W piątek, gdy w Polsce oficjalnie inaugurowano przejęcie prezydencji w Radzie UE, w Brukseli odbywały się już pierwsze dyplomatyczne spotkania. Wczoraj, jak i przez kolejne sześć miesięcy, przewodniczyć im będą Polacy. - Czułam się jak kapitan wielkiego statku - mówiła Klaudia Wojciechowska, przewodnicząca grupy roboczej ds. młodzieży.
W piątek w ramach polskiej prezydencji odbyło się 7 posiedzeń grup roboczych. Przewodniczenie Unii to nie tylko polityczne spotkania, ale też okazja do pokazania innym krajom naszej kultury. Prowadzący obrady polscy dyplomaci z debiutu byli zadowoleni.
- Przygotowaliśmy parę niespodzianek. Jedną z nich było wypicie z czarki przepysznego miodu. Wszyscy na początku wąchali, później zastanawiali się co to jest - czy herbatka, może coś innego. Z zachwytem cedzili, co prawda niewielkie ilości, ale byli zachwyceni. Dorzuciliśmy też, pijąc miodzik, króciutki filmik o Polsce, co wywołało wspaniały efekt synergii - relacjonuje Joanna Doberszyc-Toulsaly, wiceprzewodnicząca grupy roboczej ds. młodzieży.
"Chrząszcz" i "duże podekscytowanie"
Europejscy dyplomaci podczas zajęć uczyli się także języka polskiego. Ćwiczyli typowe, ale i trudne, polskie słowa i zwroty, m.in. "chrząszcz", "smacznego" czy "na zdrowie".
Klaudia Wojciechowska, przewodnicząca grupy, o pierwszym spotkaniu podczas polskiej prezydencji, opowiada słowami: - Czułam się jak kapitan wielkiego statku, niesamowite wrażenie, duże podekscytowanie i świetne wsparcie z krajów członkowskich.
W przyszłym tygodniu przed szefem polskiego rządu Donaldem Tuskiem pierwsze poważne wyzwanie. Premier wystąpi z przemówieniem w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Ze strony eurodeputowanych musi spodziewać się wielu trudnych pytań, m.in. o ograniczenie emisji dwutlenku węgla.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24