewolucji. Wymienił w tym kontekście długą historię wspieranych przez USA zamachów stanu w Ameryce Łacińskiej i oskarżył "kontrrewolucję" o próbę działań na szkodę opartej na ropie naftowej gospodarce kraju oraz o destabilizowanie rządu.

Maduro zapowiedział też we wtorek rychłą rekonstrukcję gabinetu po porażce wyborczej jego Partii Socjalistycznej. Wszyscy ministrowie oddali się do dyspozycji prezydenta.

Maduro mówiący o "zwycięstwie demokracji" podkreślił jednak, że sprzeciwi się planom zwycięskiej opozycji, która chce ogłoszenia amnestii dla uwięzionych przez niego przeciwników politycznych. Opozycji zależy w szczególności na uwolnieniu Leopoldo Lopeza, skazanego na karę więzienia za odegranie czołowej roli w zorganizowaniu w 2014 r. antyrządowych protestów, podczas których ponad 40 osób poniosło śmierć.

- Nie zaakceptuję żadnych ustaw o amnestii, oni (politycy opozycji) pogwałcili prawa człowieka. Mogą mi przysłać tysiące ustaw, ale morderców trzeba ścigać i muszą zapłacić za swoje czyny - powiedział Maduro.

Kraj doprowadzony do ruiny

Skala porażki w wyborach zaskoczyła obóz rządzący.

Opozycja była od dawna faworytem wyborów, zbijając kapitał na niezadowoleniu społecznym w związku z kryzysem ekonomicznym wywołanym taniejącą ropą naftową.

Spadająca od 2014 roku cena wenezuelskiej ropy ze 100 dolarów za baryłkę osiągnęła w ub. piątek cenę 34,05 dolara, a najwyższa na półkuli zachodniej inflacja wyniesie na koniec tego roku 85 procent.

Autor: mart,adso//gak / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0)