"W Grecji nie mamy tradycji rządu koalicyjnego", "Nikt nie wie, ile przetrwa"


Nową grecką koalicję czeka wiele problemów do rozwiązania; o jej losie przesądzi sukces albo porażka renegocjacji porozumienia pomocowego z MFW i UE a rola skrajnej prawicy pozostaje niepewna - uważają greccy komentatorzy.

Przywódca konserwatywnej Nowej Demokracji (ND) Antonis Samaras został w środę (20 czerwca) zaprzysiężony na premiera nowego koalicyjnego rządu Grecji. W skład koalicji oprócz ND, wejdzie socjalistyczny PASOK i Demokratyczna Lewica (DIMAR). "Na pewno będą problemy" - W Grecji nie mamy tradycji rządu koalicyjnego, więc będzie to dla nas nowe doświadczenie. Na pewno będą problemy, ale mam nadzieję, że z powodu trudnej sytuacji, w jakiej znajduje się kraj, partnerzy rządowi dołożą wszelkich starań, aby skupić się na wspólnym celu uzdrowienia Grecji, a nie istniejących między nimi różnicach - powiedział komentator polityczny Pashos Mandrawelis. Jednym z pierwszych zadań nowego rządu będzie rozpoczęcie renegocjacji warunków porozumienia w sprawie pakietu oszczędnościowo-pożyczkowego zawartego między Grecją a trojką (Komisja Europejska, EBC, Międzynarodowy Fundusz Walutowy). Według wielu analityków, od sukcesu tego przedsięwzięcia będzie zależał los przyszłego rządu i to, jak długo on potrwa. "Nikt nie wie, ile przetrwa" - Ta koalicja będzie miała dużo problemów. Nikt nie wie, ile przetrwa. Właściwie jedynym jej zadaniem będzie renegocjacja memorandum. Ale co się stanie, jeśli się jej to nie powiedzie? Co się stanie, jeśli będą musieli znowu obciąć wynagrodzenia i emerytury? - powiedział Kostas Jordanidis, komentator popularnej gazety "Kathimerini".

Jordanidis wskazuje na fakt, że chociaż nowy rząd będzie miał większość w parlamencie (179 miejsc na 300), nie przekłada się to na autentyczne poparcie ulicy. - Głosy oddane przede wszystkim na Nową Demokrację ale też na PASOK były w wielu wypadkach głosami taktycznymi. Ludzie wybrali mniejsze zło. Głosy oddane na lewicową SYRIZĘ są o wiele bardziej zjednoczone pod względem ideologicznym - powiedział. Jordanidis uważa też, że w ferworze obecnej debaty, za mało uwagi poświęca się dwóm skrajnie prawicowym partiom, które razem zdobyły ponad 14 proc. - Wszyscy mówią o SYRIZIE i zastanawiają się, czy Aleksis Cipras (lider SYRIZY) wyprowadzi ludzi z powrotem na ulicę, a tak naprawdę Niezależni Grecy i Złota Jutrzenka, które przecież też weszły do parlamentu, mogą sprawić tyle samo, a być może jeszcze więcej problemów - dodał.

Autor: jak / Źródło: PAP