"New York Times" o obecności amerykańskich żołnierzy w Rumunii: to jasny sygnał dla Moskwy

Źródło:
PAP
Żołnierze z amerykańskiej 101. Dywizji Powietrznodesantowej w czasie ćwiczeń pokazowych w bazie w Konstancy
Żołnierze z amerykańskiej 101. Dywizji Powietrznodesantowej w czasie ćwiczeń pokazowych w bazie w Konstancy Reuters Archive
wideo 2/8
Żołnierze z amerykańskiej 101. Dywizji Powietrznodesantowej w czasie ćwiczeń pokazowych w bazie w Konstancy Reuters Archive

Obecność amerykańskich żołnierzy w Rumunii, w pobliżu wojny toczącej się na terytorium Ukrainy, jest jasnym sygnałem dla Moskwy - pisze dziennik "New York Times". Według gazety, takie działanie sił zbrojnych USA jest również postrzegane jako model odstraszania wykorzystywany przez Waszyngton w czasie, gdy Stany Zjednoczone po dekadach bezpośredniego zaangażowania w wojny, wycofały się z miejsc konfliktów. 

Żołnierze 101. Dywizji Powietrznodesantowej armii amerykańskiej znajdują się na poligonie w południowo-wschodniej Rumunii, zaledwie siedem minut lotu rakietą od miejsca, w którym Rosja gromadzi amunicję na okupowanym Krymie. Na północy kraju inni żołnierze 101. Dywizji Powietrznodesantowej zaledwie kilka kilometrów od granicy z Ukrainą kopią w ramach szkoleń okopy podobne do tych, które przecinają ziemię wokół wyzwolonego w listopadzie Chersonia - relacjonuje "NYT".

To pierwszy raz od czasów II wojny światowej, kiedy 101. Dywizja Powietrznodesantowa została wysłana do Europy, a dzięki jej obecności w Rumunii żołnierze USA są teraz bliżej wojny na Ukrainie niż jakakolwiek inna jednostka armii amerykańskiej. Dywizja otrzymała rozkaz rozmieszczenia około 4 tysięcy żołnierzy i starszych dowódców zaledwie kilka tygodni po inwazji Rosji. Latem przybyli do bazy lotniczej w pobliżu rumuńskiego nadmorskiego miasta Konstanca. Baza służyła wcześniej jako placówka do szkolenia żołnierzy NATO, w tym kilkuset żołnierzy amerykańskich, a szerzej znana była w wojsku jako stacja przesiadkowa dla sił USA zmierzających do oraz z Afganistanu.

Model amerykańskiego odstraszania

Misja różni się nieco od tych, które prowadzone są w innych częściach Europy, gdzie Amerykanie szkolą siły ukraińskie w zaawansowanych systemach uzbrojenia, które wysyłane są na front. Jej dowódca, generał dywizji J.P. McGee, tłumaczy, że szkolenia z innymi żołnierzami z Europy Wschodniej mają szczególną wartość. - Mamy szansę trenować w terenie, którego być może kiedyś trzeba będzie bronić. Musimy trenować z innymi wojskami NATO, ponieważ jasne jest, że w przyszłości nie będziemy walczyć bez pomocy sojuszników - wskazuje generał McGee.

Misja jest uważana za wzór dla amerykańskiej armii, która niedawno - po dwóch dekadach aktywnego prowadzenia wojen - skupiła się na odstraszaniu przeciwników za pomocą projekcji siły, a także szkoleń, dostaw broni i innej pomocy - zaznacza "NYT". W ramach ćwiczeń wojskowych z udziałem sił amerykańskich i brytyjskich wojska rumuńskie testują m.in. systemy HIMARS przeciwko symulowanym celom na Morzu Czarnym.

Generał broni Iulian Berdila - szef rumuńskich sił lądowych - ocenia, że liczba żołnierzy USA przebywających obecnie w Rumunii jest wystarczająca do "odstraszania i wspólnej obrony".

"NYT": ostrzeżenie dla Moskwy

Rozmieszczenie wojsk w Rumunii ma być ostrzeżeniem dla Moskwy oraz spełnieniem obietnicy prezydenta Joe Bidena mówiącego o obronie "każdego centymetra" terytorium NATO. Nie jest jednak jasne, jak obecność ta będzie wyglądać w przyszłości. Pentagon zdecyduje wkrótce, czy utrzymać liczbę amerykańskich żołnierzy i wyższych dowódców na tym samym poziomie.

Niektórzy członkowie amerykańskiego Kongresu zwracają uwagę na koszty nieustającej pomocy udzielanej Ukrainie. Przywódca republikanów w Izbie Reprezentantów Kevin McCarthy zasugerował w październiku sprzeciw partii wobec kontynuowania dotychczasowego poziomu wsparcia. Zwolennicy utrzymania w Europie Wschodniej silnej obecności USA ostrzegają jednak, że rosyjska inwazja na Ukrainę jest dowodem na to, że NATO zrobiło zbyt mało, by odstraszyć Moskwę od jej planów.

- To jedna z najważniejszych lekcji, jakie musimy wyciągnąć z Ukrainy. Musimy patrzyć szerzej i wziąć pod uwagę możliwość podobnego rozwinięcia się sytuacji na przykład na Pacyfiku. Odstraszanie musi działać - powiedział Seth Moulton, członek Izby Reprezentantów z ramienia Partii Demokratycznej.

Wojskowi stratedzy podkreślają, że 101. Dywizja Powietrznodesantowa ćwiczy w Rumunii również obronę wybrzeża - umiejętność konieczną w przypadku ewentualnej inwazji Chin na Tajwan - zaznacza "NYT".

Autorka/Autor:ft/kg

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: