"Wciąż będą powtarzali, że nie jestem niezależnym prezydentem"


Zmiany w Trybunale Konstytucyjnym, mediach publicznych, prokuraturze, a także pytania o katastrofę smoleńską i niebezpieczeństwo, jakie dla Europy stwarza Rosja - o tym wszystkich, tydzień przed wizytą w Waszyngtonie, w wywiadzie dla dziennika "The Washington Post" mówi Andrzej Duda.

Prezydent Andrzej Duda poleci wkrótce do Waszyngtonu na szczyt nuklearny. Tydzień przed wizytą rozmawiał z dziennikarką "The Washington Post" Lally Weymouth o tym, jak wygląda Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości i jaki pogląd na sprawy wewnętrzne ma głowa państwa.

Zmiany w mediach i prokuraturze? "Nic wyjątkowego"

Pytany o to, dlaczego nowy parlament zdecydował się na dokonanie zmian w Trybunale Konstytucyjnym, mimo krytyki opozycji i instytucji unijnych, a także Komisji Weneckiej, prezydent odpowiedział, że na Zachodzie komentuje się sytuację nad Wisłą bez wiedzy o tym, jak działał poprzedni rząd i parlament.

Ten jego zdaniem "chciał zawłaszczyć" TK, powołując nowych sędziów. Nowelizacja ustawy przygotowana przez PiS temu zapobiegła i dlatego też odebrał nominacje od nowych sędziów, a nie przyjął ślubowania tych wybranych jeszcze latem ub. roku.

Prezydent broni w wywiadzie decyzji Sejmu w tej sprawie mówiąc, że podjął on ustawy dotyczące zmian w TK "nim Trybunał rozpatrzył sprawę". Dodatkowo, gdy już ją osądzał, zrobił to nie w oparciu o nowe przepisy, które uchwalił parlament. Na pytanie o to, jak miał orzekać w oparciu o przepisy, które uznał za niekonstytucyjne, prezydent odparł, że "zgodnie z polską konstytucją, Trybunał Konstytucyjny nie ma prawa oceniać uchwał (parlamentu), które stanowią o wyborze sędziów".

Prezydent odpiera też w wywiadzie zarzuty o upolitycznienie mediów publicznych tłumacząc, że każda poprzednia ekipa rządząca wymieniała szefów i dostosowywała je do swoich potrzeb. Obecna sytuacja nie jest więc "niczym wyjątkowym".

Tak samo ocenił kwestię połączenia urzędu prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości, bo stało się to po raz pierwszy już po 1989 r., gdy Polska zrywała z komunizmem. Wiązało się to z "wzięciem odpowiedzialności za bezpieczeństwo wewnętrzne i porządek publiczny".

Kaczyński, Smoleńsk i Rosja

Prezydent został też zapytany o Jarosława Kaczyńskiego, "lidera jego partii", który "bardzo ciekawi" zachodnich polityków, media i komentatorów. Andrzej Duda odpowiedział, że prezes PiS jest "liderem jego byłej partii" i zarówno on jak i premier Beata Szydło "podejmują decyzje, za które są osobiście odpowiedzialni". Nie zgodził się z nazwaniem Kaczyńskiego "najpotężniejszym człowiekiem w kraju", a jedynie "liderem partii, która ma parlamentarną większość".

Andrzej Duda podkreślił, że "ci, którzy byli krytyczni wobec mnie jako kandydata jeszcze w trakcie kampanii, wciąż będą powtarzali, że nie jestem niezależnym prezydentem".

Głowa państwa została też zapytana o ponowne otwarcie śledztwa smoleńskiego. Ze strony dziennikarki padło pytanie o to, czy prezydent "wierzy w zamach"?

"Jak na razie nie wszystkie dowody zostały ocenione co oznacza, że niemożliwe jest dokładne zbadanie sprawy i chociaż próba dotarcia do prawdy. Czarne skrzynki i wrak samolotu nie zostały przebadane przez polskich ekspertów w wiarygodny sposób. Normalną procedurą w takich przypadkach jest próba rekonstrukcji wraku, by w ten sposób spróbować ustalić powody katastrofy. W tym przypadku tego nie dokonano. Wciąż wiele trzeba wyjaśnić" - stwierdził prezydent, unikając w ten sposób odpowiedzi.

Andrzej Duda stwierdził też, że życzyłby sobie "większej obecności amerykańskich wojsk na polskiej ziemi", ale zapytany o to, czy Polska obawia się Rosji, wyjaśnił, że lepiej jest mówić o zagrożeniach płynących z Moskwy "dla całego regionu". W ten sposób NATO powinno działać i wiedzieć, że tylko "większa obecność na wschodzie" pozwoli "trwale odstraszyć" przeciwnika, który mógłby próbować w przyszłości zaatakować sojuszników z Paktu Północnoatlantyckiego.

Na koniec prezydent odniósł się też do kwestii kryzysu migracyjnego tłumacząc, że "uważa, że uchodźcom trzeba pomóc" przede wszystkim "upewniając się, że do ich kraju wróci pokój i będą tam mogli prowadzić spokojne życie". "Polska nigdy nie odmawiała pomocy i jeżeli ktoś jej będzie potrzebował, (Polska) jej udzieli".

Autor: adso//gak / Źródło: The Washington Post