Biden: nie boję się inauguracji przed Kapitolem

Źródło:
PAP

Amerykański prezydent elekt Joe Biden oświadczył, że nie obawia się zaprzysiężenia na prezydenta przed Kapitolem. Inauguracja odbędzie się 20 stycznia.

Po środowym szturmie na Kapitol rosną obawy przed kolejnymi społecznymi niepokojami. Skrajne grupy wciąż zamieszczają w internecie niepokojące posty, a Federalne Biuro Śledcze (FBI) ostrzega przed uzbrojonymi demonstrantami przed 20 stycznia we wszystkich 50 stanach.

- Nie boję się złożyć przysięgi na zewnątrz – powiedział dziennikarzom prezydent elekt Joe Biden, który otrzymał w poniedziałek w Wilmington drugą dawkę szczepionki przeciwko COVID-19.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>

Ważą się polityczne losy Trumpa

Demokratyczna większość w Izbie Reprezentantów przedstawiła w poniedziałek treść artykułu impeachmentu prezydenta, w którym oskarża go o "podżeganie do buntu". Ma on być poddany pod głosowanie prawdopodobnie już w środę.

W pierwszej kolejności demokraci wnieśli rezolucję, która wzywała wiceprezydenta Mike'a Pence'a oraz członków gabinetu do odsunięcia prezydenta Donalda Trumpa z urzędu na mocy 25. poprawki do konstytucji. Przewiduje ona możliwość usunięcia głowy państwa ze stanowiska, jeżeli wiceprezydent oraz większość rządu uzna, że nie jest on zdolny do wykonywania urzędu.

Do potwierdzenia tej rezolucji wymagana była jednomyślność w Izbie Reprezentantów. Krok ten zablokował republikański kongresmen Alex Mooney z Wirginii Zachodniej. Oznacza to, że prawdopodobnie we wtorek dojdzie do debaty oraz głosowania nad rezolucją.

Krąg doradców Trumpa "nigdy nie był węższy"

Zgodnie z opublikowanym w poniedziałek sondażem Quinnipiac University 56 procent Amerykanów uważa, że Trump ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za wydarzenia na Kapitolu z 6 stycznia. 53 procent opowiada się za tym, by zrezygnował z urzędu.

W przypadku braku działania ze strony wiceprezydenta - jak deklaruje szefowa Izby Reprezentantów Nancy Pelosi - demokraci postępować będą z impeachmentem.

"Wall Street Journal" pisze, że krąg doradców Trumpa "nigdy nie był węższy". Jedno ze źródeł przekazało, że wielu urzędników Białego Domu jest przygnębionych wydarzeniami i postrzega je jako "straszne zakończenie prezydentury".

Po szturmie na Kongres w amerykańskim rządzie i w Białym Domu nastąpiła fala dymisji. Krok taki rozważał także doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego Białego Domu Robert O'Brien – donosi "Wall Street Journal". Ostatecznie pozostał na stanowisku ze względu na "obawy dotyczące narodowego bezpieczeństwa".

Autorka/Autor:mjz/tr

Źródło: PAP