Jaskinie w Norwegii, bunkry we Włoszech, teraz kolej na Polskę? Ukryte zapasy wojska USA

Amerykańskie uzbrojenie ukryte w norweskich jaskiniach
Amerykańskie uzbrojenie ukryte w norweskich jaskiniach
USMC
Sprzęt marines w norweskich jaskiniachUSMC

Amerykańskie wojsko w Europie jest cieniem samego siebie z końca zimnej wojny. Większość jednostek wycofano do USA lub rozwiązano, a wiele baz zamknięto. Pomimo to w kilku miejscach Starego Kontynentu Amerykanie trzymają duże zapasy broni i amunicji. W tym wyposażenie dla całej brygady ekspedycyjnej piechoty morskiej. Jeden z takich magazynów z uzbrojeniem może się znaleźć w Polsce.

Podczas niedawnej wizyty na Litwie dowódca wojsk lądowych USA w Europie gen. Ben Hodges ujawnił, że trwają dyskusje nad umieszczeniem pokaźnego zestawu uzbrojenia w jednym z nowych państw członkowskich. Do Polski, Rumunii lub krajów bałtyckich może trafić sprzęt dla całej brygady pancernej US Army (formalnie nazywanej obecnie Pancernym Brygadowym Zespołem Bojowym - ABCT). Oznacza to niemal sto czołgów, 200 transporterów opancerzonych plus artyleria i wszelkie niezbędne zapasy dla czterech tysięcy żołnierzy.

Po co przywozić na wschód Europy sam sprzęt? Otóż Amerykanie rozmieszczają w różnych częściach globu znaczne zapasy uzbrojenia i amunicji, tak aby na wypadek kryzysu były „pod ręką” i nie trzeba było ich wieźć z USA. Na przykład w norweskich jaskiniach stoi sprzęt dla całej brygady ekspedycyjnej Korpusu Piechoty Morskiej. Wystarczy „dodać” żołnierzy i dosłownie spod ziemi wyrasta silny oddział liczący kilkanaście tysięcy ludzi.

Zapas na wypadek „aktywności”

Z wypowiedzi generała Hodgesa wynika, że podobny magazyn mógłby powstać w Polsce. Dowódca wojsk lądowych USA w Europie nie podał jednak szczegółów. Generałowi najpewniej chodziło o umieszczenie na wschodzie NATO tak zwanego „Activity Set”, co oznacza sprzęt dla oddziałów przyjeżdżających ze Stanów na ćwiczenia z lokalnymi sojusznikami. W praktyce jest to jednak normalne uzbrojenie, więc nic nie stoi na przeszkodzie, aby zostało użyte w walce.

Obecnie Amerykanie mają w Europie tylko jeden „Activity Set”, umieszczony na poligonie w niemieckim Grafenwoehr, największej bazie szkoleniowej wojsk USA na Starym Kontynencie. W ciągu ostatniego roku wymieniono trzymany tam ciężki sprzęt na nowy. Z USA przysłano najnowsze czołgi M1 Abrams w wersji M1A2 SEPv2, oraz najnowocześniejszą wersję transporterów opancerzonych M2 Bradley oznaczoną M2A3. Siły umieszczone na niemieckim poligonie nie są jednak wielkie. Uzbrojenie wystarcza dla batalionu, co oznacza mniej niż sto wozów bojowych i mniej niż tysiąc ludzi.

Najnowsze plany Pentagonu (z kwietnia tego roku) zakładają jednak powiększenie „European Activity Set” do rozmiarów brygady, czyli jednostki składającej się z trzech batalionów i dodatkowych sił zwiadu, artylerii oraz dowodzenia. Chodzi o kompletne uzbrojenie wspomnianego już Pancernego Brygadowego Zespołu Bojowego. Pierwotnie zakładano, że dodatkowe uzbrojenie trafi do Niemiec, ale słowa gen. Hodgesa mogą oznaczać, że wzmocniony „Activity Set” zostanie umieszczony gdzieś na wschodniej flance NATO.

Jedyne czołgi USA w Europie. "Activity Set" w Niemczech
Jedyne czołgi USA w Europie. "Activity Set" w NiemczechUS Army

Polska wydaje się być najlepszą lokalizacją z krajów wymienionych przez amerykańskiego wojskowego. Nad Wisłą istnieją duże poligony i dobra infrastruktura połączona z zachodem kontynentu, gdzie mieszczą się główne bazy europejskich wojsk USA. Na dodatek znajduje się w centrum wschodniej flanki NATO. Kraje bałtyckie są dla porównania zbyt małe i w wypadku agresji Rosji magazyn uzbrojenia mógłby zostać błyskawicznie stracony. Rumunia jest natomiast położona na uboczu i znajduje się daleko od większości amerykańskich baz w Europie.

Kiedy amerykański ciężki sprzęt mógłby trafić na wschód NATO? Jak powiedział generał, plan rozmieszczenia dodatkowych sił ma zostać zrealizowany do 2016 roku. Zgadzałoby się to z planami prezentowanymi przez Pentagon w kwietniu, gdy założono, że wzmocnienie „Activity Set” w Europie odbędzie się w roku fiskalnym 2015, czyli do końca września 2015 roku.

Magazyny, arsenały i jaskinie

Sprzęt do ćwiczeń, o którym najpewniej mówi gen. Hodges, nie jest jednak jedynym uzbrojeniem, jakie Amerykanie trzymają w Europie. Po całym Starym Kontynencie są rozrzucone bazy, w których znajdują się broń i amunicja. Informacje na ten temat są jednak bardzo skąpe. Po pierwsze, aktywność takich arsenałów jest mało efektowna i nie przyciąga uwagi, po drugie, służy w nich niewielu ludzi mogących opowiadać o tym co robią, a po trzecie Pentagon najpewniej nie widzi potrzeby chwalenia się magazynami.

Próby ustalenia dokładnego rozmieszczenia zapasów wojennych wojsk USA w Europie komplikuje też fakt, że od zakończenia zimnej wojny były one systematycznie redukowane i wiele informacji, nawet tych w oficjalnych publikacjach Pentagonu, jest już nieaktualnych.

Najmniej można się dowiedzieć na temat zapasów wojsk lądowych, czyli US Army. Na Starym Kontynencie prawdopodobnie pozostały zapasy amunicji i innych „niebojowych” elementów wyposażenia. Nie zamknięto między innymi magazynów w Kaiserslautern, Miessau i Germersheim w Niemczech. Wszystkie te bazy pozostają aktywne, a w trzeciej z nich w 2011 roku prowadzono prace remontowe i modernizacyjne. Informacje na temat tego, co zawierają, nie są jednak powszechnie dostępne.

Wnętrze jednego z magazynów w bazie Germersheim. Podobne zdjęcia są bardzo rzadkie i wykonywane zazwyczaj podczas wizyt oficjeliUS Army

Nieco więcej wiadomo na temat trzymanych w Europie zapasów broni dla lotnictwa, czyli USAF. Największe arsenały mieszczą się we Włoszech, w bazie Aviano. Na jej terenie działają 31. i 731. Dywizjony Amunicyjne, które według opisu USAF odpowiadają za „największy arsenał broni konwencjonalnej lotnictwa USA w Europie”. Łączna wartość trzymanego tam uzbrojenia ma wynosić ponad miliard dolarów.

Dodatkowo broń przeznaczona do wsparcia lotnictwa Włochów jest przechowywana na terenie bazy Ghedi. Duży arsenał znajduje się również w Wielkiej Brytanii w bazie RAF Welford, a mniejszy magazyn z zapasami mieści się w Luksemburgu na terenie lotniska pod Sanem, gdzie są przechowywane różne części wyposażenia samolotów, takie jak dodatkowe zbiorniki paliwa czy podwieszane pod skrzydłami zaczepy do bomb i rakiet.

Dodatkowo w ramach programu „odstraszania” USAF trzyma w Europie około 200 taktycznych bomb jądrowych B61. Są rozrzucone po różnych bazach NATO i gotowe do użycia zarówno przez samoloty USA, jak i sojuszników. Dokładne dane nie są znane, ale po około 50, 60 ładunków umieszczono we włoskim Aviano i tureckim Incirlik (formalnie to już Azja) i po kilkanaście w niemieckim Buechel, belgijskim Kleine Brogel, holenderskim Volkel i włoskim Ghedi.

Najwięcej wiadomo na temat tego, co w Europie trzyma Korpus Piechoty Morskiej (USMC). Marines skupili się na Norwegii, gdzie w latach 80. umieszczono sprzęt dla całej brygady ekspedycyjnej. W USMC brygada jest znacznie większa niż w US Army i liczy nawet 15 tysięcy ludzi, choć mają oni mniej ciężkiego sprzętu, na przykład tylko 14 czołgów M1 Abrams.

Bomby jądrowe B61 ukryte w bunkrze. Lokalizacja nieujawnionaUSAF

Uzbrojenie dla marines umieszczono w sześciu dużych jaskiniach i dwóch hangarach na pobliskich lotniskach (tam czekają należące do brygady ekspedycyjnej śmigłowce). Latem tego roku ciężkie uzbrojenie stojące w jaskiniach wymieniono na nowe. Sprzęt marines ukryty w norweskich górach jest istotnym wzmocnieniem północnej flanki NATO.

Przygotowania na najgorsze

Amerykańskie arsenały na Starym Kontynencie to spadek po rywalizacji z ZSRR. Plany na wypadek III wojny światowej zakładały, że z USA do Europy popłynie strumień żołnierzy i sprzętu. Stacjonujące na stałe w RFN oddziały miały powstrzymywać Układ Warszawski do czasu zmobilizowania dodatkowych sił.

Nie ulegało wątpliwości, że kluczowe znaczenie będzie miała szybkość, z jaką Amerykanie będą w stanie przerzucić ludzi i sprzęt do Europy. W celu ułatwienia tego procesu znaczne ilości uzbrojenia i amunicji na stałe składowano w różnych arsenałach na Starym Kontynencie. Pod koniec zimnej wojny wypracowano system, w którym w konkretnych bazach umieszczano wyposażenie dla całych jednostek - od karabinów dla żołnierzy po czołgi. Wystarczyło przywieźć samolotami z USA ludzi, wpuścić ich do bazy, a po jakimś czasie przez jej bramę wyjeżdżała gotowa do walki jednostka.

Umocnione wejście do jednej z norewskich jaskiń mieszczących sprzęt marinesUSMC

Doprowadzanie do perfekcji tego procesu było jednym z głównych celów wielkich cyklicznych ćwiczeń NATO z lat 80. o kryptonimie REFORGER (wojskowy akronim dla zwrotu „Powrót Sił do Niemiec”, a jednocześnie gra słów, bowiem „to reforge” oznacza "przekuć coś").

Takie specjalne składy zostały nazwane Combat Equipment Groups (Grupy Wyposażenia Bojowego), a nadzór nad nimi sprawowało Dowództwo Materiałowe (Army Materiel Command). Pod koniec zimnej wojny w bazach głównie na terenie Niemiec, Belgii i Holandii stał sprzęt dla kilkunastu brygad, ale z czasem zapasy redukowano. Po raz ostatni magazyny przydały się podczas inwazji na Irak w 2003 roku, kiedy część jednostek jadących na Bliski Wschód ekwipowano w Niemczech.

Do dzisiaj wszystkie CEG należące do US Army zlikwidowano i sprzęt wywieziono do Stanów Zjednoczonych. Było to głównie spowodowane poszukiwaniem oszczędności i brakiem wyraźnej potrzeby w utrzymywaniu tej zimnowojennej praktyki.

Nie należy się spodziewać, że z powodu obecnego kryzysu na Ukrainie Amerykanie ponownie umieszczą w Europie wielkie zapasy ciężkiego uzbrojenia. Po pierwsze, brak na to pieniędzy, po drugie, Pentagon stara się zmusić europejskich sojuszników do większego zaangażowania w dbanie o własne bezpieczeństwo. Po trzecie, wizja wielkich bitew pancernych z udziałem milionów żołnierzy na równinach Polski i Niemiec, to przeszłość. W obecnych realiach żadna ze stron nie ma do tego odpowiednich sił.

Lekkie pojazdy marines w jednej z norewskich jaskińUSMC

Autor: Maciej Kucharczyk//plw / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: USMC