Wbrew woli brata Kima wydał książkę. Autor: nie wińcie mnie za jego śmierć


Japoński dziennikarz, który w 2012 roku wydał książkę o przyrodnim bracie dyktatora Korei Północnej, zaapelował, by za śmierć Kim Dzong Nama nie winić jego dzieła, tylko Koreę Północną. Krótko po publikacji doszło do pierwszego nieudanego zamachu na jego życie.

Książka "Kim Dzong Nam: Mój ojciec Kim Dzong Il i ja" ukazała się w 2012 roku. Bazuje na trzech wywiadach przeprowadzonych twarzą twarz z Kim Dzong Namem i 150 mailach. Jej autorem jest japoński dziennikarz z dziennika "Tokyo Shimbun" Yoji Gomi.

Gomi i Kim po raz pierwszy spotkali się w Pekinie w 2004 roku.

Po zabójstwie Kim Dzong Nama 13 lutego w Malezji wielu ekspertów wskazało książkę Japończyka, w której przyrodni brat dyktatora krytykuje reżim, jako możliwy punkt zapalny, który doprowadził do wydania na niego wyroku śmierci.

Książka wbrew woli Kima

Gomi powiedział mediom, że książkę opublikowano wbrew woli Kim Dzong Nama. - Choć czas publikacji może być trochę niewygodny, zdecydowałem się opublikować książkę, kierując się przekonaniem, że przedstawienie poglądów Kima (...), może podnieść publiczne zrozumienie i zrozumienie Korei Północnej - oświadczył Gomi na konferencji prasowej. Dziennikarz powiedział, że w czasie rozmów Kim Dzong Nam był bardzo krytyczny wobec reżimu Korei Północnej, który - jak przekonywał - był zwolennikiem demokracji i liberalizacji gospodarczej. Gomi zaapelował, by nie "obwiniać jego książki za śmierć" Kima. - Jeśli sądzicie, że Kim został zamordowany, ponieważ napisałem książkę z jego komentarzem na temat Korei Północnej, uważam, że powinniście to przemyśleć i skupić się bardziej na narodzie, który eliminuje człowieka za poglądy - oświadczył.

Przyrodni brat Kima nie żyje

45-letni Kim Dzong Nam został w poniedziałek rano zaatakowany i otruty na lotnisku w Kuala Lumpur, skąd chciał odlecieć do Makau. Zmarł w drodze do szpitala. Niektóre media pisały, że został ukłuty "zatrutymi igłami", a inne podawały, że powiedział lekarzom, iż ktoś prysnął mu w twarz sprayem.

Mimo zakończonej w środę sekcji zwłok nie udało się na razie ustalić przyczyny śmierci mężczyzny.

Południowokoreańska agencja wywiadowcza podejrzewa, że za atakiem stały dwie agentki wywiadu Korei Północnej. Według mediów w Seulu chodzi o dwie zatrzymane kobiety.

Wywiad Korei Południowej przekazał południowokoreańskim deputowanym, że rozkaz zabicia swego przyrodniego brata wydał Kim Dzong Un i że taką próbę podjęto już w 2012 roku. Do zabójstwa Kim Dzong Nama doszło w czasie, gdy Kim Dzong Un próbuje umocnić swoją władzę, którą sprawuje od śmierci swego ojca Kim Dzong Ila w 2011 roku oraz gdy na Pjongjang wywierana jest coraz większa presja międzynarodowa w związku z jego programami - nuklearnym i rakietowym.

Kim Dzong Nam, najstarszy syn poprzedniego przywódcy Korei Północnej, Kim Dzong Ila, był niegdyś postrzegany jako jego następca. Wyrażał sprzeciw wobec przekazania władzy Kim Dzong Unowi i dynastycznej kontroli odizolowanego państwa przez swoją rodzinę. Od wielu lat mieszkał za granicą, krążąc między Makau, Pekinem i Hongkongiem.

Autor: pk/sk / Źródło: Reuters TV

Tagi:
Raporty: