"Pomagał rodzicom zmarłego kolegi. Teraz koledzy będą pomagać jego rodzinie"


Kapitan Walerij Niemow, który zginął w katastrofie airbusa na Synaju, był doświadczonym pilotem. Za sterami samolotów spędził 12 tys. godzin. Gazeta "Komsomolskaja Prawda" dotarła do jego przyjaciół z Wyższej Szkoły Lotnictwa Wojskowego w Stawropolu, gdzie kształcił się na nawigatora.

"W akademiku oficerskim mieszkaliśmy w pokoju w czwórkę. Walerij był od nas wszystkich starszy, do szkoły lotniczej dostał się po studiach. Był poważny i odpowiedzialny" – opowiadał gazecie "Komsomolskaja Prawda" Andriej Zajcew, przyjaciel kapitana airbusa.

Wspomina, że po ukończeniu szkoły Niemow latał jako nawigator na myśliwcach MiG-31.

"W latach 90., kiedy w armii rosyjskiej nastała trudna sytuacja, Walerij podał się do dymisji. Przez pewien czas był bez pracy. Ktoś mu zaproponował, by przeszkolił się na pilota lotnictwa cywilnego. Fakt, że były nawigator wojskowy został pierwszym pilotem lotnictwa cywilnego, jest w Rosji przypadkiem wyjątkowym" - pisze dziennik.

"Pozwalaliśmy mu pilotować"

"Pewne umiejętności pilotażu Niemow mógł nabyć wtedy, kiedy jako nawigator latał z naszą załogą. Siedział w tylnej kabinie, ale pozwalaliśmy mu przez jakiś czas pilotować" – tłumaczył w rozmowie z "Komsomolską Prawdą" pilot myśliwca MiG-31, absolwent szkoły w Stawropolu.

Po przeszkoleniu na pilota lotnictwa cywilnego Walerij Niemow zatrudnił się w linii lotniczej w Surgucie na Syberii, dokąd przeprowadził się z rodziną z Moskwy. Przez kilka lat latał samolotami Tu-134 i Tu-154 w charakterze drugiego pilota.

Kapitan Walerij Niemow z żoną Iriną, która trzyma zdjęcie syna Iwana rg.ru

W 2008 roku przesiadł się do airbusa, zostając pierwszym pilotem. Trzy lata później zatrudnił się w liniach lotniczych Kogalymavia.

"Zrobił wszystko, co było w jego mocy"

Przyjaciel Niemowa Andriej Zajcew wspomina, że kilka lat temu zmarł niespodziewanie ich kolega z akademika w Stawropolu, Michaił Pawłow.

"Walerij zaczął wspierać finansowo jego rodziców, którzy mieszkali w Moskwie. Teraz koledzy ze szkoły lotniczej zbierają pieniądze, by pomóc rodzinie Walerija" - mówił "Komsomolskoj Gaziecie" Andriej Zajcew.

Zwraca uwagę, że w czasie feralnego lotu z egipskiego Szarm el-Szejk do Petersburga zrobił wszystko, co było w jego mocy.

"Był niesamowitym pedantem w pozytywnym tego słowa znaczenia. Bardzo skrupulatnym we wszystkim, co robił. Jestem pewien, że załoga nie ponosi winy za katastrofę. Rozmawiałem z Walerijem telefonicznie miesiąc temu. Mówił, że Kogalymavia goni za zyskiem, że jego koledzy stali się zakładnikami tej sytuacji".

Rządowa "Rossijskaja Gazieta", która dotarła do krewnych kapitana pisze, że "chciał latać z dzieciństwa".

- Ściany jego pokoju były oklejone zdjęciami samolotów. Ciągle majstrował ich różne modele - mówiła dziennikowi ciotka Niemowa Tatiana Peterson.

"Nie dotrzymał obietnicy"

Walerij Niemow urodził się w stolicy Uzbekistanu, Taszkiencie. Po rozpadzie Związku Radzieckiego jego rodzina wyjechała do Moskwy.

Kapitan zostanie pochowany w wiosce Rudnia, w obwodzie wołgogradzkim, gdzie mieszka jego matka. Po informacji o katastrofie airbusa i śmierci syna kobieta trafiła do szpitala kardiologicznego w Wołgogradzie.

- Walerij był po raz ostatni w wiosce we wrześniu. Przyjechał z żoną. Narwałam mu w ogrodzie pietruszki i sałaty. Powiedział: 'ciociu, wrócimy tu przed Nowym Rokiem. Albo nawet wcześniej, jeśli będzie ciepło, pójdziemy na grzyby'. Zawsze był słownym. Tym razem po raz pierwszy nie dotrzymał obietnicy – mówiła Tatiana Peterson.

Do katastrofy Airbusa A321 doszło 31 października. Zniknął z radarów na wysokości blisko 9,5 km po ok. 23 minutach od startu i spadł na pustynny półwysep Synaj.

Katastrofy nikt nie przeżył. Zginęły 224 osoby, w tym siedmiu członków załogi.

Autor: tas//gak / Źródło: Komsomolskaja Prawda, Rossijskaja Gazieta

Raporty: