W realu wygrał Hollande. A kto zwyciężył w sieci?

Aktualizacja:
 
Kampania prezydencka toczyła się również w sieciFacebook/Twitter

Walka o fotel prezydenta Francji rozgrywa się nie tylko w realu, ale też w rzeczywistości wirtualnej. Do ostatniej minuty trwał pojedynek o "lajki" i liczbę "followersów" w serwisach społecznościowych.

Kampania prezydencka we Francji toczyła się na równi w realu, jak i wirtualu. Nicolas Sarkozy opanował Facebooka, a Hollande - Twittera. Urzędujący prezydent zdołał zgromadzić 600 tysięcy nowych znajomych na Facebooku (Hollande "tylko" 91 tysięcy), ale za to kandydat Partii Socjalistycznej pochwalić może się 240 tys. osób, które śledzą jego kroki na Twitterze, podczas gdy Sarko ma 172 tys. "followersów".

Jak przekonuje jednak odpowiedzialny za internetową kampanię Nicolasa Sarkozy'ego Nicolas Princen, znajomi na Facebooku są cenniejsi niż "followersi", ponieważ to osoby, które faktycznie popierają daną osobę, a nie tylko śledzą jej wpisy.

Rekord nie do pobicia?

Ekipa Hollande'a na wieczór wyborczy zatrudniła specjalną grupę 300 internautów, którzy mieli odpowiadać na negatywne komentarze wyborców Sarkozy'ego. Mimo tego to obecny prezydent odniósł sukces: jego nazwisko było najczęściej cytowanym we wszystkich mediach, a temat "#Sarko" był jednym z wiodących w serwisie Twitter.

Według portalu Dailymotion, podczas całej kampanii Hollande zanotował w sieci 3,1 mln odsłon zamieszczanych przez jego sztab filmów, podczas gdy Sarko - tylko 1,2 mln. Żadne z nagrań nie pobiło jednak rekordu z 2007 roku, kiedy to debata zorganizowana przez kandydatkę socjalistów Segolene Royal oglądana była 850 tysięcy razy, a wszystkie filmy z jej udziałem - ponad 12 milionów razy.

Źródło: lefigaro.fr

Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Twitter