Krwawe referendum w Wenezueli. Ogromne poparcie dla opozycji

Aktualizacja:

Co najmniej jedna osoba zginęła, a trzy zostały ranne podczas niedzielnego, zorganizowanego przez opozycję wenezuelską, nieoficjalnego referendum o przyszłości kraju i obecnego prezydenta Nicolasa Maduro. Kraj wciąż pogrąża się w kryzysie gospodarczym i politycznym.

Jak poinformowała koalicja ugrupowań opozycyjnych Jedność Demokratyczna, niezidentyfikowani napastnicy otworzyli ogień do tysięcy uczestników referendum w ubogiej dzielnicy stolicy kraju Caracas - Catia. Ludzie rozbiegali się szukając schronienia, m. in. w pobliskim kościele.

Uczestnicy referendum mieli ustosunkować się do planów lewicowego prezydenta Nicolasa Maduro. Chce on rozpisania 30 lipca wyborów w celu wyłonienia zgromadzenia konstytucyjnego, które zajęłoby się opracowaniem nowej konstytucji i reorganizacją organów państwa. Wynik referendum nie będzie wiążący.

Obecne Zgromadzenie Narodowe (parlament) kontrolowane jest przez opozycję, która głośno domaga się ustąpienia prezydenta. Jego kadencja upływa w 2018 r. Maduro, były kierowca autobusu i były przywódca związkowy a zarazem jeden z najbliższych współpracowników poprzedniego prezydenta Hugo Chaveza, określił niedzielne referendum jako "nielegalne i pozbawione znaczenia".

Ponad siedem milionów głosów

Opozycja traktuje referendum jako akt nieposłuszeństwa obywatelskiego, po którym nastąpi "godzina zero", czyli prawdopodobnie ogólnokrajowy strajk i inne akcje przeciwko niepopularnemu prezydentowi.

Wenezuelczycy odpowiadali w niedzielę na trzy pytania: czy sprzeciwiają się planom wyborczym Maduro, czy chcą, by wojsko wezwano do obrony konstytucji i czy popierają przedterminowe wybory prezydenckie. Po myśli opozycji odpowiedziało, według szacunkowych danych, aż 98 proc. uczestników głosowania. Uczestniczyło w nim około 7,2 mln osób. Dla porównania, w 2015 r. w wyborach, które zapewniły wyraźne zwycięstwo opozycji, na jej listy wyborcze głosowało 7,7 mln osób - wskazuje Reuters.

Kryzys coraz głębszy

30-milionowy kraj za rządów Maduro coraz bardziej pogrąża się w kryzysie. Występują dotkliwe braki nawet najbardziej podstawowych towarów, a inflacja bije światowe rekordy. Prezydent twierdzi, że Wenezuela padła ofiarą "wojny ekonomicznej" oraz, że protesty opozycji zmierzają do jego obalenia z pomocą Stanów Zjednoczonych. Waszyngton stanowczo odrzuca te twierdzenia.

Autor: TG/adso / Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: