Pomniki secesjonistów obiektami gniewu. Część władz je usuwa, inne to zapowiadają

Źródło:
PAP

Demonstranci w USA, którzy wychodzą na ulice miast po śmierci George'a Floyda, zmarłego w wyniku policyjnej interwencji, wyładowują swój gniew także na symbolach Konfederacji. Ich celem są budzące kontrowersje pomniki dawnych secesjonistów. Pod wpływem protestów władze stanowe decydują się na ich demontaż. W Richmond w stanie Wirginia ma zostać usunięty pomnik generała Roberta E. Lee.

W Richmond i w Norfolk w Wirginii pomniki generałów, którzy walczyli po stronie Konfederacji, zostały zmazane graffiti i antyrasistowskimi hasłami. Do podobnych incydentów w minionych dniach dochodziło między innymi w Charleston w Karolinie Południowej, w Raleigh w Karolinie Północnej, czy w Birmingham w Alabamie, gdzie w poniedziałek usunięto obelisk upamiętniający żołnierzy Konfederacji.

Oglądaj TVN24 w internecie na TVN24 GO>>>

Demonstranci na pomnikach Konfederatów wypisują takie hasła, jak "BLM" (skrót z angielskiego "Black Lives Matter", tłum. "Czarne życia mają znaczenie") czy "Zdrajcy".

"Richmond nie jest już stolicą Konfederacji"

W środę w Filadelfii w stanie Pensylwania sprzed ratusza pozbyto się pomnika prezydenta miasta z lat 1972-80 Franka Rizzo. W latach siedemdziesiątych lansował on hasło "Głosuj na białych". Burmistrz Jim Kenney uznał, że pomnik Rizzo "dla wielu ludzi zbyt długo symbolizował fanatyzm, nienawiść i ucisk".

Do podobnego wsparcia władz lokalnych w sprawie usuwania pomników doszło w Richmond, byłej stolicy Konfederacji. Burmistrz miasta Levar Stoney zapowiedział, że na początku lipca gotowe będzie prawo dające samorządom taką możliwość. "Richmond nie jest już stolicą Konfederacji – obfituje w różnorodność i miłość do wszystkich. Musimy to zademonstrować" - napisał w oświadczeniu Stoney.

Gubernator Wirginii Ralph Northam ogłosił w czwartek plany "jak najszybszego" usunięcia pomnika dowódcy konfederatów z czasów wojny secesyjnej Roberta E. Lee w Richmond. Polityk Partii Demokratycznej ocenił, że jest to ważny krok, ale jednak nie rozwiązuje to problemu, z jakim borykają się Stany Zjednoczone. "Symbole nierówności wciąż są obecne w naszej społeczności i kraju" - podkreślił, przyznając jednocześnie, że "zburzenie pomnika generała zapewne wzbudzi gniew jego wielbicieli".

Pomnik Lee ma zostać przechowany w magazynie do podjęcia decyzji, co z nim zrobić. W trakcie protestów na pomazanym napisami cokole z projektora wyświetlane było zdjęcie George'a Floyda, Afroamerykanina, który zmarł w wyniku policyjnej interwencji w Minneapolis w stanie Minnesota.

Przedmiot wieloletniego sporu

Pomniki konfederatów od kilku lat są przedmiotem sporu w USA. Ich przeciwnicy uważają, że niesłusznie honorują one armię, która opowiadała się za zachowaniem niewolnictwa. Na południu USA sprawa często postrzegana jest inaczej. Uważa się, że stany z tego regionu oderwały się od Unii w XIX wieku, aby bronić swoich praw, a nie niewolnictwa.

Choć od zniesienia niewolnictwa minęło już półtora wieku, a od ponad 50 lat w USA zakazana jest też segregacja rasowa, w kraju wciąż występują problemy i napięcia na tym tle. Według rozmaitych danych czarnoskórzy wciąż pozostają w tyle pod względem zamożności, pozycji społecznej i wykształcenia.

Protesty po śmierci Floyda

46-letni George Floyd zmarł 25 maja w Minneapolis, gdy w czasie zatrzymania za domniemaną próbę zapłacenia fałszywym 20-dolarowym banknotem, policjant przygniótł go do ziemi i klęczał na jego szyi prawie dziewięć minut. Floyd nie był uzbrojony. Po interwencji trafił do szpitala, lekarze nie zdołali go jednak uratować.

Na opublikowanym kilka dni później nagraniu Floyd skarżył się, że nie może oddychać. Pojawienie się w sieci tego nagrania wywołało demonstracje i zamieszki, które ogarnęły całą Amerykę. Protesty organizowane są także w innych krajach. 

Autorka/Autor:tas/adso

Źródło: PAP